O. Hejmo nie donosił na Jana Pawła II?
Po analizie akt znajdujących się w IPN mogę powiedzieć, że o. Hejmo nie donosił na Jana Pawła II w rozumieniu służb bezpieczeństwa PRL. Dla SB interesujące były przede wszystkim informacje negatywne, tzn. mówiące o słabościach ludzkich, postawach powodujących jakieś napięcia wewnątrz danego środowiska itd. Jeśli chodzi o osobę Ojca Świętego, o. Konrad nie miał takich informacji, albo, o czym jestem przekonany, po prostu Jan Paweł II nie był osobą, który miałby tego typu negatywne cechy - powiedział dr Jan Żaryn, historyk IPN.
19.05.2005 | aktual.: 19.05.2005 09:41
Przygotowuje Pan opracowanie historyczne na temat materiałów Instytutu Pamięci Narodowej dotyczących współpracy o. Konrada Hejmo ze służbami bezpieczeństwa PRL. Jaki okres obejmują te materiały i co się w nich znajduje?
- Razem z Andrzejem Grajewskim i Pawłem Machcewiczem zostaliśmy wydelegowani do opracowania historycznego materiałów znajdujących się w IPN na temat współpracy o. Konrada Hejmo ze służbami specjalnymi PRL. Całość tych materiałów liczy trzy tomy, w sumie ok. 700 stron, obejmują one okres od 1975 r. do połowy 1988 r. Można je podzielić na dwie części. Pierwsza to okres do lutego 1980 r., tzw. okres polski; dwie kolejne teczki dotyczą okresu watykańskiego, mają one odrębne znaczenie, inaczej też o. Hejmo był przez SB prowadzony.
Co można powiedzieć o rodzaju i zakresie kontaktów o. Hejmo z SB w pierwszym okresie?
- O. Konrad był prowadzony przez funkcjonariusza IV Departamentu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a więc nie wojewódzkiego urzędu MSW w Poznaniu, gdzie przebywał, lecz przez centralę. To świadczy niewątpliwe, że był traktowany jako cenne źródło informacji. Początek tej współpracy był bardzo konkretny. Jak się domyślam, jako sekretarz redakcji wydawanego przez dominikanów w Poznaniu pisma „W Drodze’’ został wręcz oddelegowany przez zakon do bardzo trudnych kontaktów z władzami. Nie chodzi tylko o kontakty ze służbami bezpieczeństwa, ale przede wszystkim z cenzurą i Urzędem ds. Wyznań, a więc z tymi instytucjami, które mogły przeszkadzać lub pomagać w wydawaniu pisma, np. w otrzymywaniu koncesji, przydziale papieru, czy poprzez stopień ingerowania cenzury itd.
Te wszystkie sprawy były szalenie istotne, nic więc dziwnego, że redakcja zdecydowała się na kontakty z przedstawicielami świata komunistycznego. Jednak funkcjonariusz SB bardzo szybko, bo już po trzeciej rozmowie, a wszystkie odbyły się na terenie klasztoru, zorientował się, że o. Hejmo ma swoje charakterystyczne cechy, przede wszystkim wyjątkowe gadulstwo. W związku z tym został zarejestrowany jako kandydat na tajnego współpracownika, który wydaje się być bardzo cennym źródłem informacji, ponieważ nie pytany odpowiada bardzo dużo rzeczy dotyczących życia wewnątrzzakonnego, czy napięć między Episkopatem Polski a zakonem dominikańskim.
Chodzi na przykład o problem posiadania przez Prymasa Stefana Wyszyńskiego od Stolicy Apostolskiej specjalnych pełnomocnictw do kierowania Kościołem w Polsce, które jego zdaniem obejmowały również opiekę nad zgromadzeniami zakonnymi. Od lat 70. zakony nie odczuwały potrzeby takiej bieżącej „opieki’’ ze strony Prymasa i chciały się z tego „gorsetu’’ uwolnić, co rzeczywiście rodziło pewne realne napięcia. O. Hejmo przekazywał funkcjonariuszowi z SB swoje mniej lub bardziej celne dywagacje na ten temat, a ten skrupulatnie je spisywał.
Czy w analizowanych przez pana materiałach są dowody, że informacje przekazywane przez o. Hejmo były wykorzystywane przez SB do walki z Kościołem?
