Nowa Zelandia: pieniądze szczęścia nie dają?
W ciągu 16 lat pewien prywatny przedsiębiorca z Nowej Zelandii aż trzykrotnie został bankrutem. Teraz stanie przed sądem. Oskarżono go o... przyczynienie się do własnej niewypłacalności poprzez zbyt wystawny tryb życia.
Graeme Raymond jest pierwszą w Nowej Zelandii osobą oskarżoną o takie przestępstwo. Zdaniem prokuratury, biznesmen winien jest własnych problemów finansowych w związku z nieprzemyślanymi i ryzykownymi transakcjami handlowymi oraz nieuzasadnionym, ekstrawaganckim trybem życia.
Raymond, gdy stał się bankrutem po raz trzeci, miał 35 lat. Wydało się wówczas, że prawie 13 mln USD zostawił w kasynach. Mężczyzna stał się również słynny dzięki wystawnym ucztom w nowozelandzkich restauracjach. Według świadków, w ciągu jednego "posiedzenia" potrafił skonsumować kilkadziesiąt ostryg. Nic dziwnego, że w 1998 r. ważył... 145 kg.
Raymond zeznał przed sądem, że - z powodu swojej tuszy - musiał wybierać w samolotach klasę business. Był bowiem zbyt otyły, by zmieścić się w siedzeniach klasy drugiej. Wyrok w jego sprawie ma zapaść w czerwcu. (jask)