PolskaObiecywali podejrzanym płatną protekcję; staną przed sądem

Obiecywali podejrzanym płatną protekcję; staną przed sądem

Małżeństwo Marek i Jolanta Z. obiecywali
podejrzanym w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w krakowskim
NFZ, zwolnienie z aresztu, umorzenie postępowania i przeprosiny za
150 tys. zł opłaty. Wyłudzili w ten sposób 70 tys. zł i odpowiedzą
za to przed sądem.

Akt oskarżenia w tej sprawie skierowano do Sądu Rejonowego dla Krakowa Podgórza - poinformował rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Włodzimierz Krzywicki.

Jak ustalono w toku śledztwa, małżonkowie oglądali kilka miesięcy temu w telewizji programy na temat śledztwa w sprawie nieprawidłowości w krakowskim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia. Śledztwo dotyczyło przekazywania pieniędzy za kontraktowane przez NFZ usługi zdrowotne "wirtualnym przychodniom", które w swojej dokumentacji wykazywały fikcyjnych pacjentów, choć w rzeczywistości nie udzielały im żadnej pomocy.

Małżonkowie rozpoznali w jednej z rozmówczyń - żonie podejrzanego dyrektora przychodni - znaną im lekarkę teściowej. Kiedy kobieta w krótkim czasie stała się kolejną podejrzaną w śledztwie, małżonkowie Z. zwrócili się do niej z propozycją załatwienia zwolnienia jej męża z aresztu, umorzenia sprawy przeciwko obojgu i nawet uzyskania przeprosin. Powoływali się przy tym na wpływy w prokuraturze i domagali zapłacenia 150 tys. zł.

Otrzymali tylko pierwszą ratę w wysokości 70 tys. zł. Podejrzana przed zapłatą drugiej raty skontaktowała się z policją i drugą część transakcji nagrała na dyktafon.

Na tej podstawie małżonkowie zostali zatrzymani. Policji udało się odzyskać tylko 15 tys. zł z zapłaconych pieniędzy. Za resztę para kupiła m.in. samochód cinquecento, trzy mini wieże, trzy telewizory, dwie drukarki. Wszystko zostało zabezpieczone przez policję.

Przebywającym w areszcie 34-letniej Jolancie Z. i 37-letniemu Markowi Z. grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.

W poniedziałek przed Sądem Rejonowym dla Krakowa Śródmieścia zakończył się proces przeciwko Wiesławowi P., ps. Killer, który zorganizował kilkuosobową grupę, działającą według podobnych zasad. Członkowie jego grupy analizowali doniesienia mediów na temat poważnych śledztw, ustalali adresy rodzin i dzwonili do nich z propozycją załatwienia ich bliskim zwolnienia z aresztu, powołując się na znajomości w organach ścigania i więziennej służbie zdrowia. Wiesław P. dobrowolnie poddał się karze 6 lat pozbawienia wolności i 6 tys. zł grzywny. Jak się okazuje, nie był jedynym, który wymyślił taki proceder.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)