Nowe fakty dotyczące katastrofy pod Smoleńskiem
Dowódca sił powietrznych Polski gen. Andrzej Błasik nie siedział za sterami Tu-154 w momencie katastrofy, a drugą z postronnych osób w kabinie pilotów, których głos zarejestrowała czarna skrzynka, był dyrektor protokołu dyplomatycznego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Mariusz Kazana. Takie informacje uzyskała Polska Agencja Prasowa od źródła w Moskwie znającego kulisy badania okoliczności katastrofy polskiego tupolewa pod Smoleńskiem.
08.06.2010 | aktual.: 08.06.2010 17:22
Eksperci badający okoliczności katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem wykluczyli, by dowódca sił powietrznych Polski gen. Andrzej Błasik siedział za sterami Tupolewa, co sugerowali niektórzy specjaliści rosyjscy.
Według źródła PAP w Moskwie znającego kulisy badań okoliczności katastrofy, gen. Błasik w momencie katastrofy nie był przypięty do fotela. Eksperci przypuszczają, że albo stał, albo siedział na fotelu składanym. Natomiast kapitan samolotu Arkadiusz Protasiuk siedział na swoim miejscu i był przypięty pasami.
Drugi głos należał do Kazany
Według rozmówcy PAP, Kazanę jako osobę, która kilkakrotnie wchodziła do kokpitu i rozmawiała z pilotami, wskazali eksperci z jednego z moskiewskich instytutów akademickich, specjalizujących się w rozpoznawaniu głosów. Informator PAP przekazał, że głos szefa protokołu dyplomatycznego MSZ został przez nich zidentyfikowany na 100%.
Źródło PAP podało, że to dyrektor protokołu dyplomatycznego MSZ w odstępie kilkunastu minut wypowiedział zdania: "No to mamy problem" (godz. 8.26.43 czasu polskiego), "Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić" (godz. 8.30.32) i "Wkurzy się, jeśli jeszcze..." (godz. 8.38.00).
Rozmówca PAP przekazał, iż zdaniem ekspertów z instytutu uczestniczącego w identyfikacji głosów z kokpitu Tu-154M, prawdopodobieństwo, że jeśli nie wszystkie, to prawie wszystkie wypowiedzi uda się rozszyfrować, jest duże. Informator zaznaczył, że placówka ta dysponuje ultranowoczesną aparaturą.
W stenogramie rozmów w kabinie pilotów, który upubliczniono 1 czerwca, Kazana występuje jako jedna z dwóch postronnych osób, których głosy zarejestrowała czarna skrzynka. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przekazało jednak, że to tylko sugestia; że polscy eksperci tego nie potwierdzili.
Miller: polscy eksperci nie rozpoznali głosu Kazany
Szef MSWiA Jerzy Miller powiedział, iż przyczyn wypadku prezydenckiego samolotu jest wiele. - Te przyczyny prawdopodobnie są rozłożone tak, że część można przypisać stronie polskiej, a część rosyjskiej - dodał. Miller, który kieruje pracami polskiej komisji zajmującej się okolicznościami katastrofy prezydenckiego samolotu 10 kwietnia pod Smoleńskiem, przedstawił w senacie informację nt. badania tragedii.
- Nie ma jednej przyczyny wypadku, jesteśmy przekonani, że przyczyn wypadku jest wiele - mówił minister. Dodał, że komisja przywiązuje wielką wagę, aby wszystkie okoliczności były zbadane. - Podkreślam słowo - wszystkie - zaznaczył Miller. Pytany przez senatorów o współpracę ze stroną rosyjską Miller powiedział, że osobiście jest wdzięczny, iż "ta współpraca jest na tyle dobra, że jest skuteczna". - Czy jest optymalna, może jeszcze więcej oczekiwałbym od strony rosyjskiej, ale również strona rosyjska nieraz oczekuje od nas więcej i nie zawsze szybko dostaje odpowiedzi na zadane pytania - mówił Miller. Dodał, że komisja polska pracuje na kopii zapisu rejestratorów przekazanych przez Rosjan. - Potrafimy sprawdzić, czy kopia jest kopią wierną w stosunku do oryginału - zaznaczył.
Miller powiedział też, że dwóch polskich ekspertów przesłuchiwało nagrania rozmów z kokpitu samolotu Tu-154M i nie rozpoznali głosu dyrektora protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusza Kazany. - Nic innego nie wiem w tej sprawie - dodał.
Wcześniej, tuż po ujawnieniu zapisu z czarnych skrzynek rządowego Tu-154, Miller podkreślał, że chociaż w stenogramach przy niektórych wypowiedziach jest adnotacja, że to głos szefa protokołu MSZ Mariusza Kazany, to jest to tylko domniemanie.