O ciało ojca walczyła z firmą pogrzebową
Ojciec pani Jolanty zmarł w piątek około godz. 14 w szpitalu MSWiA w Lublinie. Dwie godziny później, pomimo wyraźnych sprzeciwów rodziny, zakład pogrzebowy zabrał zwłoki do chłodni.
- Spóźniliśmy się zaledwie kilkanaście minut. Po drodze dzwoniłam do mamy do szpitala i prosiłam, żeby nie zabierać taty. Jechałam z pracownikami zakładu pogrzebowego, który wybrałam. Kiedy dotarłam na miejsce dowiedziałam się, że tata leży już w chłodni w zakładzie przy Drodze Męczenników Majdanka - denerwuje się pani Jolanta.
Kobieta chciała odzyskać ciało ojca. – Pojechałam do zakładu, ale powiedziano mi, że dziś to niemożliwe - opowiada. - Pracownicy byli nieuprzejmi. Mówili o dokumentach ze szpitala. Byłam zrozpaczona.
Rodzina wróciła do szpitala po dokumenty. Ciało udało się odebrać dopiero po kilku godzinach. - To, że zabieramy zwłoki do chłodni wynika z umowy podpisanej ze szpitalem. Rodzina ma prawo odebrać je każdego dnia do godz. 16. W sobotę do 13. Bliscy muszą jednak mieć kartę zgonu wypisaną przez lekarza - mówi Dariusz Radko z zakładu pogrzebowego Styks.
- Jeżeli chodzi o ten konkretny przypadek, ta pani chciała zabrać zwłoki, chociaż nie miała żadnych dokumentów. Wywołała przy tym awanturę, krzyczała na naszych pracowników. Było już po godz. 16, pomimo to zaczekaliśmy na dokumenty - mówi Dariusz Radko. - Działamy na zlecenie szpitala. To on płaci za przechowywanie i transport zwłok. Nie może być jednak tak, że wydajemy je bez żadnych dokumentów. W takiej sytuacji każdy mógłby odebrać ciało.
*Co mówią przepisy? *
Krzysztof Polberg, zastępca dyr. szpitala MSWiA w Lublinie: - Musimy zostawić ciało w miejscu zgonu przez dwie godziny. Potem trafia ono do chłodni. Jeżeli w tym czasie rodzina jest na miejscu i może je zabrać, wtedy zwłoki są wydawane. Z chłodni można je odbierać tylko na podstawie karty zgonu podpisanej przez dyrektora szpitala lub lekarza dyżurnego. W naszym szpitalu nie ma chłodni, mamy podpisaną umowę z firmą zewnętrzną.