O krok od katastrofy samolotu - przez "mały" błąd
Amerykański samolot E-8C wyposażony w radar do śledzenia bojowników, którzy podkładają przydrożne bomby w Iraku czy Afganistanie, właśnie leciał na misję, gdy musiał szybko zawrócić do bazy. Powodem była awaria maszyny - na tyle poważna, że groziła katastrofą samolotu z 20 ludźmi na pokładzie. Jak podaje serwis Defense Tech, podczas kontroli nie wyjęto korka blokującego odpowietrzanie zbiornika z paliwem. "Wow, po prostu wow" - komentuje serwis.
30.01.2012 | aktual.: 30.01.2012 15:05
E-8 JSTAR (Joint Surveillance Targeting and Attack Radar System) to przerobiony samolot pasażerski Boeing 707, zbudowany pod koniec lat 60. ubiegłego wieku. Jako maszyna sił zbrojnych został wyposażony w potężny radar AN/APY-7, dzięki któremu mógł śledzić działania bojowników na ziemi.
W marcu 2009 roku wystartował z bazy w Katarze, przed misją musiał jednak zatankować w powietrzu. Jak podaje Defense Tech, to właśnie podczas tankowanie załoga JSTARS usłyszała "głośny huk w środkowej części samolotu". Pilot natychmiast kazał sprawdzić działanie systemów, ale wszystko wydawało się w porządku. Podczas drugiego podejścia E-8C zaczął drżeć, znów było słuchać hałas. Na domiar złego operator latającej cysterny zobaczył wyciek paliwa z maszyny. Potwierdziła to załoga E-8C, zauważono też "co najmniej dwa otwory w lewym skrzydle". Samolot natychmiast zawrócił do bazy.
Jak podaje serwis zajmujący się technologią militarną, uszkodzenie maszyny było tak poważne, że jego naprawa kosztowała 25 mln dolarów. Co je spowodowało? Podczas rutynowych prac konserwatorskich, za które odpowiedzialny był cywilny podwykonawca, zapomniano o wyciągnięciu zatyczki otworu wentylacyjnego zbiornika paliwa. Podczas tankowania wytworzyło się nadmierne ciśnienie, co niemal doprowadziło do tragedii.
Choć historia ta miała miejsce niemal trzy lata temu, dopiero teraz znany jest wynik śledztwa na temat wypadku.