Nowe fakty ws. katastrofy: 16 pasażerów cudem uniknęło śmierci, odwołali lot w ostatniej chwili
Na pokładzie Airbusa A321, który rozbił się na Synaju 31 października, mogło być 16 pasażerów więcej, jednak tuż przed odlotem odwołali swoje rezerwacje - poinformowała Oksana Gołowina, rzeczniczka holdingu TH&C, właściciela linii Metrojet (funkcjonującej także pod nazwą Kolavia) na konferencji prasowej.
- 31 października szesnaście osób odwołało swoje rezerwacje. Prawie dwanaście z nich zrobiło to wcześniej niż dzień przed odlotem - mówiła rzeczniczka Metrojet. Podczas konferencji prasowej poinformowano także, że linie wykluczają całkowicie "błąd ludzki" jako przyczynę katastrofy. Zaznaczono też, że pilot sterujący maszyną miał ponad 12 tys. godzin nalotu (czasu spędzonego w powietrzu - red.).
- Samolot był w pełni sprawny, nasza załoga była doświadczona, tak samo pilot, dlatego też nie wiemy co mogło być przyczyną rozbicia się maszyny - powiedziała Gołowina.
Jak na razie nieznane są przyczyny katastrofy. W niedzielę pojawiły się informacje, jakoby jeden z pilotów samolotu, Sergiej Truchanow, skarżył się swojej byłej żonie na "zły stan techniczny samolotu". - Narzekał i mówił, że stan techniczny samolotu pozostawia wiele do życzenia - przekonywała Natalia Truchanowa.
Grupa Państwa Islamskiego w Egipcie ogłosiła, że to ona zestrzeliła samolot. Jednak w sobotę władze egipskie oświadczyły, że na tym etapie przyjmują wersję o usterce technicznej jako przyczynie katastrofy. Z kolei Amerykańska dyrekcja wywiadu (DNI) poinformowała w poniedziałek, że na razie nie ma dowodów na to, że przyczyną sobotniej katastrofy rosyjskiego samolotu pasażerskiego w Egipcie był akt terroru. Nie wykluczono jednak, że maszyna została zestrzelona.
Wypowiadając się na spotkaniu ekspertów ds. bezpieczeństwa i obrony, James Clapper uznał za "mało prawdopodobne", by dżihadyści z Państwa Islamskiego (IS) mieli możliwość zestrzelenia samolotu pasażerskiego. Nie odrzucił jednak takiej wersji. - To mało prawdopodobne, ale nie wykluczałbym tego. Nie wiemy naprawdę, czy dżihadyści byli w to zaangażowani - mówił.
Airbus miał wypadek 14 lat temu
Ustalono, że 16 października 2001 roku, gdy Airbus, który rozbił się na Synaju, podchodził do lądowania w Kairze doszło do tzw. "tail strike". Wówczas pilot na jakiś czas utracił kontrolę nad Airbusem A321 (numer 663) i maszyna podniosła się nagle do góry. Pomimo reakcji załogi i obniżenia dziobu, podczas lądowania ogon samolotu uderzył o pas startowy.
Dalsza część lądowania przebiegła bezproblemowo, nikomu nic się nie stało. Zanotowano jedynie "spore uszkodzenie ogona", a maszyna musiała przejść remont, po którym wróciła do dalszych lotów.
Airbus o numerze 663 swój pierwszy lot odbył 9 maja 1997 roku i miał do tej pory 6 operatorów. Maszyna wykonała około 21 tys. lotów, spędzając łącznie 56 tys. godz. w powietrzu.
Co z czarnymi skrzynkami?
Rosyjscy politycy chcą międzynarodowego śledztwa w sprawie przyczyn katastrofy Airbusa. W ich opinii, udział ekspertów z różnych krajów przyczyni się do wzrostu zaufania między Moskwą a Zachodem. Agencja Ria Novosti powołując się na źródła w Kairze twierdzi, że na szczątkach samolotu nie stwierdzono śladów materiałów wybuchowych, co wykluczałoby zamach terrorystyczny.
Rosyjscy politycy i politolodzy opowiadają się za udziałem w śledztwie międzynarodowych ekspertów. Szef Centrum Informacji Europejskiej w Moskwie Nikołaj Topornin powiedział, że w ten sposób zostanie podwyższony poziom zaufania między Rosją a Zachodem.
Tymczasem z Egiptu docierają sprzeczne informacje na temat czarnych skrzynek rozbitego samolotu. Agencja Reuters twierdzi, że odczytano już niektóre dane z rejestratorów. Mają one wskazywać, że załoga nie wzywała pomocy i nic nie sugeruje, żeby w maszynę uderzył jakiś obiekt z zewnątrz. Natomiast Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej przekonuje, że cokolwiek o przyczynach tragedii będzie można powiedzieć dopiero po odczytaniu zapisów z czarnych skrzynek.
Jednocześnie szef Rosyjskiej Agencji Lotniczej Aleksandr Nieradźko dał do zrozumienia, że na razie nikt nie odczytywał danych z rejestratorów. Ich rozszyfrowanie rozpocznie się w Egipcie, bądź we Francji w siedzibie koncernu Airbus, dopiero gdy do Kairu przylecą wszyscy zainteresowani śledztwem w sprawie przyczyn katastrofy.
Katastrofa na Synaju
Samolot należący do rosyjskich linii czarterowych Kogalymavia, znanych też jako Metrojet, zniknął z radarów na wysokości blisko 9,5 km po ok. 23 minutach od startu. Spadł na pustynny półwysep Synaj i rozpadł się na dwie części. Zginęli wszyscy ludzie na pokładzie - załoga i pasażerowie, głównie turyści wracający z Egiptu z wakacji. Łącznie 224 osoby.
Minister lotnictwa cywilnego Egiptu Mohammed Hosam Kamal abu el-Cheir powiedział, że załoga samolotu nie wysyłała sygnału SOS. - Do samego momentu katastrofy nie informowano o jakichkolwiek problemach na pokładzie - powiedział minister, cytowany przez "Kommiersanta".