Nowenna, która mówi sporo o nerwicach części polskich duchownych [OPINIA]
Kuria poznańska rozesłał do wszystkich księży swojej diecezji napisaną przez ojca Wojciecha Surówkę i Karolinę Staszak "Nowennę o czystość kapłanów". Wizja świata i rzeczywistości, jaka wyłania się z tego dokumentu, mogłaby nawet śmieszyć, gdyby nie to, że w istocie ujawnia głęboko neurotyczny charakter religijności proponowanej księżom przez kurię.
"Nowenna o czystość kapłanów" jest dokumentem, którego z żadnej - ani doktrynalnej, ani ludzkiej - strony nie da się obronić. Zbrodnia pedofilii jest w nim zestawiana z aktami homoseksualnymi, a nawet z "promowaniem ideologii LGBT". Wszystko na jednym poziomie, obok onanizmu i głoszeniu, że "Jezus był przyjacielem grzeszników". A jako wisienka na torcie zachęta, by księża wchodzili w "święte relacje" z kobietami.
"Myślę, że każdy mężczyzna, bez względu na stan i powołanie życiowe, musi kiedyś usłyszeć te słowa, które kiedyś usłyszał Józef z Nazaretu: »Nie bój się wziąć do siebie Maryi« (Mt 1, 20). »Nie lękaj się przyjąć«, to znaczy uczyń wszystko, ażeby rozpoznać dar, jakim ona jest dla ciebie. Lękaj się tylko jednego, ażebyś tego daru sobie nie przywłaszczył. Tego się lękaj. Jak długo ona pozostanie dla ciebie darem samego Boga, możesz się bezpiecznie radować tym wszystkim, czym jest ów dar. Więcej – winieneś nawet uczynić wszystko, na co cię stać, ażeby ten dar rozpoznać, ażeby jej samej ukazać to, jaką jest niepowtarzalną wartością. Może Pan Bóg od ciebie chce, ażebyś jej ty właśnie powiedział o tym, na czym polega jej niepowtarzalna wartość oraz jej szczególne piękno. W takim razie nie lękaj się twojego upodobania. Miłość upodobania (amor complacentiae) jest, a w każdym razie może być uczestnictwem w tym odwiecznym upodobaniu, jakie Bóg ma w stworzonym przez siebie człowieku. Jeżeli słusznie się lękasz, ażeby twoje upodobanie nie stało się siłą destrukcyjną, to nie obawiaj się go w sposób uprzedzający. Owoce same ukażą, czy twoje upodobanie jest twórcze" - napisali.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednym słowem po wszystkich możliwych potępieniach nieczystości, zachęca się księży do wchodzenia w relacje (oczywiście głęboko duchowe) z kobietami, tak jakby - inaczej niż wszystkie inne elementy, którymi się w "Nowennie" straszy - akurat to nie rodziło zagrożenia dla ich czystości i celibatu. Onanizm i homoseksualizm tak, ale już "miłość upodobania" (cokolwiek to jest) nie.
Informacja o przestępstwach jako zemsta
Ale zachęta do relacji (oczywiście duchowych) z kobietami jest dopiero na końcu. Wcześniej w kolejnych dniach wymienione są kolejne grzechy. Najważniejszym z nich jest… homoseksualizm, a zaraz potem onanizm. Lista obejmuje też pornografię, gwałt, a nawet uznanie grzeszników za przyjaciół Boga. Nie ma na niej w zasadzie pedofilii.
Jeśli gdzieś w "Nowennie" możemy o niej przeczytać, to jedynie przy okazji "grzechów przeciwko naturze".
"Należy to podkreślić z całą mocą: grzechy przeciwko naturze nie są tylko "grzechami ciała" – one są występkami przeciwko Bogu jako Stwórcy ludzkiej natury. Do tego typu nieczystości należy oczywiście zaliczyć także seksualne wykorzystywanie dzieci. Ale występowanie przeciw naturze zaczyna się także na poziomie intelektu, kiedy ludzki rozum oderwany od Boga jest w stanie pomyśleć nie tylko o współżyciu seksualnym przeciwnym naturze, lecz nawet zanegować samą naturę. Do tego dąży właśnie ideologia LGBTQ+. Dlatego nieczystość kapłana w tej materii związana jest zarówno z popełnianiem aktów homoseksualnych i pedofilnych, jak i z popieraniem ideologii, która podważa lub neguje stwórczy zamysł Boga" - czytamy w rozważaniach do "Nowenny".
