O 17 wiceministrów mniej. Byli zaskoczeni decyzją premiera Mateusza Morawieckiego?
W klubie Prawa i Sprawiedliwości nie wszystkim podoba się to, co robi szef rządu. Tak ma być w przypadku dymisji wiceministrów, których nazwiska poznaliśmy w poniedziałek.
Mateusz Morawiecki odwołał 17 wiceministrów. Na tym jednak nie koniec zmian. Nie wszyscy jednak stracili pracę, bo na przykład odwołany z funkcji wiceministra przedsiębiorczości i nowych technologii Piotr Woźny nadal będzie odpowiadał za walkę ze smogiem. Być może jako pełnomocnik premiera. Co z pozostałymi? Część z nich była zaskoczona ruchem szefa rządu.
- Jeszcze w piątek zaplanowałem nadchodzący tydzień w pracy, w niedzielę premier podpisał jednak moją dymisję, a w poniedziałek mi ją wręczył - powiedziała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" jedna ze zwolnionych osób.
Kolejny z odwołanych Jerzy Materna z Ministerstwa Gospodarki Morskiej o swojej dymisji dowiedział się w poniedziałek przez telefon. Przebywa na na zaplanowanym wcześniej urlopie. On jednak nie jest zły na premiera. - Jestem żołnierzem na polu, który wykonuje rozkazy. Od 13 lat jestem posłem i dalej będę się tym zajmował - stwierdził.
Aleksander Bobko, były już wiceminister w Ministerstwie Nauki, nie wiąże przyczyn swojej dymisji z grudniową sytuacją. Przypomnijmy, że polityk wówczas głośno kwestionował konstytucyjność ustawy o Sądzie Najwyższym i podczas głosowania wstrzymał się od głosu. Mówił wtedy, że liczy się z konsekwencjami politycznymi.
Dlaczego odwołani ci, a nie inni?
Nie wszystkie resorty zostały odchudzone o wiceministrów. I nie wszystkim się to podoba. - Słyszę już irytację wśród niektórych polityków, że największe i najpotężniejsze resorty, czyli MON, MSWiA i MF, nie zostały nadwątlone - podkreśliła osoba z rządu.
W PiS pojawiają się też głosy, że Morawiecki zwalnia wiceministrów bez zaplecza politycznego. - To nie są zmiany, które mogą wpłynąć na ocenę rządu albo tąpnąć partią, bo to nie są znaczące nazwiska - ocenił poseł PiS.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"