Obecność obserwatorów nie powstrzymuje rozlewu krwi w Syrii
Podczas gdy szef misji obserwacyjnej Ligi Arabskiej w Syrii gen. Mustafa Dabi sugerował, że sytuacja uspokaja się, zaprzeczają temu dziesiątki zabitych i ostrzelanie samych obserwatorów w mieście Hims w środkowej części kraju.
29.12.2011 | aktual.: 29.12.2011 22:47
Tego dnia - według ostatnich doniesień Reutersa - siły bezpieczeństwa zabiły w Syrii 25 uczestników protestów antyrządowych. Jest ponad stu rannych.
Informacje, które pochodzą od członków misji obserwacyjnej Ligi Arabskiej, są sprzeczne. Podczas gdy docierają od nich do Kairu rozpowszechniane anonimowo wiadomości o drastycznym łamaniu praw człowieka, których byli naocznymi świadkami, szef delegacji, sudański generał Mustafa Dabi oświadczył, że "jak na razie sytuacja wydaje się uspokajająca".
Burhan Galjun, przewodniczący Syryjskiej Rady Narodowej, głównego gremium reprezentującego opozycję wobec prezydenta Baszara el-Asada, oświadczył w czwartek w Kairze, że grupa arabskich obserwatorów "została ostrzelana podczas pobytu w dzielnicy Chaledija w Hims, ale znalazła schronienie i ochronę w domach mieszkańców".
Galjun, który rozmawiał z dziennikarzami w siedzibie Ligi Arabskiej, nie podał dokładnej daty tego wydarzenia, ani kto strzelał do obserwatorów.
Hims jest głównym ośrodkiem opozycji wobec reżimu Asada.
Po Hims, gdzie przebywali we wtorek i środę, obserwatorzy odwiedzili inne miasta, które są ogniskami syryjskich protestów: Dara na południu kraju, Hama w środkowej Syrii oraz Idlib na północnym zachodzie.
W miejscowości Duma, leżącej 20 kilometrów od centrum Damaszku, zginęło w czwartek od kul sił bezpieczeństwa czterech cywilnych demonstrantów, a wielu zostało rannych. Policja przypuszczała ataki na główny plac Dumy, plac Wielkiego Meczetu, gdzie mieszkańcy dzielnicy urządzili strajk siedzący.
Zablokowali też wiele ulic i praktycznie sparaliżowali ruch w tej części miasta - podało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.
Według Obserwatorium, ostrzał zaczął się w chwili, gdy grupa obserwatorów przybyła do budynku merostwa. Chwilę później siły rządowe otoczyły meczet, w którym schroniło się wiele kobiet.
W Hamie, 210 km od stolicy, dokąd również dotarła w czwartek grupa obserwatorów z ramienia Ligi Arabskiej, siły bezpieczeństwa kilkakrotnie otwierały ogień do wielotysięcznego tłumu. Poniosło tam śmierć sześciu spośród demonstrantów. Jest wielu rannych.
Liga Arabska ma nadzieję, że porozumienie z Asadem, które umożliwiło wysłanie jej obserwatorów do Syrii, doprowadzi do położenia kresu trwającym od dziewięciu miesięcy masakrom. Zginęło w nich dotąd co najmniej 5000 ludzi.
Działacze syryjskiego ruchu opozycyjnego nie wiążą z pobytem arabskich obserwatorów większych nadziei. Wskazują na zbyt małą ich liczebność, jak na kraj liczący 23 miliony mieszkańców.
Do końca tygodnia liczba obserwatorów ma wzrosnąć do 150. Siły bezpieczeństwa, jak sygnalizuje opozycja, skutecznie ograniczają swobodę ich ruchów, a wielu uczestników protestów boi się zbliżać do obserwatorów.