O osobach skrzywdzonych pedofilią nie ma w dokumencie ani słowa, a passus dotyczący innych skrzywdzonych przestępstwami seksualnymi jest tak kuriozalny, że aż nie wiadomo, co z nim zrobić.
"Zniewolenie drugiego człowieka, wykorzystanie go narusza nie tylko jego godność, ale także uruchamia mechanizm zemsty. Dzisiaj jest ona realizowana nie za pomocą miecza, ale pióra dziennikarza. Osoba, która doznała krzywdy ze strony księdza, ma prawo się domagać od Kościoła sprawiedliwości. Jeśli jej nie otrzyma, może posunąć się do zemsty. Jest to zrozumiałe. Konsekwencje za czyn jednego przestępcy w sutannie ponosi cała wspólnota Kościoła" - czytamy w "Nowennie o czystość kapłanów".
Jednym słowem dziennikarze są narzędziem zemsty, zemstą jest także zmuszenie przez media Kościoła do zachowania zgodnego z własnymi standardami. I oczywiście Kościół też jest ofiarą przestępcy. Sam za nic nie odpowiada. Zęby bolą od takiej lektury.
"Jedni popełniają przewinienie ze sobą, inni rękami innych, inni między udami"
O pedofilii i krzywdzie w dokumencie nie ma wiele, ale za to jego autorzy z pasją pochylili się nad homoseksualizmem, któremu poświęcone są rozważania dnia drugiego.
"W 2019 roku dwóch kardynałów, dawnych pracowników Stolicy Apostolskiej, w liście otwartym do wszystkich konferencji biskupów zwróciło się z gorącym apelem: "Bracia, powstrzymajcie falę homoseksualizmu w Kościele!". Prawie tysiąc lat wcześniej z podobną prośbą zwrócił się do papieża św. Piotr Damiani. Księga Gomory jest listem, którym autor chciał uzmysłowić Ojcu Świętemu, jak tragiczny jest stan Kościoła opanowanego przez kapłanów uwikłanych w grzech homoseksualnej nieczystości" - wskazują autorzy "Nowenny", by zaraz potem odwołać się do średniowiecznego myśliciela.
"Damiani bardzo rzetelnie przedstawił papieżowi, na czym ten grzech polega: "Ażeby wam rzecz całą uprzystępnić po kolei – występku tej niegodziwości są cztery odmiany. Jedni mianowicie popełniają przewinienie ze sobą, inni rękami innych, inni między udami, inni zaś dopełnionym aktem" - lubują się autorzy opisami ze średniowiecznych pism.
Dlaczego - można by zapytać - w rozumowaniu na temat homoseksualności i jej znaczenia, autorzy odwołują się do dość mało już aktualnych w tej sprawie pism średniowiecznego filozofa i teologa, który nawet na tle tamtych czasów nie był reprezentatywny? Czy nie ma dokumentów, czy wypowiedzi ludzi Kościoła, choć nieco bardziej współczesnych? Czy naprawdę konieczne jest cytowanie pism, które od dawna straciły aktualność?
Odpowiedzi kryją się w samej "Nowennie". Otóż Surówka i Staszak sięgają do Damianiego, bo współcześni autorzy im nie odpowiadają. Biblijne i teologiczne badania współczesnego chrześcijaństwa uznają za nieadekwatne i fałszujące nauczanie Kościoła.
"Niestety, obecnie w niektórych środowiskach katolickich w duchu otwartości na różne "orientacje seksualne" dochodzi do reinterpretowania jasnych wskazówek biblijnych. Tak oto sodomia, która na podstawie zapisu Księgi Rodzaju była przez wieki uważana za grzech homoseksualny, zostaje teraz sprowadzona do grzechu niegościnności. Autorzy tej teorii nie przeczą, że Sodoma i Gomora były miastami zdeprawowanymi seksualnie, ale uważają, że Boży gniew wywołuje przede wszystkim niegościnność, czyli wszelkiego rodzaju zamykanie się na innych – przybyszów, cudzoziemców, uchodźców... Opowieść o Sodomie i Gomorze trzeba odczytywać w kontekście całej Biblii, a następnie w ciągłości z historią interpretacji tego fragmentu w nauczaniu Kościoła. Oba te źródła jednoznacznie wypowiadają się na temat aktów homoseksualnych" - oznajmiają, by zaraz potem zacytować św. Augustyna.
"Dlatego grzechy przeciw naturze, jak te, które popełniali sodomici, wszędzie i zawsze zasługują na potępienie i karę. Choćby je popełniały wszystkie ludy, wszystkie byłyby na mocy prawa Bożego uznane za tak samo zbrodnicze. Bóg bowiem nie stworzył ludzi do tego, żeby się sobą w taki sposób posługiwali. Kiedy wspólną naturę, której On jest Twórcą, bruka się przewrotną namiętnością, jednocześnie pogwałcona zostaje wspólnota, jaka powinna nas łączyć z Bogiem" - wskazują. To właśnie tym kontekście pojawia się pedofilia, jednoznacznie skojarzona z homoseksualizmem.
Homoseksualizm i pedofilia bez związku
I o ile odwołanie do Piotra Damianiego dałoby się jeszcze obronić, bo to rzeczywiście jeden z tych, którzy jako pierwsi tak mocno mówili o skandalach seksualnych w Kościele (dodajmy także o skandalach heteroseksualnych), o tyle "pakietowania" pedofilii i homoseksualizmu, "grzechów przeciwko naturze" i zbrodni przeciwko dzieciom jest zwyczajnie niedopuszczalne.
"…w żaden sposób nie wolno utożsamiać ze sobą problemu duchownych homoseksualnych ze zjawiskiem pedofilii czy efebofilii. To dwa odrębne zagadnienia, których czasami nie odróżnia się od siebie w debacie publicznej. Czym innym jest pytanie filozoficzne i teologiczne dotyczące relacji homoseksualizmu do kapłaństwa, a czym zupełnie innym moralny dramat molestowania seksualnego osób nieletnich przez księży" - wskazuje jeden z poważniejszych badaczy problemów związanych z powiązania homoseksualności i kapłaństwa, a także przemocy seksualnej wobec małoletnich w polskim Kościele ksiądz profesor Andrzej Kobyliński.
Psycholog i badacz problemu pedofilii wśród duchownych ojciec prof. Jacek Prusak SJ rozwija tę myśl w innym tekście. "Dzięki dostępnym wynikom badań wiemy więc, że większość osób wykorzystujących seksualnie nieletnich nie jest orientacji homoseksualnej, a większość homoseksualistów nie molestuje dzieci. Stąd orientacja seksualna nie jest sama z siebie czynnikiem wskazującym możliwość dokonania przestępstwa seksualnego wobec nieletnich. Sugerowanie, że duchowni, którzy wykorzystują nieletnich chłopców, czynią to z powodu swojej homoseksualnej orientacji, jest więc równie słabym argumentem, jak sugerowanie, że heteroseksualni mężczyźni wykorzystują dziewczynki, ponieważ są orientacji heteroseksualnej. Takie "wyjaśnienie" więcej zaciemnia, niż rozjaśnia" - podkreśla.
Wnioski dla chrześcijańskiej teologii moralnej
Daruję czytelnikom dalsze rozważania na temat onanizmu (a są one równie barwne, jak te dotyczące homoseksualności i pedofilii), bo rozważanie te warto jednak jakoś podsumować.
Jeśli ktoś szuka dowodów na to, że polska religijność (w tym religijność pewnej części duchownych) jest neurotyczna, to trudno o lepszy. Jeśli szukacie odpowiedzi na pytanie, dlaczego współczesne kaznodziejstwo jest moralistyczne i moralizatorskie, to odpowiedź tkwi w tym tekście. Ono nie może być inne, bo część z kaznodziejów, to ludzie tak skupieni na własnej seksualność i własnych związanych z nimi nerwicach, że nie mogą mówić o czym innym.
Jeśli szukacie odpowiedzi, skąd bierze się homofobia części polskich duchownych, to ona także jest tutaj. Nerwica, brak akceptacji własnej seksualności, rozpaczliwe szukanie winnych tego, że człowiek nie radzi sobie sam ze sobą leżą u podstaw tej postawy. Jeśli ktoś szuka argumentów za tym, że myślenie pewnej części duchowieństwa i świeckich w tych kwestiach nie uwzględnia nawet nie tyle odkryć współczesnej medycyny czy nauk społecznych, ale nawet rozwoju oficjalnej teologii moralnej od czasów Jana Pawła II do Franciszka (o reszcie współczesnej teologii nie wspominając), bo zatrzymało się na czasach Piotra Damianiego.
Ta "Nowenna" powinna być naprawdę uważnie przemyślana. Nie, nie jako narzędzie własnej modlitwy, ale jako podstawa tego, na czym zbudować trzeba terapię i odnowę. Ona jest smutnym dowodem miejsca, w jakim jesteśmy. I ona byłaby nawet śmieszna, gdyby nie fakt, że jest tragiczna.
Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski