Nowa Lewica komentuje zarzuty dla Ciążyńskiego. "Sprawa budziła słuszne oburzenie"
Były wiceminister sprawiedliwości Bartłomiej Ciążyński usłyszał zarzuty w związku z nadużyciami swojej pozycji. Jak na razie polityk pozostaje członkiem Nowej Lewicy. - Sprawa budziła słuszne oburzenie, również w partii, ale dopóki wyrok jednak nie zapadnie, to tutaj ciężko o dalsze kroki ze względu na domniemanie niewinności - mówi WP rzecznik partii Łukasz Michnik.
29.11.2024 17:35
Bartłomiej Ciążyński usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień i popełnienia oszustwa. Sprawa ma związek z ujawnioną przez Wirtualną Polskę historią dotyczącą rodzinnych wakacji polityka. Będąc pracownikiem Polskiego Ośrodka Rozwoju i Technologii pojechał na wyjazd służbową limuzyną i dwukrotnie zatankował pojazd, płacąc służbową kartą. Ciążyński później został wiceministrem sprawiedliwości. Po ujawnieniu sprawy przez WP został zdymisjonowany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lewica: sprawa budziła słuszne oburzenie
- Minister Ciążyński po tym, jak kraj obiegła informacja medialna o jego nadużyciach w Centrum Łukaszewicz , został wycofany ze wszystkich publicznych funkcji, które pełnił z nominacji Nowej Lewicy. Teraz czekamy na rozwój wypadków i jak się ta sprawa zakończy - mówi Wirtualnej Polsce rzecznik Nowej Lewicy Łukasz Michnik.
Podkreślił, że Ciążyński pozostaje członkiem Nowej Lewicy. - Sprawa budziła słuszne oburzenie, również w partii, ale dopóki wyrok jednak nie zapadnie, to tutaj ciężko o dalsze kroki ze względu na domniemanie niewinności - zaznacza.
Zaznacza, że Nowa Lewica nie staje jednoznacznie po stronie Ciążyńskiego - Gdybyśmy wierzyli, że wszystko było okej, to na pewno nie zostałby odwołany z funkcji wiceministra sprawiedliwości - mówi Michnik.
Ciążyński komentuje zarzuty
Były wiceminister Ciążyński zarzuty skomentował na swoim Facebooku. Przekonywał, że ma "konstytucyjne prawo się bronić".
"Prokuratura podejrzewa mnie o oszustwo, ale czyn taki polega na umyślnym wprowadzeniu kogoś w błąd (np. gdy podaje się nieprawdziwe dane, żeby wyłudzić pożyczkę), podczas gdy ja sam byłem w błędzie i tym bardziej nikogo w błąd nie wprowadzałem" - przekonuje polityk we wpisie na portalu Facebook.
Polityk odpowiada także na zarzut przekroczenie uprawnień. Zdaniem Ciążyńskiego, zarzut ten jest bezpodstawny, gdyż jego obowiązki służbowe nie polegały na "na kierowaniu samochodem i jego rozliczaniu".
Ciążyński twierdzi natomiast, że padł ofiarą "kultury cancelingu", z którą "mierzy się każdego dnia, w każdym aspekcie życia". Minister przekonuje ponadto, że poniósł "ogromne konsekwencje" swojego błędu.
Były wiceminister przekonuje, że został wprowadzony w błąd przez swojego pracodawcę co do wykorzystania mienia służbowego. Jednocześnie Ciążyński zaznacza, że "ma nadzieję", że nie doszło do tego w sposób intencjonalny.
Czytaj więcej: