Nowe fakty ws. masakry w Norwegii
Norweska policja poinformowała, że atak przybrał "katastroficzne rozmiary". - Z 84 do 85 wzrosła liczba ofiar piątkowej strzelaniny na wyspie Utoya - poinformowała norweska policja. W wybuchu w rządowej dzielnicy w Oslo zginęło 7 osób. Bilans ofiar wciąż się zwiększa. - Zabójca, który w piątek zastrzelił 85 osób na wyspie Utoya niedaleko Oslo, prowadził ogień przez półtorej godziny, a potem dał się bez oporu aresztować - poinformowała norweska policja. Policjanci znaleźli się na miejscu zbrodni w 40 minut po ich zawezwaniu.
23.07.2011 | aktual.: 24.07.2011 05:37
P.o. szefa norweskiej policji Sveinung Sponheim poinformował, że śledztwo skupia się obecnie na wyjaśnieniu, czy zabójca działał w pojedynkę, czy też wspólnie z innymi osobami dopuścił się zamachu bombowego na budynki rządowe w Oslo oraz masakry na wyspie.
Sponheim potwierdził, że według dotychczasowych ustaleń w wybuchu w stolicy zginęło siedem osób, a w strzelaninie na Utoya 85. Ponieważ kilka osób uznaje się nadal za zaginione, łączna liczba ofiar może w najgorszym wypadku sięgnąć 98.
MSZ nie ma jakichkolwiek doniesień, by wśród poszkodowanych w zamachach, do jakich doszło w sobotę w Norwegii, byli Polacy, ani od norweskich władz, ani od rodzin - poinformował rzecznik MSZ Marcin Bosacki.
- Aktualne informacje mówią o co najmniej 84 zabitych na wyspie Utoya - powiedział komendant policji Oystein Maeland. - Nie możemy zagwarantować, że ta liczba się nie zwiększy - wskazał, dodając, że wiele osób jest ciężko rannych. Maeland oświadczył, że skala ataku była "katastroficzna".
Wcześniej policja informowała, że na obozie młodych socjaldemokratów na wyspie Utoya, ok. 30 km od Oslo, śmierć poniosło ok. 10 osób; służby zastrzegały, że tragiczny bilans może wzrosnąć. W obozie uczestniczyło kilkaset osób, głównie młodych, między 14 a 18 lat.
Świadkowie relacjonowali, że napastnik w policyjnym mundurze strzelał na oślep do młodych ludzi, którzy usiłowali chronić się, skacząc do wody.
Na wyspie znaleziono także materiały wybuchowe, które nie zostały zdetonowane.
Z kolei atak bombowy w pobliżu budynków rządowych w stolicy spowodował - według dotychczasowych danych - śmierć siedmiu osób. Policja zaapelowała do mieszkańców, by opuścili centrum Oslo. Na ulicach rozlokowani zostali żołnierze. Premiera Jensa Stoltenberga nie było w chwili zamachu w biurze.
Policja zatrzymała mężczyznę, który jest podejrzewany o przeprowadzenie obu piątkowych ataków. Jak poinformowano, to 32-letni obywatel Norwegii.
Według telewizji TV2 zatrzymany mężczyzna ma związki ze skrajną prawicą. Na jego nazwisko zarejestrowane były dwie sztuki broni, w tym karabin maszynowy. Stacja NRK przedstawiła zatrzymanego jako Andersa Behringa Breivika, ale policja odmówiła potwierdzenia jego tożsamości.
Według policji, "nie ma konkretnych doniesień" o drugim uzbrojonym napastniku na wyspie, lecz wciąż nie można wykluczyć takiej ewentualności. Funkcjionariusze poinformowali także, że zatrzymany 32-letni Norweg, określany jako chrześcijański fundamentalista, współpracuje w śledztwie.
To najkrwawsze ataki w Europie Zachodniej od zamachu bombowego w Madrycie, w których zginęło ok. 190 osób - zwraca uwagę agencja Reutera.
Sprawca strzelaniny jest Norwegiem
Napastnik, zatrzymany po strzelaninie na wyspie Utoya, jest Norwegiem - poinformował minister sprawiedliwości Norwegii Knut Storberget. Zastrzegł, że jest zbyt wcześnie, by podać dodatkowe szczegóły. Według norweskiej policji zatrzymany jest najpewniej powiązany także z atakiem na budynki rządowe w Oslo.
Norweska policja poinformowała z kolei, że zatrzymany mężczyzna ma "sympatie skrajnie prawicowe i antyislamskie". Wskazują na to wpisy internetowe autorstwa zatrzymanego.
