Obama zostanie prezydentem dzięki kryzysowi?
Załamanie się systemu finansowego zepchnęło przez chwilę w cień kampanię prezydencką w USA, ale po tygodniu widać, że kryzys prawdopodobnie pomógł kandydatowi Demokratów, Barackowi Obamie.
Według najnowszego sondażu Instytutu Gallupa, gdyby wybory odbyły się dziś, Obama wygrałby je, zdobywając 50% głosów, podczas gdy na republikańskiego kandydata Johna McCaina głosowałoby 44% wyborców.
Inne sondaże wykazują podobną, niewielką przewagę Obamy. Mieści się ona w granicach błędu statystycznego, ale jeszcze tydzień temu McCain miał nieco większe poparcie. Przesunięcie preferencji wyborczych w kierunku demokratycznego kandydata komentatorzy łączą z kryzysem finansowym i zachowaniem obu polityków w jego obliczu.
Opinia komentatorów jest zgodna, że wszelkie pogorszenie sytuacji gospodarczej i związane z tym niezadowolenie Amerykanów musi działać na niekorzyść kandydata partii rządzącej w Białym Domu i do 2006 r. posiadającej większość w Kongresie.
W serii wystąpień w ostatnich dniach Obama podkreślał, że McCain, jak niemal wszyscy Republikanie, forsował deregulację gospodarki, w tym zwłaszcza sektora finansowego. Przyczyniła się ona m.in. do udzielania przez banki inwestycyjne nieodpowiedzialnych pożyczek i angażowania się w ryzykowne spekulacje długami hipotecznymi.
Obama przypomniał też, że McCain popierał propozycję częściowej prywatyzacji federalnego funduszu emerytalnego Social Security przez przeznaczenie jego części na indywidualne rachunki emerytalne, które byłyby inwestowane na giełdzie. Obecna bessa na Wall Street pokazuje, co mogłoby się stać z pieniędzmi ulokowanymi przez zwykłych Ameykanów na takich rachunkach.
McCain stara się zdystansować od administracji George'a W. Busha, grając na populistycznych nutach.
Podobnie jak Obama poparł rządowy plan wykupienia złych długów przez bank centralny kosztem 700 miliardów dolarów. Podobnie też jak demokratyczny kandydat domaga się, by bezprecedensową akcję przeprowadzono z zachowaniem zasad jawności i sprawiedliwości, tj. gwarantując, że także podatnicy skorzystają, w razie gdyby przejęte przez państwo banki zaczęły znowu przynosić zyski.
Republikański senator poparł nawet - wbrew dotychczasowej polityce swej własnej partii - propozycję limitowania rekompensat dla szefów upadających banków, aby nie byli wynagradzani za nieodpowiedzialność i niekompetencję. Wezwał także do zwolnienia republikańskiego przewodniczącego Komisji Kontroli giełdy (S.E.C.) Christophera Coxa.
Za populistyczne wystąpienia McCaina krytykują nawet konserwatywni publicyści i prawicowy "Wall Street Journal". Wytykają mu niekonsekwencję i sugerują, że senator nie najlepiej orientuje się w problemach ekonomicznych.
Zdaniem komentatorów, w ostatnim tygodniu, gdy Ameryką wstrząsnął kryzys, Obama zachowywał się bardziej "po prezydencku". (jks)
Tomasz Zalewski