- Zdecydowanie tak. Część informacji znajdujących się w raportach przygotowywanych przez funkcjonariusza SB po rozmowach z o. Hejmo trafiało na przykład do VI Wydziału Departamentu IV MSW. Wydział VI powstał w 1977 r. w oparciu o funkcjonującą wcześniej w MSW „grupę D’’, jej nazwa pochodzi od słów dezintegracja, dezinformacja. Była to niewątpliwie najbardziej zbrodnicza komórka Departamentu IV, słynąca zarówno z podpaleń, jak i pobić, a w latach 80. z zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki. Raporty, które w latach 70. trafiały do tej komórki, były tam przekazywane dlatego, że zdaniem funkcjonariusza informacje uzyskiwane od o. Hejmo mogły pomóc w dezintegrowaniu środowiska kościelnego.
Czy z materiałów IPN wynika, że o. Hejmo miał świadomość, iż jest tajnym współpracownikiem SB, donoszącym na współbraci zakonnych i ludzi Kościoła, czy też nie da się tego jednoznacznie ocenić?
- W zależności od tego kto będzie czytał tę dokumentacje, może wysnuć różne wnioski. Moja obecna znajomość tych akt skłania mnie do oceny, iż on mógł nie być świadomy, że jego informacje tak bardzo pomagały w głębokim rozpracowywaniu Kościoła. Jest to kwestia jego naiwności, głupoty, różnych innych cech osobowości. Jednak inny czytelnik tych akt może sformułować zdecydowanie bardziej negatywną ocenę, np. wskazując na fakt, że między rokiem 77. a 80. zdecydował się na przyjęcie od SB konkretnych podarunków, które wiążą go ze służbą bezpieczeństwa. Żeby nie wiem jak człowiek był naiwny, musi mieć świadomość, że przyjmowanie takich podarunków jest elementem preparowania przez służby faktów, które mogą go kompromitować.
Czyli od pewnego momentu o. Hejmo czerpał konkretne osobiste korzyści z kontaktów z SB?
- Z jego perspektywy te prezenty być może były zupełnie nieistotne. Może o. Hejmo nie uważał za jakąś szczególną korzyść otrzymanie butelki dobrego wina. Jednak czytelnik tych akt może uznać przyjmowanie takich prezentów za stopniowe wkraczanie o. Konrada w rewir, który nazywamy jednoznacznie współpracą. Do tego dochodzą inne kwestie, np. kariera o. Hejmy w związku z pierwszą pielgrzymką Jana Pawła II do Polski i umocowaniem go w biurze prasowym Episkopatu Polski, a potem wyjazd do Watykanu, który mógł się odbyć m.in. dlatego, że bez problemów otrzymał on paszport od władz. To są fakty, które można zinterpretować w sposób bardzo niekorzystny dla o. Hejmy.
A czy dominikanie odnosili jakieś korzyści z kontaktów o. Hejmy z przedstawicielami władz komunistycznych w czasie, gdy był on sekretarzem redakcji miesięcznika "W Drodze"?
- Z akt wynika, że funkcjonariusz SB informował o. Hejmę, że tylko i wyłącznie z powodu jego postawy pismo „W Drodze’’ nie zostało w pewnym momencie rozwiązane. Chodzi o czerwiec 1977 r. i zaangażowanie krakowskich dominikanów po śmierci Stanisława Pyjasa. W odwecie SB chciało odebrać dominikanom koncesje na wydawanie pisma. Inną kwestią jest na ile funkcjonariusz mówił o. Hejmie prawdę, a na ile prowadził z nim grę, aby cenny współpracownik czuł się w swojej roli niezbędny.
Czy kontakty z SB mogły pomóc o. Hejmie w wyjeździe do Rzymu?
- Na to nie da się jednoznacznie odpowiedzieć. Właśnie na tym polega charakter tych akt, że bardzo dużo rzeczy trzeba uzupełnić z innych źródeł, albo dokonać jakiejś hipotetycznej oceny.
Czy podczas pobytu w Rzymie o. Hejmo miał świadomość, że przekazuje informacje służbom bezpieczeństwa PRL?
- Akta z tego drugiego okresu także nie dają jednoznacznej odpowiedzi czy o. Hejmo miał świadomość, że działa dalej tylko i wyłącznie na rzecz służby bezpieczeństwa PRL, czy też tylko i wyłącznie na rzecz wywiadu zachodnioniemieckiego. Wiele faktów świadczy o tym, że miał on świadomość, że prowadzi podwójną grę. Na przykład gdy przyjechał do Polski w 1983 r. nadal spotykał się z tymi samymi współpracownikami SB, z którymi rozmawiał przed wyjazdem, choć przecież już nie był sekretarzem redakcji „W Drodze’’ i nie miał powodu do takich kontaktów.
Jakie informacje przekazywał o. Hejmo w czasie pobytu w Rzymie polskim służbom bezpieczeństwa, czy też, jak twierdzi, przedstawicielowi niemieckiego Episkopatu?
