Obama zwraca się do Chin ws. konfliktu koreańskiego
Prezydent USA Barack Obama wyraził poparcie swego kraju dla Korei Południowej po wymierzonym w nią ataku Korei Północnej. Jednocześnie ostro skrytykował ostrzał, określając go jako "prowokacyjny i oburzający" - podała agencja AP. Podkreślił też wagę wsparcia Chin w sprawę stabilności nie tylko Półwyspu Koreańskiego, ale całego regionu.
24.11.2010 | aktual.: 24.11.2010 07:20
- Korea Południowa jest naszym sojusznikiem, i tak było od czasów wojny koreańskiej - powiedział amerykański prezydent w pierwszym oświadczeniu po północnokoreańskim ostrzale Południa. - Z całą mocą potwierdzamy nasze zaangażowanie w obronę Korei Południowej, stanowiące część tego sojuszu - dodał.
W wywiadzie dla stacji telewizyjnej ABC prezydent Obama nie chciał dyskutować na temat możliwych militarnych działań. W nocy z wtorku na środę miał dzwonić w tej sprawie do prezydenta Korei Płd. Li Miung Baka. Wcześniej spotkał się z najważniejszymi doradcami ds. bezpieczeństwa narodowego w celu omówienia kolejnych kroków.
Obama ostro potępił atak Korei Płn. i zaapelował do społeczności międzynarodowej, aby wywarła presję na ten kraj. Szczególnie podkreślił wagę wsparcia Chin, głównego sojusznika Phenianu.
Amerykańscy urzędnicy w Waszyngtonie i Pekinie zwróciły się do Chin w tej sprawie, argumentując, że atak zagraża stabilności nie tylko Półwyspu Koreańskiego, ale całego regionu - poinformowało anonimowe źródło z administracji.
Jednak jak dotąd Państwo Środka wyraziło jedynie "zaniepokojenie sytuacją" i "nadzieję, że strony bardziej będą działać na rzecz pokoju i stabilizacji na Półwyspie Koreańskim". W takim tonie wypowiedział się rzecznik chińskiego MSZ Hong Lei.
Amerykański sekretarz obrony Robert Gates telefonował do swojego południowokoreańskiego odpowiednika, aby wyrazić współczucie z powodu śmierci dwóch żołnierzy, którzy zginęli podczas ostrzału, a także, by pozytywnie odnieść się do opanowania, jakie dotychczas wykazywał południowokoreański rząd.
Anonimowy przedstawiciel amerykańskiej administracji powiedział, że USA interpretują agresję ze strony Korei Płn. jako kolejną próbę wymuszenia ustępstw od społeczności międzynarodowej, nie zaś jako dążenie do otwartego konfliktu.
W wyniku ostrzału zginęło co najmniej dwóch południowokoreańskich żołnierzy, a 18 osób, w tym 15 żołnierzy, zostało rannych. W płomieniach stanęło kilkadziesiąt budynków. Korea Południowa odpowiedziała na północnokoreański atak ogniem i wysłała w okolice wyspy swoje myśliwce. Był to najpoważniejszy atak Północy od zakończenia wojny koreańskiej w 1953 roku.