Nowy "bulterier" PiS? Zarzuca Tuskowi zdradę przyjaciół
Jacek Kurski zwany "bulterierem PiS" ma konkurencję. W jego buty wszedł młody poseł Mariusz Kamiński. - Wystąpił w roli zagończyka silnie uderzającego w premiera, podczas gdy Jarosław Kaczyński próbował zmienić wizerunek i prezentować się niczym mądry, doświadczony mąż stanu - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Norbert Maliszewski, psycholog społeczny, ekspert ds. marketingu politycznego. Sam Mariusz Kamiński w rozmowie z WP zapewnia, że nie przeszedł przemiany w groźnego "bulteriera". Deklaruje: "pozostanę sobą".
- Odwrócił się pan plecami do własnych przyjaciół i dlatego zadedykuję panu na końcu jeden cytat: "Człowiek bez honoru, to gorsze niż śmierć" - takie słowa pod adresem premiera Tuska Kamiński wypowiedział podczas środowej debaty nt. działań rządu po katastrofie smoleńskiej. Ostrością tego wystąpienia zaskoczył wszystkich. Przemawiający wcześniej prezes PiS Jarosław Kaczyński swoje stanowisko zaprezentował w sposób znacznie bardziej subtelny.
Kaczyński został "wyciszony"?
Czy Kamiński został namaszczony na nowego "bulteriera PiS", a może jesteśmy świadkami kolejnej zmiany wizerunku Jarosława Kaczyńskiego? Ten drugi wariant sugeruje na swoim blogu poseł PO Piotr Tomański. Polityk twierdzi, że posłowie Adam Hofman i Mariusz Kamiński zastąpili w roli spin doktora polityków, którzy z PiS odeszli do PJN. To oni są autorami pomysłu "wyciszenia" Jarosława Kaczyńskiego. Dzięki powrotowi do wizerunku spokojnego polityka, jaki pamiętamy z czasów zeszłorocznej kampanii prezydenckiej, PiS ma poprawić wyniki sondażowe.
Zdaniem dr. Norberta Maliszewskiego, po odejściu z PiS rozłamowców z Joanną Kluzik-Rostkowską na czele, pozycja Hofmana i Kamińskiego znacznie wzrosła. Prezes PiS pozwalając zabrać Kamińskiemu głos tuż po sobie w tak ważnej politycznie chwili dodatkowo go nobilitował. - Podczas smoleńskiej debaty Kamiński wystąpił w roli zagończyka silnie uderzającego w premiera. Miał być kontrastem dla Jarosława Kaczyńskiego, który próbował zmienić wizerunek i wypowiadać się jak mądry, doświadczony mąż stanu - mówi. - Mówiłem pod wpływem chwili i wielkiego wzburzenia, stąd taka a nie inna była forma mojego wystąpienia. To nie uprawnia do tego, by nadawać mi nowe przydomki czy porównywać do kogokolwiek - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Kamiński. Zapewnia, że nie przeszedł przemiany w groźnego "bulteriera PiS". - Pozostanę sobą - deklaruje.
Poseł zwraca uwagę, że w jego dotychczasowej karierze trudno było mu zarzucić ostrość wypowiedzi, agresję czy kontrowersyjność. - Skoro premier Tusk swoim wystąpieniem doprowadził mnie do takiego stanu, że wypowiedziałem tak emocjonalne słowa, to tylko dowodzi, jak bardzo musiał prowokować - mówi w rozmowie z WP Kamiński.
Maliszewski ocenia, że po symbolicznej porażce Tuska ws. raportu MAK, Kaczyński pragnął wykorzystać niezadowolenie części wyborców centrum. Stąd zdecydował się powściągnąć język, wystąpił nawet w programie TVN24, ale mimo wszystko jego oceny okazały się skrajne, emocjonalne, a oceny zdarzeń z 10 kwietnia zbyt radykalne. - Jarosław Kaczyński zatracił kontakt z rzeczywistością umiarkowanych wyborców, niezadowolonych z działań premiera - uważa ekspert ds. marketingu politycznego.
Ekspert zwraca uwagę, że jeśli Mariusz Kamiński zdecyduje się konsekwentnie pełnił funkcję "bulteriera PiS" może się to dla niego źle skończyć - jako drugi Jacek Kurski zacznie wzbudzać złe emocje. - PiS od dawna już eksploatuje ten dyskurs, Polacy przyzwyczaili się do takiego języka, więc nawet najostrzejsze słowa już ich nie zaskoczą - zauważa. Maliszewski uważa, że strategia przyjęta przez PiS jest błędna. - Po odejściu kilkunastu posłów PiS do PJN partia Jarosława Kaczyńskiego potrzebuje nowych twarzy, które przekonywałyby do PiS ludzi młodych, o poglądach centrowych. Osoby te lubią polityków o bardziej umiarkowanych poglądach niż te, które prezentuje Jacek Kurski i jego naśladowcy - uważa. * Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska*