Nowa żelazna kurtyna
Od Szczecina nad Bałtykiem po Triest nad
Adriatykiem nad kontynentem zapadła żelazna kurtyna - mówił 62
lata temu w Fulton, w stanie Missouri, Winston Churchill. Na
szczęście dla nas tamte zimnowojenne podziały przeszły do historii
razem z ZSRR. Ale historia czasami trochę się powtarza - komentuje
w "Gazecie Wyborczej" Jacek Pawlicki.
10.09.2008 | aktual.: 17.12.2008 13:54
W sierpniu 2008 znany z miłości do Związku Radzieckiego Władimir Putin spuścił na Cchinwali i Suchumi nową żelazną kurtynę. "Kurtynę wpływów". Po rosyjskiej stronie znalazły się będące częścią Gruzji Osetia Południowa i Abchazja, zresztą ku radości Osetyjczyków i Abchazów.
Ani USA, ani UE, czyli prezydent Francji Nicolas Sarkozy, nie były w stanie powstrzymać Rosji - akcentuje publicysta gazety.
Kurtyna dzieli już Kaukaz i na tym się nie skończy - Moskwa rozpoczęła bowiem odbudowę swego dominium. Putin z Miedwiediewem będą przesuwali teraz nową kurtynę na Zachód, by objąć nią Białoruś i Ukrainę.
Dobrze więc, że Unia zaproponowała wczoraj Ukrainie umowę stowarzyszeniową, która ma wciągnąć ten kraj w gospodarczą orbitę Wspólnoty, a obywatelom dać perspektywę zniesienia wiz. Nawet jeśli dziś nikt nie mówi wprost o Ukrainie w Unii, Europa zostawia tam swój przyczółek, którego zabrakło w Gruzji - pisze Pawlicki.
Czy desant Zachodu utrzyma się i przerodzi w coś więcej, zależy od Kijowa. Dziś kłótnia w ukraińskim obozie prozachodnim wzmacnia zwolenników Rosji. Ale i sama Europa nie może pozwolić na to, by nowa rosyjska kurtyna zapadła na Bugu. My, Polacy, powinniśmy zrobić wszystko, by do tego nie dopuścić - czytamy w "Gazecie Wyborczej".