Szef policji Sveinung Sponheim powiedział norweskiej telewizji NRK, że wpisy internetowe mężczyzny "sugerują, że jego polityczne poglądy skłaniały się ku skrajnej prawicy i że miał przekonania antyislamskie". Dodał, że należy jeszcze zbadać, czy było to motywem aktów terroru.
O powiązaniach zatrzymanego, którym jest obywatel Norwegii, ze środowiskiem ekstremalnej prawicy informowała wcześniej telewizja TV2, która nie ujawniła źródeł tych doniesień.
Według anonimowego źródła w policji 32-letni zatrzymany nie jest powiązany z islamskimi organizacjami terrorystycznymi i działał sam. Wcześniej norwescy eksperci sugerowali, że za zamachem mogli stać islamscy radykałowie.
- Trudno sobie wyobrazić, aby to było coś innego niż atak terrorystyczny - powiedział norweskiej telewizji NRK ekspert zajmujący się problematyką terroryzmu w wyższej szkole policyjnej Tore Bjoergo. Dodał, że dzielnica rządowa, w której doszło do eksplozji "to przede wszystkim symbol władzy politycznej w Norwegii".
Anonimowy przedstawiciel policji powiedział z kolei agencji AP, że zatrzymany mężczyzna nie ma raczej powiązań z islamskimi organizacjami terrorystycznymi. Przedstawiciel policji powiedział, że zatrzymany Norweg najprawdopodobniej działał sam i - jak się wydaje - nie jest powiązany z żadną międzynarodową islamską organizacją terrorystyczną. - To wygląda na dzieło szaleńca - zaznaczył ten informator.
Oslo: siedmiu zabitych
Do wybuchu w centrum Oslo doszło w piątek ok. godz. 15.00. Policja potwierdziła, że jego przyczyną była bomba.
W wyniku eksplozji uszkodzony został m.in. 17-piętrowy budynek, w którym mieści się biuro premiera, pobliski gmach ministerstwa handlu i przemysłu oraz budynek ministerstwa finansów. Zniszczeniu uległa również fasada znajdującej się w pobliżu siedziby jednego z największych tabloidów "Verdens Gang".
W następstwie zamachu bombowego na dzielnicę rządową w Oslo ewakuowano także parlament, stołeczny główny dworzec kolejowy, centra handlowe Oslo City i Byporten, jak też sąsiednie budynki, w których mieszczą się m.in. redakcje największych norweskich dzienników. W rejonie eksplozji pojawiła się żandarmeria wojskowa. Nad miastem unosiły się kłęby dymu. W pobliżu wybuchu wstrzymano także komunikację miejską.
W chwili eksplozji premiera Jensa Stoltenberga nie było w biurze. Jak poinformował jego doradca Oivind Ostang, szef rządu pracował w domu.
Według różnych świadków, eksplozja nastąpiła w pobliżu ministerstwa finansów lub między siedzibą premiera a ministerstwem ds. ropy naftowej i energetyki. Norweskie media podają, że pod budynkiem znajduje się wrak spalonego samochodu. Niewykluczone, że to w nim mógł znajdować się ładunek wybuchowy. Według norweskiej policji, w dzielnicy rządowej mogło dojść do wybuchu nie jednej, lecz kilku bomb.
Premier Norwegii: ta wyspa była rajem mojego dzieciństwa
Premier Norwegii Jens Stoltenberg oświadczył na konferencji prasowej, że osoby odpowiedzialne za tragiczne wydarzenia w pobliżu budynków rządowych w Oslo i na pobliskiej wyspie "nie zniszczą naszej demokracji".
Stoltenberg wyraził też przekonanie, że policja zapewnia mu bezpieczeństwo. Podkreślił, że myślami jest z tymi, którzy stracili życie w czasie wykonywania obowiązków służbowych, pracując w zaatakowanych budynkach rządowych.
Premier wspominał też, że w dzieciństwie często spędzał wakacje na wyspie Utoya, gdzie zginęła większość z ofiar. Wyspa była "rajem mojego dzieciństwa, który przeobraził się w piekło" - mówił Stoltenberg.
- Od II wojny światowej w naszym kraju nie popełniono zbrodni o takim zasięgu - powiedział szef rządu. - To koszmar - dodał, przywołując wstrząsające opowieści młodych ludzi o "strachu i śmierci".
Zdaniem Stoltenberga jest zbyt wcześnie, by spekulować na temat motywów zbrodni.
