Nowoczesna zadowolona z dobrego wyniku wyborów na Dolnym Śląsku
"Spodziewanym sukcesem" określili dobry wynik wyborów na Dolnym Śląsku działacze i posłowie Nowoczesnej. Ta formacja wprowadziła z tego regionu do Sejmu trzech reprezentantów. To jeden z najlepszych wyników w Polsce.
28.10.2015 | aktual.: 28.10.2015 16:27
Nowoczesna Ryszarda Petru zdobyła w okręgu wrocławskim 55 756 głosów, co dało tej partii trzecią pozycję po PiS i PO i pozwoliło wprowadzić do Sejmu dwóch posłów - dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu Krzysztofa Mieszkowskiego (24 535 głosów) oraz ekonomistkę Joannę Augustynowską (9 989). Mandat poselski w okręgu legnicko-jeleniogórskim zdobyła też ekonomistka Elżbieta Stępień, na którą zagłosowało 10 041.
Jak powiedział w środę na konferencji prasowej szef dolnośląskich struktur Nowoczesnej Waldemar Olik, dobry wynik tej formacji w regionie nie był zaskoczeniem.
- Odnieśliśmy sukces, którego się spodziewaliśmy. Niewiele zabrakło głosów, byśmy również mieli posła z trzeciego dolnośląskiego okręgu w Wałbrzychu - dodał Olik.
Poseł Joanna Augustynowska podkreśliła, że jej kampania wyborcza trwała tylko dwa miesiące i mimo to zakończyła się powodzeniem.
- To był bardzo intensywny okres. Postawiliśmy na bezpośredni kontakt z wyborcami, rozmowy z ludźmi o tym, czego potrzebują, co im nie pasuje, by mieć jasny obraz tego, co należy zrobić. Przed nami duże wyzwanie. Wyniki wyborów wskazują, że niezadowolenie jest duże - powiedziała Augustynowska.
Zapowiedziała, że w Sejmie chce się zajmować sprawami związanymi z prawem pracy, polityką społeczną oraz "pracować na rzecz upraszczania działalności gospodarczej i prawa".
Dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu poseł Krzysztof Mieszkowski zadeklarował pracę w sejmowej komisji kultury i środków przekazu.
- Szedłem do wyborów z hasłem "Kultura do polityki" i będę konsekwentnie rozwijał tę myśl w rozmaitych aspektach. Jestem pierwszym politykiem, który zdecydował się fotografować i zdobyć poparcie elektoratu z książką w ręku. Do tej pory to nikomu się nie udawało i politycy uważali, że to jest wręcz kompromitacja polityka - powiedział Mieszkowski.
Dodał, że jedną z pierwszych jego inicjatyw w Sejmie będzie zaproponowanie "ustawy o książce". Jak wyjaśnił, chodzi o propagowanie czytelnictwa, lepszego dostępu do książek w bibliotekach oraz ustalenia jednolitej ceny na książki przez pierwszy rok sprzedaży.
- Biblioteki nie kupują książek, bo są drogie. Trzeba ustalić - tak jak to się dzieje np. we Francji czy w Niemczech - jednolitą cenę książki przez pierwszy rok. Dopiero potem ona może się zmieniać i podlegać grze rynkowej. Ważne jest też to, by w ustawie była zapisana liczba woluminów, które trafiają do bibliotek - powiedział Mieszkowski.