Nowak-Jeziorański o agentach w RWE
Andrzej Czechowicz nie był jedynym agentem służb specjalnych PRL w Radiu Wolna Europa - ujawnił Jan Nowak-Jeziorański. W 1958 r., gdy chwilowo nie zagłuszano rozgłośni, regularnie słuchało jej 39% Polaków - wynika z dokumentów SB.
29.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
W poniedziałek wieloletni dyrektor Rozgłośni Polskiej RWE wziął udział w zorganizowanej przez Instytut Pamięci Narodowej konferencji "Mechanizm działania służb specjalnych PRL wobec RWE". 3 maja przypada 50. rocznica pierwszej audycji RWE.
89-letni Nowak-Jeziorański, który dostał już z IPN materiały tajnych służb PRL na swój temat, powiedział, że są one potwierdzeniem jego podejrzeń. Nie chciał mówić o szczegółach ani o nazwiskach, bo - jak tłumaczył - nie chce babrać się w błocie.
Pytany przez dziennikarzy, czy osławiony kpt. SB Andrzej Czechowicz był jedynym agentem SB w monachijskiej siedzibie RWE, odparł, że było ich więcej. Było ich kilku - mowa o latach 70. Czechowicz był najmniej szkodliwy ze wszystkich, bo był tak prymitywny i reprezentował tak niski poziom, że bardziej szkodził "bezpiece" aniżeli nam swymi wystąpieniami. Ale byli inni, którzy byli mistrzami intrygi i rzeczywiście wyrządzali bardzo duże szkody - powiedział.
Nowak-Jeziorański dodał, że odczuł na sobie działania tych służb, m.in. w postaci "fałszywek" o rzekomej współpracy z hitlerowcami, które podrzucano jego wrogom, a którzy - jak powiedział - chcieli w nie wierzyć i dalej kolportowali jako autentyki. Podkreślił, że te "fałszywki" były przestępstwem także w myśl prawa PRL, ale odpowiedzialni za to chodzą bezkarnie i pobierają emerytury. Te właśnie "fałszywki" były podstawą ataku w 2001 r. szefa Kongresu Polonii Amerykańskiej Edmunda Moskala na Nowaka-Jeziorańskiego, którego oskarżył o kolaborację z hitlerowcami podczas wojny.
Podczas konferencji zaprezentowano przechowywane w IPN odtajnione dokumenty służb specjalnych PRL, poświęcone zwalczaniu RWE (nie było wśród nich materiałów operacyjnych, jedynie analizy i opracowania). To tylko wierzchołek góry lodowej, codziennie znajdujemy nowe dokumenty - mówił prezes IPN Leon Kieres. Według jednego z dokumentów, w 1958 r. - gdy chwilowo nie zagłuszano RWE - jej audycji słuchało w Polsce regularnie 39% społeczeństwa. To chyba więcej niż sądzili historycy; to potęga rynkowa, jeżeli brać pod uwagę dzisiejsze kryteria - ocenił szef pionu badawczego IPN Paweł Machcewicz. Podkreślił, że MSW uznawało RWE za najgroźniejszego przeciwnika, bo stanowiła globalną alternatywę dla naszej propagandy.
W dokumencie z 1966 r. esbek żalił się, że RWE jest w Polsce zachodniej lepiej słyszalna niż Polskie Radio. W opracowaniu zespołu analiz MSW z 1985 r. zalecano, by RWE i inne zachodnie rozgłośnie zwalczać m.in. przez eksponowanie faktu zatrudnienia w redakcjach tych radiostacji zdrajców narodu polskiego, jak Zbigniew Najder i Jacek Kalabiński, a w audycjach krajowych komentujących materiał emitowany przez te radiostacje uwypuklać treści szkalujące Polaków, godzące w ich honor i dobre imię.
Pion badawczy IPN pracuje nad kompleksowym opracowaniem działań specsłużb PRL wobec RWE i takich ośrodków, jak Instytut Literacki w Paryżu. Jest to część szerszego programu badawczego IPN pod nazwa Działania aparatu bezpieczeństwa wobec emigracji politycznej. (jask)