"Obozy pracy" dla Polaków we Włoszech
113 obywateli Polski, których zmuszano we Włoszech do niewolniczej pracy, uwolniono w regionie Apulia w okolicach Bari i Foggi. Podczas wspólnej operacji polskich policjantów i włoskich karabinierów, w obu państwach zatrzymano 25 osób zamieszanych w handel ludźmi.
18.07.2006 | aktual.: 27.07.2007 08:28
Jak poinformował komendant główny policji Marek Bieńkowski, operację pod kryptonimem "Ziemia Obiecana" koordynowała specjalna komórka karabinierów w Rzymie (ROS) oraz centralny zespół do walki z handlem ludźmi w Komendzie Głównej Policji. W wymianie informacji pomagał Europol i Interpol.
Akcję polscy i włoscy policjanci przeprowadzili w nocy z wtorku na środę. Osoby zamieszane w handel ludźmi zatrzymano we Włoszech w okolicach Bari i Foggi a także w Polsce - w woj. podkarpackim, małopolskim, śląskim i lubelskim. O godz. 2 nad ranem uwolniono 113 Polaków, koczujących na prymitywnych obozowiskach na polach w okolicach miasta Foggia, zmuszanych do niewolniczej pracy.
Jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP ze źródeł zbliżonych do policji, Polacy przetrzymywani byli w warunkach przypominających obozy pracy. Pilnowali ich ludzie, do których mieli zwracać się per "capo". Za próby ucieczki z tych, jak nazywały to włoskie media, "obozów pracy", Polacy byli surowo karani.
Funkcjonariusze oceniają, że w tej sprawie, oprócz uwolnionych Polaków, może być poszkodowanych jeszcze kilkaset osób - w sumie nawet 500.
Zatrzymani odpowiedzą za handel ludźmi, pozbawianie wolności, stosowanie przemocy oraz gróźb.
Operacja była możliwa dzięki długiemu śledztwu oraz zeznaniom, złożonym przez niektórych polskich robotników. Większość z nich jednak odmówiła współpracy z włoską policją w obawie przed zemstą ze strony grupy przestępców.
Strona włoska zawdzięcza również wiele polskim dyplomatom - współpracę z nimi Włosi określili mianem "wzorowej".
Rzecznik ambasady RP w Rzymie Wojciech Unolt powiedział, że wszczęcie zimą tego roku śledztwa w sprawie tego, co działo się od dłuższego czasu na polach w Apulii, było możliwe przede wszystkim dzięki wielokrotnym interwencjom polskich dyplomatów we włoskich organach policyjnych. W okolice Foggi - dodał - jeździł ambasador Michał Radlicki oraz konsulowie, by na miejscu sprawdzić napływające sygnały o panującej tam sytuacji.
Rozpoczęte także dzięki naszym interwencjom dochodzenie utrudniało natomiast to, że Polacy nie chcieli składać zeznań na temat tego, co tam przeszli - przyznał Unolt.
Sylwia Wysocka