- Analiza akt o. Hejmy z okresu watykańskiego, to dla historyka jedno z najciekawszych i najważniejszych źródeł dla poznania stosunków państwo-Kościół w latach 80., a także relacji między Stolicą Apostolską a Episkopatem Polskim, czy juntą Jaruzelskiego. Te dokumenty bardzo pomagają też w rozpoznaniu rzeczywistości polskiej na terenie Rzymu. Właśnie na te tematy o. Konrad rozmawiał z agentami służb specjalnych.
Jeśli uwierzymy w oświadczenie o. Konrada, że Andrzej M., któremu przekazywał informacje, był doradcą do spraw Polski Episkopatu Niemiec, to można zadać mu pytanie dlaczego akurat sytuacja w Kościele w Polsce miałaby interesować niemiecki wywiad, czy też Episkopat tego kraju? Lektura tych akt wskazuje jednoznacznie, że agent, z którym rozmawia o. Hejmo jest zainteresowany przede wszystkim stosunkami wewnątrz Kościoła w Polsce. Wydaje się, że o. Konrad musiał mieć w związku z tym świadomość gdzie znajduje się prawdziwe źródło odbioru jego informacji.
Czy w takim razie stwierdzenie, że o. Hejmo donosił na Ojca Świętego, jest uprawione?
- Po analizie akt znajdujących się w IPN mogę powiedzieć, że o. Hejmo nie donosił na Jana Pawła II w rozumieniu służb bezpieczeństwa PRL. Dla SB interesujące były przede wszystkim informacje negatywne, tzn. mówiące o słabościach ludzkich, postawach powodujących jakieś napięcia wewnątrz danego środowiska itd. Jeśli chodzi o osobę Ojca Świętego, o. Konrad nie miał takich informacji, albo, o czym jestem przekonany, po prostu Jan Paweł II nie był osobą, który miałby tego typu negatywne cechy.
Jak z punktu widzenia historyka ocenia pan przypadek o. Konrada Hejmy: był świadomym współpracownikiem SB czy ich ofiarą?
- Nie mam wątpliwości, że o. Hejmo na pewno nie jest ofiarą służb bezpieczeństwa PRL. Natomiast, jeśli chodzi o stopień świadomości tej współpracy, to jest to pytanie do o. Konrada. Można oczywiście zakładać, że jest to człowiek wyjątkowo naiwny i głupi i lektura tych akt może taką tezę potwierdzić. Ale można też udowodnić tezę przeciwną, że jest wyjątkowym cynikiem, który dobrze maskuje swoje rzeczywiste cele i intencje, a za przekazywane informacje bierze pieniądze, nie działa więc w sposób bezinteresowny.
Kiedy IPN opublikuje pełne akta o. Hejmy wraz z przygotowywaną przez panów opracowaniem historycznym? Czy poznamy też dokumenty powstałe po 1983 r., na co nie pozwala obecna ustawa o IPN?
- Decyzja o terminie ujawnienia tych akt i zawartości takiej publikacji zależy od kierownictwa IPN. Natomiast zmianę ustawy o IPN pozwalającą na ujawnianie akt powstałych po 1983 r. może przeprowadzić prawodawca, czyli parlament. Jako historyk mogę powiedzieć, że nasze opracowanie ma sens tylko i wyłącznie w momencie, gdy dokumentacja za lata 1983-88 będzie odtajniona, ponieważ piszemy także o tym okresie.
Bolesny poznański ślad potwierdzony
W artykule z 9 maja br. jako pierwsi poinformowaliśmy o bolesnych dla wspólnoty dominikanów oraz związanych z nią poznańskich środowisk opozycyjnych, okolicznościach współpracy agenta "Hejnała" ze SB. Rozpoczęła się ona w czasie, gdy o. Hejmo był duszpasterzem w poznańskim klasztorze. Z informacji, które uzyskaliśmy podczas dziennikarskiego śledztwa, wynika, że zgoda władz PRL na wydawanie dominikańskiego pisma "W Drodze" była jednym z pierwszych efektów współpracy agenta z aparatem bezpieczeństwa. Załatwienie jej przez ojca Hejmę pozwoliło kontrolować działalność czasopisma. Innym bolesnym wątkiem sprawy "Hejnała" są donosy na współbraci z poznańskiego klasztoru, w tym na o. Honoriusza, kapłana cieszącego się ogromnym szacunkiem i podobnie jak ks. Jerzy Popiełuszko niepokornego wobec władz PRL. Ten charyzmatyczny zakonnik umarł w 1983 r. na skutek ran odniesionych w wypadku samochodowym, którego okoliczności uznawane są do dzisiaj jako niejasne.
Rozmawiał Bogumił Łoziński