Nowe fakty ws. strzelaniny w Sanoku
Andrzej B., który w styczniu strzelał do policjantów w Sanoku, a potem wraz z młodą kobietą zabarykadował się w mieszkaniu, nie był pod wpływem alkoholu i narkotyków; kobieta także nie - poinformowała Prokuratura Okręgowa w Krośnie.
Przed szturmem policji Andrzej B. zastrzelił przyjaciółkę i popełnił samobójstwo. Śledztwo w tej sprawie prowadzi krośnieńska prokuratura.
- Z opinii przesłanej przez Centrum Ekspertyz i Opinii Sądowych w Warszawie wynika, że w krwi Andrzeja B. i Kamili M. nie stwierdzono alkoholu ani środków narkotycznych - powiedziała zastępca prokuratora okręgowego w Krośnie Wiesława Basak.
Z kolei analiza pistoletu znalezionego przy Andrzeju B. wskazała, że w zbiorach Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji nie znaleziono łusek i pocisków, których cechy wskazywałyby na użycie tej broni w innych przestępstwach. Pistolet był natomiast narzędziem dokonanego dzień wcześniej zabójstwa 29-letniego mężczyzny w Międzybrodziu k. Sanoka.
Andrzej B. 10 stycznia otworzył z okna swojego mieszkania ogień do policjantów, którzy przyjechali by go zatrzymać. Ostrzelał policyjny samochód, a potem zabarykadował się w mieszkaniu ze swoją 17-letnią przyjaciółką.
Z bloku ewakuowano mieszkańców i zamknięto okoliczne ulice. Na miejsce zostali wezwani antyterroryści oraz policyjni negocjatorzy. Przez wiele godzin policjanci próbowali nawiązać kontakt z mężczyzną i kobietą. Oboje nie reagowali na apele policji.
W nocy policjanci zdecydowali się na siłowe wejście do mieszkania; w środku znaleźli ciała mężczyzny i kobiety. Według dotychczasowych ustaleń Andrzej B. oddał śmiertelny strzał do swej znajomej, potem popełnił samobójstwo, strzelając sobie w skroń. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Krośnie.