O skromnej byłej premier, co się sondażom nie kłania [OPINIA]
Gdy polityk w badaniu opinii publicznej wypada świetnie, są miliony postów, lajki, serduszka i przymilanie się do dziennikarzy. Gorzej, gdy sondaż pójdzie nie po myśli - wtedy są złe media, które rzekomo szukają sensacji.
Dziś Wirtualna Polska opublikowała sondaż na temat przyszłości politycznej Beaty Szydło, byłej premier i obecnej europosłanki.
Sondaż to - przyznaję - dziwny. Wynika z niego bowiem, że większość Polaków wcale nie chce zastąpienia Mateusza Morawieckiego Beatą Szydło jeszcze przed wyborami. A przecież mogłoby się wydawać, że po tylu latach rządów Morawieckiego, ludzie woleliby Czesława Michniewicza, Janusza Kowalskiego albo - najlepiej - sąsiada spod siódemki, którzy zawsze tak ładnie mówi "dzień dobry", niż złotoustego technokratę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostatnia prosta premiera? "Albo pani Beata albo pani Elżbieta"
Tak czy inaczej, z gustami się nie dyskutuje - ludzie, w tym wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, zastąpienia Morawieckiego Beatą Szydło nie chcą.
Prędzej w byłej premier widzieliby przyszłą prezydent. 40,3 proc. wyborców PiS widziałoby bowiem Szydło w roli kandydatki PiS na urząd prezydenta w wyborach w 2025 roku.
Szydło kontra Słowik
Beacie Szydło zlecony przez WP sondaż się nie spodobał. Podziękowała bowiem nam na Twitterze za troskę o jej przyszłość, ale - jak zaznaczyła - zdecyduje o niej sama.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"Może przeprowadzimy sondaż, jaka ma być przyszłość redaktorów Wirtualnej Polski? Firma United Surveys na pewno chętnie przeprowadzi sondaż, byle tylko zapłacić odpowiednią sumę" - napisała Szydło.
Wyjaśnijmy więc w tym miejscu dwie kwestie.
Pierwsza jest krótka, pójdzie szybko: tak, media płacą za sondaże. Nie, media nie płacą za wyniki. Kropka.
Druga jest już bardziej skomplikowana. Zakładam bowiem, że była premier chciała wbić nam szpilkę, ale postanowiła ukłuć nas łebkiem, ostrą część kierując ku sobie samej.
Można by bowiem oczywiście zlecić sondaż na temat "Kim w przyszłości powinien zostać Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski?". Jest tylko jeden drobny problem: niemal nikogo w Polsce to nie interesuje.
To, jakie funkcje publiczne pełnić powinna Beata Szydło, zaś interesuje wielu. Mówimy przecież o osobie publicznej, byłej premier, obecnej europosłance, kobiecie, która w istotnej mierze bierze odpowiedzialność za kształt Polski takiej, jaką ją widzimy na co dzień.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Morawiecki na wylocie? "Wszystko trzyma się na Mejzach"
Jeżeli więc sama Beata Szydło uważa zlecanie sondaży na temat jej politycznej kariery za nieprzyzwoite, to paradoksalnie ocenia siebie skromniej, niż oceniają ją dziennikarze. Nic bowiem nie ujmując politykom z ósmych rzędów, pyta się Polaków o działalność tych z rzędu pierwszego. Tak było, jest i będzie.
Zawsze atak
Z tymi sondażami to mamy, Drodzy Czytelnicy, same problemy, uwierzcie. Zawsze bowiem ktoś jest niezadowolony. Gdy w sondażu źle wypadnie Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki bądź Beata Szydło - wiadomo, przygotowujemy się do zamachu stanu. Ewentualnie współpracujemy z Jackiem Sasinem, który wykłada pieniądze spółek Skarbu Państwa, żeby tylko Wirtualna Polska skompromitowała premiera.
Gdy Morawiecki wypadł w sondażu dobrze, działamy na zlecenie rządu.
Spokój jest jedynie, gdy pytamy o osiągnięcia Zbigniewa Ziobry. W każdym sondażu wypada on fatalnie, a Polacy – niezależnie od preferencji politycznych - wiedzą, że zamiast reformy wymiaru sprawiedliwości wyszła deforma. W efekcie po publikacji sondażu denerwują się jedynie członkowie Solidarnej Polski (wszystkich piętnastu*), a inni gratulują.
Jazda bez trzymanki zaczyna się jednak dopiero, gdy pytamy o Donalda Tuska.
We wrześniu z sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski wynikło, że większość Polaków (61,9 proc.) nie tęskni za rządami koalicji PO-PSL, gdy premierem był Donald Tusk.
Cóż to był za skandal! Staliśmy się gorsi od TVP, Gazety Polskiej i wPolityce.pl razem wziętych. Ba, znajomy do mnie napisał, że zawiódł się na mnie i że oczekuje, iż złożę wypowiedzenie, bo nieprzyzwoitością jest pracować w mediach, które rzucają piach pod podkowy białego konia, na którym mknie Donald Tusk.
Podczas gdy my zrobiliśmy to, co media robić powinny - zapytaliśmy Polaków o zdanie.
Przy świątecznym stole
Ale wróćmy jeszcze na chwilę do Beaty Szydło i zleconego przez nas sondażu. Ktoś może bowiem zapytać, dlaczego w grudniu 2022 r. pytamy Polaków o Beatę Szydło, która jest, jak mogłoby się zdawać, na marginesie dużej polityki od połowy 2019 r. Odpowiedź jest prozaiczna: konflikt w rządzie pomiędzy Mateuszem Morawieckim i Zbigniewem Ziobrą coraz częściej przywołuje wspomnienia o polityczce z Oświęcimia.
Politycy Solidarnej Polski (wszystkich piętnastu*) wielokrotnie wskazywali, że byłaby ona lepszym premierem niż Morawiecki. Media zastanawiają się, czy otrzymała już ona propozycję zastąpienia złotoustego szefa rządu, czy też dopiero taką ofertę otrzyma. A do obrony dobrego imienia Beaty Szydło po publikacji naszego sondażu, jakkolwiek przecież imienia wcale niezszarganego, ruszyli przede wszystkim ziobryści – co dla osób interesujących się polityką ma swój smaczek.
W jednej kwestii natomiast z Beatą Szydło bezwzględnie trzeba się zgodzić. W ramach złośliwości spytała, czy jacyś "geniusze PR" chcą narzucić tematy do rozmów przy świątecznym stole, i od razu zastrzegła, że to się nie uda.
Pani premier ma rację. Polacy przy stołach raczej nie będą rozmawiali o jej działalności publicznej. Ważniejsze dla ludzi są inflacja, drożyzna, pogarszająca się koniunktura gospodarcza, przepych władzy, ceny paliw, wątpliwości związane z działalnością Orlenu, braki leków w aptekach, długie kolejki do szpitali, paraliż w sądach, obawy o bezpieczeństwo Polski. A doba przecież nie jest z gumy. Rozmowa o przyszłości Beaty Szydło może więc w przyszłym roku, Szanowna Pani Premier.
*Zanim jakiś myśliciel z Solidarnej Polski zapłonie na czerwono, niczym czerwień znajdująca się na polskiej fladze, że głupi pismak kłamie, iż w partii jest 15 osób, podczas gdy są 32 albo 37, uprzejmie wyjaśniam, że każdy pod liczbę "15" może podstawić dowolną inną - oby nie za dużą. Przecież to bez znaczenia.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl