Nowe informacji ws. śmierci polskiego misjonarza. Zginął ratując kolegę
Okazuje się, że ksiądz Adam Bartkowicz, który utonął we wtorek, wbiegł do oceanu by ratować swojego kolegę z Zambii. "Dziękuję, Adamie, za podarowanie mi Twojego życia" - mówi teraz duchowny z Afryki.
24.03.2018 | aktual.: 24.03.2018 16:34
Media obiegła w środę informacja, że dzień wcześniej polski misjonarz utonął w Dar Es Salaam we wschodniej Tanzanii. Teraz w sprawie pojawiły się nowe informacje.
Ojciec Chungu Cycusa należący do Kongregacji Ducha Świętego przyznał, że zawdzięcza ks. Bartkowiczowi życie. - Dziękuję Adamie, za podarowanie mi Twojego życia. Pozostaję Twoim dłużnikiem i będę modlił się za Ciebie, prosząc Cię, abyś podzielił się ze mną tym wielkim, hojnym, bezinteresownym i kochającym sercem - cytuje słowa Chungu Cycusa portal TVP Info.
- Ksiądz Adam podpłynął i zaczął pomagać koledze. Płynęli jakiś czas razem. Rozdzieliła ich fala przypływu, ale w ostatnim momencie ks. Adam wypchnął go do takiego miejsca, że tamten mógł stanąć na nogi - relacjonuje z kolei ksiądz Paweł Mąkosa, rzecznik prowincji polskiej Stowarzyszenia Misji Afrykańskich.
"Był wysportowany i miał dobrą posturę fizyczną"
Ks. Adam Fijołek był przyjacielem tragicznie zmarłego misjonarza. W rozmowie z aleteia.org opowiada, że Bartkowicz "był wysportowany i miał dobrą posturę fizyczną". - Razem z Afrykańczykami w seminarium wspólnie się uczyliśmy, pracowaliśmy i uprawialiśmy sport - mówi.
Jak dodaje, Bartkowicz tworzył ośrodek misyjny w Tanzanii niemal od podstaw. - Przejął misję po kilku latach od jej opuszczenia. Była bardzo zaniedbana. Ale też przepiękna i położona na wyspie na Jeziorze Wiktorii - mówi.
Uroczystości pogrzebowe odbędą się w Wielką Środę - w Dębicy - rodzinnej parafii Adama Bortkowicza. W parafii Nyamanga pod wezwaniem św. Teresy od Dzieciątka Jezus na wyspie Ukara w Tanzanii polski misjonarz pracował od 2015 roku.
Źródło: Aleteia.org, TVP Info
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl