O jego zdrowiu krążą plotki. Papież emeryt skończył 90 lat
90 lat kończy w niedzielę emerytowany papież Benedykt XVI, który od czasu swej historycznej abdykacji w 2013 r. mieszka w domu w Ogrodach Watykańskich. Od dawna nie pokazuje się publicznie, ale według zapewnień najbliższego otoczenia jest w dość dobrej formie.
16.04.2017 16:23
Urodziny Josepha Ratzingera przypadają w dniu szczególnym, w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. Być może do jubileuszu swego poprzednika nawiąże papież Franciszek, zwracając się w południe do wiernych, gdy wygłosi wielkanocne orędzie i udzieli błogosławieństwa Urbi et Orbi.
Jeśli to nastąpi, dojdzie do kolejnego wyjątkowego wydarzenia w Kościele: papież publicznie złoży życzenia swemu poprzednikowi.
W środę po południu Franciszek udał się z wizytą do Benedykta XVI do dawnego budynku klasztornego Mater Ecclesiae w Ogrodach Watykańskich, gdzie mieszka on od czasu swej rezygnacji.
Franciszek złożył emerytowanemu papieżowi życzenia z okazji nadchodzącej Wielkanocy oraz urodzin.
To było już ich kolejne spotkanie. Kontaktują się regularnie; osobiście i telefonicznie.
Zgodnie ze swą zapowiedzią sprzed ponad 4 lat emerytowany papież żyje „ukryty dla świata”. Franciszek kilka razy mówił, że bardzo zależy mu na kontakcie z jego poprzednikiem i na jego udziale w życiu Kościoła. Faktycznie Benedykt XVI uczestniczył w najbardziej doniosłych wydarzeniach, takich jak konsystorze, kanonizacja Jana Pawła II i Jana XXIII, beatyfikacja Pawła VI, inauguracja Roku Świętego.
Narastają plotki, bo nie pokazuje się publicznie
- Benedykt XVI żyje spokojnie i zachowuje jasność umysłu oraz dobry humor - podkreślił w niedawnym wywiadzie dla dziennika „La Repubblica” jego wieloletni osobisty sekretarz i zarazem Prefekt Domu Papieskiego Franciszka, arcybiskup Georg Gaenswein.
Podkreślił, że obchody urodzin będą „spokojne” i dostosowane do sił jubilata. Towarzyszyć mu będzie jego starszy brat, ksiądz Georg Ratzinger, który przyjedzie z tej okazji z Niemiec, gdzie mieszka na stałe.
Skromne urodzinowe przyjęcie odbędzie się w wielkanocny poniedziałek, a weźmie w nim udział także mała delegacja z Bawarii - zapowiedział abp Gaenswein. Zapytany o stan zdrowia emerytowanego papieża odparł, że jest w znakomitej formie intelektualnej, ale jego „siły fizyczne słabną”. Aby móc lepiej poruszać się, korzysta z tzw. balkonika.
Papież-emeryt gra już mniej na fortepianie niż wcześniej, bo - jak mówi - „ręce go nie słuchają”. Abp Gaenswein pytany o to, czy Benedykt XVI napisał testament, wyjaśnił, że duchowym testamentem są trzy tomy jego książki „Jezus z Nazaretu”. Oprócz tego, ujawnił, napisał też osobistą wolę.
Nie daje się sporowokować
Najbliższy współpracownik emerytowanego niemieckiego papieża podkreślił, że nigdy nie pożałował on swej decyzji o ustąpieniu, ogłoszonej 11 lutego 2013 roku.
- Jest przekonany, że uczynił właściwą rzecz, z miłości do Boga i dla dobra Kościoła - stwierdził abp Gaenswein.
Po raz kolejny w ostatnich latach zapewnił, że papież Ratzinger nigdy nie doświadczył żadnych nacisków z żadnej strony, aby abdykować.
- Gdyby takie były, nie uległby im - oznajmił jego były osobisty sekretarz.
Przypominając ponownie przyczyny rezygnacji abp Gaenswein podkreślił, że Benedykt XVI zdał sobie sprawę z tego, że brakuje mu sił potrzebnych do tego, by kierować Kościołem. Stanowczo niemiecki dostojnik zaprzeczył też, jakoby do dymisji przyczynił się skandal Vatileaks, czyli ujawnienie poufnych dokumentów, przedstawiających między innymi zakulisowe działania i intrygi hierarchii za Spiżową Bramą.
Prefekt Domu Papieskiego wyjaśnił, że emerytowany papież nie daje się „sprowokować” przez publikacje i wypowiedzi, w których przeciwstawia się nauczanie jego i Franciszka. Benedykt „postanowił milczeć i pozostać wiernym tej decyzji” - stwierdził abp Gaenswein.
Przypomina się, że rok po swej rezygnacji, w lutym 2014 roku, Benedykt XVI odniósł się do głosów, w których podważano ważność jego decyzji i samej abdykacji. W liście do dziennika „La Stampa” napisał: "Nie ma najmniejszej wątpliwości co do ważności mojej rezygnacji z posługi Piotrowej". "Spekulacje co do nieważności ustąpienia są po prostu absurdalne" - ocenił.
Milczenie przerwał jeszcze raz i to w spektakularny sposób w zeszłym roku, gdy ukazał się przeprowadzony z nim wywiad-rzeka „Ostatnie rozmowy”.
W rozmowie z niemieckim dziennikarzem Peterem Seewaldem powiedział: „Jestem wdzięczny Bogu za to, że nie ciąży na mnie odpowiedzialność, której nie mogłem już udźwignąć; że jestem wolny, że codziennie mogę kroczyć pokornie wraz z Nim własną drogą".
Zapowiedział, że nie wyda już nigdy żadnej książki. „Dziennika nie prowadziłem, ale w pewnych odstępach czasu spisywałem własne refleksje, których się właśnie pozbywam” - ujawnił. Jak dodał, są one „zbyt osobiste”.
Jak wyznał, w pewnej mierze boi się śmierci i umierania. „Chodzi o obawę, że będzie się ciężarem dla ludzi, spowodowanym dłuższym czasem upośledzenia” - wyjaśnił. „Z drugiej strony - stwierdził - przy całej ufności, jaką żywię, że dobry Bóg mnie nie odrzuci, im bliżej jestem Jego oblicza, tym bardziej zdaję sobie sprawę, jak wiele popełniłem błędów".
Zapewnił, że abdykacja nie była „zejściem z krzyża” i dowodem chęci życia w wygodzie.
Na zadane wprost pytanie: „Chciał Ojciec uniknąć konieczności takiego prezentowania się światu, jak było to w wypadku poprzednika?”, Benedykt XVI odparł, że Jan Paweł II „miał swoją własną misję”. Wyraził też opinię, że jego rezygnacja nie obniżyła autorytetu papiestwa.
Przyznając, że niekiedy brakowało mu siły głosu i nie wszystko udało mu się zrealizować, podsumował: „Nie mogę uznać się za bankruta”.
Z okazji jubileuszu emerytowanego papieża, ukazało się wiele dedykowanych mu książek i rozpraw naukowych. Media zwracają uwagę na to, że Benedykt XVI w czasie swego trwającego prawie 8 lat pontyfikatu był niezwykle odważny. Jak zauważają watykaniści, potrzeba było wiele odwagi, by zmierzyć się z legendą Jana Pawła II i przejąć stery Kościoła po jego 27-letnim pontyfikacie.
Z odwagą również, podkreśla się, następca polskiego papieża stawił czoło największym wyzwaniom Kościoła, przede wszystkim skandalowi pedofilii, realizując konsekwentnie linię zerowej tolerancji wobec sprawców takich czynów.
Emerytowany papież wyznał też, że wolałby, aby mówiono o nim "Ojciec Benedykt".