"NYT": Rząd USA zmienia plan przekazania władzy Irakijczykom
Administracja Busha zmienia plan przekazania władzy Irakijczykom, aby wyjść naprzeciw stanowisku przywódcy irackich szyitów, wielkiego ajatollaha Alego al-Sistaniego, który domaga się, aby już pierwszy, tymczasowy rząd kraju wyłonić drogą wyborów powszechnych - podaje wtorkowy "New York Times".
13.01.2004 | aktual.: 13.01.2004 15:51
Sistani, najwyższy autorytet duchowy szyitów irackich, nieprzyjemnie zaskoczył władze koalicyjne, oznajmiając w niedzielę, że amerykański plan przekazania władzy bez wyborów powszechnych nie zagwarantuje rządowi tymczasowemu "wystarczającej prawomocności".
Amerykanie chcą do 1 lipca oddać suwerenną władzę nad Irakiem rządowi, który ma zostać wyłoniony w maju-czerwcu przez zgromadzenie wyselekcjonowane w trakcie regionalnych zjazdów starszyzny plemiennej i innych lokalnych przywódców.
Szyici stanowią 60 procent ludności Iraku, ale władza w tym kraju od stuleci należała do arabskiej mniejszości sunnickiej. Szyici byli dyskryminowani, a za Saddama Husajna prześladowani, gdy upominali się o swoje prawa.
Teraz szyici liczą, że system demokratyczny obiecywany przez Amerykanów zapewni im dominującą pozycję w nowych władzach i pokładają nadzieję w mechanizmie wyborów powszechnych.
Sistani obawia się najwyraźniej, że w rządzie wyłonionym przez starszyznę poszczególnych regionów szyici mogą nie uzyskać przewagi albo że zasiądą w nim szyici cieszący się zaufaniem Amerykanów, ale nie duchowieństwa szyickiego.
W oświadczeniu niedzielnym, powtórzonym w poniedziałek w formie ogłoszenia na łamach irackiego dziennika "Al-Zaman", Sistani ostrzegł, że powierzenie władzy rządowi niepochodzącemu z wyborów powszechnych może "pogorszyć sytuację polityczną i stan bezpieczeństwa" w Iraku.
Jak pisze "New York Times", w Waszyngtonie i w Bagdadzie odbyły się pilne narady, na których przedstawiciele administracji Busha i koalicyjnych władz Iraku zastanawiali się, jak zareagować na deklarację Sistaniego.
Według dziennika postanowiono przygotować nowy, kompromisowy plan, który ma zapewnić uczestnictwo znacznie większej liczby przedstawicieli ludności w spotkaniach regionalnych, wyłaniających posłów do tymczasowego zgromadzenia narodowego, i większą przejrzystość całego procesu selekcji reprezentantów narodu.
Nadal nie byłyby to jednak wybory powszechne, chociaż, jak powiedział "NYT" anonimowy przedstawiciel administracji, władze koalicyjne chcą, aby regionalne spotkania wyborcze "były możliwie najbardziej otwarte, powszechne i demokratyczne".
Amerykanie, którzy obawiają się, by nowych władz nie zdominowali zwolennicy przekształcenia Iraku w państwo wzorowane na teokracji irańskiej, argumentują, że przeprowadzenie wyborów powszechnych jest w najbliższych miesiącach nierealne, bo nie pozwala na to stan bezpieczeństwa, a w kraju przez kilkadziesiąt lat rządzonym po dyktatorsku nie ma na razie wiarygodnych spisów wyborców.
Zwolennicy Sistaniego odpowiadają, że podstawą spisu mogą być listy Irakijczyków uprawnionych do korzystania z powszechnego systemu dystrybucji kartkowej żywności. Sam Sistani oświadczył w niedzielę, że "szereg ekspertów potwierdza, iż wystarczająco wiarygodne i przejrzyste wybory można przeprowadzić (już) w nadchodzących miesiącach".
Jak pisze "New York Times", administrację Busha zaniepokoiło także inne żądanie ajatollaha, aby planowane na wiosnę porozumienie o stacjonowaniu obcych wojsk w Iraku po 1 lipca, kiedy ma zakończyć się okupacja kraju, zostało zatwierdzone przez zgromadzenie wyłonione w wyborach powszechnych.
Administracja USA jeszcze nie rozpoczęła rozmów na ten temat z tymczasową iracką Radą Zarządzającą, powołaną przez Amerykanów latem ubiegłego roku. Dowódcy wojsk amerykańskich będą chcieli uzyskać od władz irackich zgodę na szerokie uprawnienia w prowadzeniu operacji zbrojnych przeciwko partyzantom. "Rokowania w tej sprawie mogą okazać się znacznie trudniejsze, jeśli trzeba byłoby prowadzić je z Irakijczykami powołanymi do władzy w wyborach bezpośrednich" - zauważa "New York Times".