Obama prosi i grozi - co zrobią Palestyńczycy?
W rozmowie z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem prezydent Obama potwierdził sprzeciw USA wobec przyjęcia jednostronnie proklamowanego państwa palestyńskiego do ONZ i ponowił groźbę weta wniosku Palestyńczyków w tej sprawie.
22.09.2011 | aktual.: 22.09.2011 10:23
Obama rozmawiał z Abbasem nad ranem (czasu polskiego) w Nowym Jorku. Obaj przywódcy przebywają tam na dorocznej sesji Zgromadzenia Ogólnego NZ.
Czytaj więcej: To "tsunami" zatrzęsie światem - wszystko w rękach USA.
Palestyński przedstawiciel w USA Maen Raszid Erekat powiedział po ich spotkaniu, że Obama wyraził poparcie dla utworzenia niepodległego państwa palestyńskiego, ale "powiedział, iż ONZ nie jest właściwym miejscem do osiągnięcia tego celu".
Waszyngton stoi na stanowisku, że do powstania państwa palestyńskiego musi dojść jedynie na drodze negocjacji Palestyńczyków z Izraelem.
Obędzie się bez weta?
Tymczasem z ONZ dochodzą informacje wskazujące, że rząd USA prawdopodobnie nie będzie musiał wetować palestyńskiego wniosku do Rady Bezpieczeństwa o przyjęcie Palestyny do organizacji jako państwa-pełnoprawnego członka.
Z dotychczasowych sygnałów wynika, że wniosek taki znajdzie poparcie tylko ośmiu krajów-członków Rady: Rosji, Chin, Brazylii, Gabonu, Nigerii, Południowej Afryki, Libanu i Indii.
Do uchwalenia odpowiedniej rezolucji w sprawie członkostwa w ONZ potrzeba minimum 9 głosów w Radzie Bezpieczeństwa. Składa się ona z 15 krajów - 5 członków stałych (z prawem weta i 10 nie stałych). W razie nieuzyskania minimum 9 głosów, rezolucje mogą blokować wetem stali członkowie Rady (jak USA).
Pukanie do drzwi ONZ
Abbas zapowiadał złożenie wniosku Palestyny w piątek. Oczekuje się jednak, że może z tego zrezygnować i zwrócić się zamiast tego do Zgromadzenia Ogólnego NZ o przyjęcie Palestyny do ONZ ze statusem członka-stałego obserwatora.
Palestyński negocjator Nabil Szaat powiedział, że Palestyńczycy "nie nakładają sobie ograniczeń czasowych" i jeśli wniosek o uznanie państwa palestyńskiego jako członka ONZ nie przejdzie, "będą nadal pukać do drzwi".
Z Nowego Jorku Tomasz Zalewski