PublicystykaO polskich Żydach, wódce, rozwiązłości i akowcach w łagrach. CIA ujawniła tajne akta

O polskich Żydach, wódce, rozwiązłości i akowcach w łagrach. CIA ujawniła tajne akta

10 tysięcy Rosjan wracających z robót w Niemiec rozstrzelano pod Gdańskiem – donosił agent CIA do centrali. W innym raporcie czytamy dlaczego polski rząd nie zgadzał się na emigrację Żydów do Izraela.

O polskich Żydach, wódce, rozwiązłości i akowcach w łagrach. CIA ujawniła tajne akta
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC0
Luiza Łuniewska

20.01.2017 15:45

Tysiące dokumentów poświęconych Polsce odtajniła w ostatnich dniach CIA. Amerykański wywiad słał do centrali informacje o ważnych wydarzeniach politycznych, sytuacji gospodarczej i codziennym życiu Polaków. Niestety, w niektórych aktach wciąż pozostały utajnione - mniejsze i większe - fragmenty.

23 lipca 47 roku,

trzy dni przed oficjalną datą powstania CIA, nieznany nam agent przesłał raport o „Soviet Concentration Camp”.
- Więźniowie byli transportowani w niezabezpieczonych wagonach towarowych, bez żadnej ochrony przy 40 stopniowym mrozie. 50 osób w każdym wagonie – relacjonuje. Dwadzieścia deko sucharów, pięć deko słoniny i łyżeczka cukru to była dzienna racja żywieniowa. Gdy prosili o wodę kopano ich i szczuto psami. Po miesięcznej podróży, trzeba było jeszcze przejść wiele mil na piechotę, pod strażą często przez głęboki śnieg. Baraki były w fatalnym stanie, często nie było wody. Jeśli chodzi o ogrzewanie, w najlepszej sytuacji byli więźniowie, którzy pracowali w kopalniach. Każdy mógł po pracy zabrać kawałek węgla. Do najcięższych prac sowieccy komendanci wyznaczali akowców.
Agent donosi, że Sowieci w pierwszej kolejności zwalniają z obozów Polaków wcielonych do niemieckiej armii czy zwykłych kolaborantów, a żołnierze AK wciąż, w większości są na wschodzie. Według jego źródeł – przynajmniej czterech generałów i siedmiuset wyższych oficerów.
Raport zawiera informacje o polskich oficerach, którzy przejeżdżając przez Koziegłowy wypytywali o swoich kolegów z tamtejszego obozu. Indagowany wieśniak uciekł bez słowa.

10 października 1952,

amerykański agent donosi z Pomorza.
- Polski świadek powiedział mi, że w lesie w Witominie ponad 10 000 Rosjan jest pochowanych w masowych grobach. Zostali zastrzeleni przez samych Sowietów już po zakończeniu II Wojny Światowej. To byli radzieccy robotnicy, który byli repatriowani z Niemiec – napisał.
Z historycznego punktu widzenia, gdyby ta informacja się potwierdziła, byłaby największa sensacją odtajnionych dokumentów. Prawdopodobnie jednak, przynajmniej rozmiar egzekucji, może być zawyżony. W tym samym dokumencie agent wspomina o kilku tysiącach młodych mężczyzn zatrudnionych w Domu Kultury Radzieckiej, którzy w razie kolejnej wojny mają strzelać do Polaków, by nie zrobili kolejnego powstania na wzór warszawskiego. Ludzie w Polsce – pisze do centrali – wierzą w wybuch kolejnej wojny między Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią z jednej, a Rosją Radziecką z drugiej strony. Oni się o taką wojnę modlą.

18 września 1953 roku,

w czasach ciężkiego stalinizmu, agent słał do centrali informacje o codziennym życiu w Polsce: „warunkach pracy, spożyciu alkoholu, rozrywce i morale społeczeństwa”. – Lepiej nie mówić nic, bo nawet sąsiad może na ciebie donieść – tłumaczył, informując że Polacy nawet w lokalach rozrywkowych mogą się natknąć na ubeków w cywilu. Alkoholu piją dużo, gdy jeden chłop sprzeda drugiemu świnię, to otwierają litr wódki i piją. I tak przy każdej transakcji. Leżących na ulicy pijaków można zobaczyć codziennie. Polskie morale agent ocenił bardzo nisko. - Mężczyźni żyją następująco: piją, grają w karty, mają kobiety (czasem kilka) i w końcu idą na dancing. Kobiety żyją następująco: dancing, mężczyźni i picie. Oczywiście nie wszyscy są tacy, jest kilka wyjątków, żyją normalnie i po cichu – donosił do centrali. Najwyraźniej, w porównaniu z pruderyjnymi Amerykanami, naród z nad Wisły jawił mu się rozwiązłym. Raport zawierał też informacje o mało interesujących repertuarach polskich kin, które wyświetlały tylko propagandowe filmy z demoludów. „Taki film to żadna rozrywka, tylko człowieka zdenerwuje”. Bezrobocie w komunistycznej Polsce, jak zauważał, przestało istnieć. Wręcz odwrotnie, pracują nawet bardzo młodzi ludzie, zwłaszcza dziewczęta, które idą do roboty zaraz po skończeniu gimnazjum. Pensje są niskie, nie ma wynagrodzenia za nadgodziny, a w niektórych firmach pracuje się nawet po 10,12 godzin dziennie. Notatka zabiera szczegółowy opis obyczajów związanych ze świętowaniem 1 Maja. W tym samym dokumencie możemy przeczytać o małżeństwach, które w Polsce zawierane są dość młodo, a pary mogą wciąż swobodnie zawierać związki kościelne, choć nie mają one mocy prawnej. Bardzo obszerne części raportu są wciąż utajnione. Nie wiadomo, jakie szczegóły codziennego życia Polaków, muszą do dziś pozostać tajne!

4 października 1954,

Notatka o sytuacji Żydów w Polsce jest wciąż utajniona w 70-80 proc. Agent oszacował liczbę osób tej narodowości w powojennej Polsce na jakieś 50 do 80 tys. Zaznacza jednak, że wielu Żydów, którzy w czasie wojny zmienili nazwiska, nie powróciło do swojej tożsamości. – Obecnie największa liczba Żydów, prawdopodobnie 25 tys., mieszka we Wrocławiu. Przed wojną największe żydowskie społeczności były w Warszawie i Łodzi – zauważa. Pisze do centrali, że po śmierci Stalina, w styczniu 1954 roku, małym grupkom Żydów zaczęto wydawać pozwolenia na emigracje. – W administracji przemyśle i służbie zagraniczne jest ich tylu, że gdyby pozwolić na masową emigrację Polska zostałaby bez kompetentnego personelu - dodaje.
Jak ustalił pracownik CIA: Antykomunistyczny Żyd był wobec ówczesnej władzy bardziej lojalny niż antykomunistyczny Polak. Wynikać to miało z niskiej pozycji tej mniejszości.

Luiza Łuniewska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)