Prasa o zamachach w Norwegii
Gazety w krajach Europy Środkowej szeroko komentują wczorajsze zamachy w Norwegii, w których zginęło co namjniej 17 osób. "Horror w Oslo" - opisuje dramatyczne wydarzenia w Norwegii węgierski, lewicowy dziennik "Nepszabadszag". Dziennik uważa, że za atakami stoją norwescy ekstremiści ostrzegając przed wzrostem radykalnych nastrojów w Europie. - Jeśli terroryzm skrajnej prawicy sięga nawet tak liberalnej Norwegii, co dopiero mówić o takich krajach jak Austria, gdzie skrajna prawica jest trzecią siłą polityczną w parlamencie lub Węgry, w których parlamentarne ugrupowanie Jobbik tworzy własne organizacje o charakterze paramilitarnym? - pyta "Nepszabadszag".
"Czy terroryści chcieli zabić premiera Norwegii?" - zastanawia się dziennik "Magyar Nemzet" pisząc, że "metody podłożenia ładunków wybuchowych sugerują, co prawda, sposób ataków terrorystycznych Al-Kaidy, ale dżihad wybiera na ogół inne cele.
Słowacki dziennik "SME" w artykule "Dlaczego Norwegia?" pisze, że Oslo stało się celem ataku, ponieważ nikt tego nie oczekiwał, a służby bezpieczeństwa lekceważyły globalne zagrożenie ze strony terroryzmu. - W Norwegii policjanci rzadko noszą broń, a państwowe budynki są słabo chronione - czytamy. "SME" dodaje, że jeśli okaże się, iż za zamachem stała Al-Kaida, to warto przypomnieć, iż bojówki islamskie atakują Zachód i sojusz NATO jako taki, a nie poszczególne kraje. - Oslo jest jednym z najsłabszych ogniw natowskiego łańcucha. O wiele trudniej przeprowadzić atak terrorystyczny w Paryżu czy w Londynie - pisze słowacki dziennik.
Tymczasem ekspert do spraw stosunków międzynarodowych Jozef Batora powiedział dziennikowi "Pravda", że terroryści zaatakowali Oslo, mimo iż Norwegia jest krajem o wysokiej tolerancyjności religijnej i od wielu lat wdraża z sukcesem projekt integracji muzułmańskiej mniejszości narodowej. - Norwegowie zaostrzą teraz środki bezpieczeństwa, co stanie się również priorytetem innych krajów Unii Europejskiej - uważa Jozef Batora.
"Norwegia w szoku" - tak zatytułował swój komentarz austriacki dziennik "Die Presse" - pisząc, że dla Norwegów atak terrorystyczny był największym wstrząsem od czasu II wojny światowej. Zdaniem dziennika, atak mógł być zarówno odpowiedzią na zaangażowanie Norwegii w Afganistanie i obelgi pod adresem proroka Mahometa, jak i rewanżem prawicowych ekstremistów. - Tak czy inaczej Europa powinna zacząć się bać. Przykład kraju - tolerancyjnego dla cudzoziemców i uważanego za bezpieczny świadczy o tym, że terroryści mogą uderzyć wszędzie i o każdej porze - uważa austriacki dziennik.
Dziennik "Der Standard" w artykule "Terror w Norwegii" zwraca uwagę, z jaką łatwością udało się terrorystom podłożyć ładunki wybuchowe w dzielnicy rządowej. - Atak był dobrze zaplanowany i przeprowadzony w sposób profesjonalny - pisze dziennik, ostrzegając, że skoro została zaatakowana Norwegia, kraj znajdujący się w drugiej linii walki z terroryzmem, to podobne ataki mogą nastąpić w Austrii, Czechach czy na Węgrzech.
Tymczasem policja nie zaleciła podniesienia poziomu zagrożenia terrorystycznego, choć nie wszystko jest jeszcze jasne z piątkowymi zamachami terrorystycznymi, w których zginęły co najmniej 92 osoby - poinformował w sobotę wieczorem premier Norwegii Jens Stoltenberg.
Po kryzysowym posiedzeniu rządu premier oświadczył w wywiadzie dla publicznego nadawcy NRK, że policja wciąż nie wyklucza, iż Norweg zatrzymany po zamachach miał wspólników. Nawet jeśli tak - zastrzegł Stoltenberg - policja "nie zaleciła żadnego podwyższonego poziomu zagrożenia" terrorystycznego.
Wcześniej w sobotę rząd Norwegii informował, że poziom zagrożenia terrorystycznego w kraju na razie nie został podniesiony i jest uważany za "niski".
Według norweskich mediów zatrzymanym mężczyzną w związku z masakrą na wyspie Utoya i zamachem bombowym w rządowej dzielnicy Oslo jest 32-letni Anders Behring Breivik.