Nowe fakty ws. Roksany R. Szczegóły tragedii w Skarszewach

Śledczy jeszcze raz przesłuchują świadków ws. śmierci Roksany R. - ustaliła Wirtualna Polska. Wiadomo już, jaką drogę pokonała najprawdopodobniej przed śmiercią młoda mieszkanka Skarszew.

Nowe fakty ws. Roksany R. Szczegóły tragedii w Skarszewach
Źródło zdjęć: © google maps
Patryk Osowski

Już w piątek (14 grudnia) odbędą się najpewniej uroczystości pogrzebowe Roksany R. Z kolei prokuratura zarządziła ponowne przesłuchania.

- Przed znalezieniem ciała wszyscy świadkowie byli przesłuchiwani na okoliczność poszukiwań. Teraz sprawa ma inny walor, więc trzeba było to powtórzyć - mówi Wirtualnej Polsce Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Zdaniem rodziny, Roksana R. wyszła z domu 3 grudnia około godz. 8.30 rano i pojechała do sklepu po bułki. Wstępne ustalenia śledczych i nagrania z monitoringu wskazują jednak, że jechała w zupełnie innym kierunku.

Osoby zbliżone do sprawy wskazują nam drogę, którą miało jechać jej auto (trasa przedstawiona na grafice powyżej) i przyznają, że szczególnie zastanawiające jest, dlaczego w pewnym momencie kobieta skręciła w leśną drogę prowadzącą nad jezioro Borówno Wielkie.

Tuż przed miejscem tragedii funkcjonariusze mieli natrafić na niewielkie fragmenty karoserii. Wskazywałoby to na hipotezę, że Roksana R. uderzyła w jakąś przeszkodę, a potem straciła panowanie nad kierownicą i wjechała do jeziora. Pojawia się jednak pytanie, po co w ogóle tam jechała?

- Każdy kto mieszka w tych okolicach wie, że tą drogą nie dojedzie się nigdzie indziej, niż nad jezioro - przyznaje nam asp. sztab. Marcin Kunka z Komendy Powiatowej Policji w Starogardzie Gdańskim. Po więcej szczegółów odsyła nas jednak do prokuratury.

Czekamy na wyniki testów toksykologicznych

Jak ustaliła Wirtualna Polska, Roksana R. zginęła w wyniku utonięcia, ale na jej ciele nie stwierdzono żadnych zewnętrznych obrażeń.

"Sprawa prowadzona jest w kierunku artykułu 155 kk" - poinformowała nas prokurator Anita Kniga-Węzik z Prokuratury Rejonowej w Starogardzie Gdańskim.

Chodzi tu o zapis kodeksu karnego stanowiący, że "kto nieumyślnie powoduje śmierć człowieka, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".

Ponieważ w sprawie wciąż jest więcej pytań niż odpowiedzi, prokuratura zdecydowała się jeszcze na przeprowadzenie badań toksykologicznych, aby wykluczyć obecność w organizmie alkoholu lub innych środków. Na wyniki trzeba będzie jednak poczekać (około 1-2 tygodni).

Obraz
© Miejsce tragedii nad jeziorem, Foto: policja

"Już po pół godzinie zorientowałem się, że coś jest nie tak"

3 grudnia rano Roksana R. powiedziała mężowi, że jedzie po bułki. Nie wzięła ze sobą telefonu ani portfela, ale wsiadła do czerwonego Volkswagena Golfa i odjechała.

Mąż ofiary twierdzi, że już po pół godzinie zorientował się, że coś jest nie tak. Tego samego dnia wszczęto poszukiwania.

- Okoliczne lasy były przeszukane przez funkcjonariuszy i rodzinę. Do akcji zostały nawet włączone straż pożarna, straż leśna, dron i helikopter - informowała na bieżąco Wirtualną Polskę Małgorzata Szweda z Komendy Powiatowej Policji w Starogardzie Gdańskim.

- Bierzemy po uwagę każdy, nawet najgorszy scenariusz - przyznawała nam z kolei kuzynka 24-latki. - Roksana nie ma żadnych wrogów i większość czasu spędza w domu. Na swoim ślubie, czyli dwa dni przed zaginięciem zdawała się być spokojna i szczęśliwa - dodawała.

Ponieważ kilka miesięcy wcześniej kobieta poroniła, nie jest wykluczana również teoria mówiąca o depresji i samobójstwie.

W sobotę zespół nurków wyłowił z dna pobliskiego jeziora czerwonego Volkswagena Golfa i ciało Roksany R.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (241)