PolskaOblał benzyną i podpalił policjantów

Oblał benzyną i podpalił policjantów

Na jednej z prywatnych posesji w Komorzu Przybysławskim w Wielkopolsce doszło rano do tragedii. Podczas akcji komorniczej dwóch policjantów zostało oblanych benzyną i podpalonych. Mężczyźni mają poparzenia rąk i twarzy - informuje Wirtualną Polskę podinsp. Romuald Piecuch z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

23.03.2010 | aktual.: 23.03.2010 17:48

Do zdarzenia doszło ok. 7.30 w miejscowości położonej niedaleko Jarocina. Podczas egzekucji wyroku sądowego 47-letni dłużnik wpadł w furię. Szaleniec oblał benzyną i podpalił policjantów towarzyszących komornikowi i asesorowi. - Mężczyzna nie chciał się zgodzić na to, aby komornik zajął jego samochód. Był trzeźwy - opowiada podinsp. Romuald Piecuch.

Komornik Jerzy Kujawski powiedział dziennikarzom, że przewidywał, iż podczas czynności egzekucyjnych może dojść do incydentu i poprosił policję o asystę. - Dłużnik krzyczał, że się zabije i następnie wylał łatwopalny płyn na policjantów i na mnie, a następnie podpalił funkcjonariuszy - mówił komornik, który uniknął podpalenia.

Jak mówił, wcześniej ukończył kurs bhp i wiedział, jak zachować się w takiej sytuacji. - Kazałem położyć się funkcjonariuszom na ziemi i przykryłem ich swoją kurtką i marynarką, by odciąć dostęp tlenu - mówił Kujawski.

Według niego, kamizelki policjantów paliły się tak szybko, że musi to budzić zastanowienie. - To było straszne, nie powinno tak być - powiedział komornik. Dodał, że nie zrezygnuje ze swojej pracy. - Każdy, kto ma dług musi go spłacić. Po to są komornicy - podkreślił.

Według Kujawskiego, w domu agresora nie było praktycznie nic do zajęcia. Mężczyzna jest bezrobotny, ma wiele długów, posiada jedynie wartego 3,5 tys. zł poloneza i przyczepkę. Ich zajęcia domagał się sąsiad, któremu mężczyzna miał wypłacić nawiązkę, orzeczoną wcześniej przez sąd.

Na miejsce przyjechała karetka, która przewiozła poparzonych policjantów do szpitala. - Z naszych informacji wynika jednak, że jeden z mężczyzn jest w poważnym stanie - ma poparzoną twarz, szyję i klatkę piersiową, a drugi ma lżejsze poparzenia ręki - tłumaczy podinsp. Piecuch. Rannego przewieziono do szpitala w Poznaniu. Jak się dowiedziała Wirtualna Polska komornikowi i asesorowi nic się nie stało, a policjant z poparzoną ręką wyszedł już ze szpitala.

Krewki dłużnik uciekł z miejsca zdarzenia i schował się w pobliskim budynku. Policjanci złapali go jednak i przewieźli na komisariat. Teraz odpowie za czynną napaść na policjantów i spowodowanie u nich obrażeń ciała. Sprawą zajęła się prokuratura. Zatrzymanemu grozi kara do 10 lat więzienia.

Mieszkańcy Komorza mówią, że ich sąsiad jest bardzo agresywny i "niemiły dla ludzi".

Policjant, który trafił do Poznania, leży na pododdziale oparzeń chirurgii urazowej Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego w Poznaniu. Ma poparzenia na 20% powierzchni ciała, głównie na twarzy, szyi, klatce piersiowej i na dłoniach.

- Jego stan jest stabilny. Nie musi oddychać przez respirator; jest przytomny. Aby postawić ostateczną diagnozę, lekarze muszą przez najbliższe 24 godziny obserwować chorego - powiedział rzecznik szpitala Stanisław Rusek. Dodał, że nie będzie potrzeby przewożenia policjanta do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)