Świat"Nowa" Europa odrzuca krytykę Chiraca

"Nowa" Europa odrzuca krytykę Chiraca

Premierzy i szefowie dyplomacji krajów
kandydujących do Unii Europejskiej, którzy uczestniczyli we wtorek
w "miniszczycie" z najwyższymi rangą przedstawicielami UE w
Brukseli, zgodnie odrzucili krytykę prezydenta Francji pod ich
adresem.

18.02.2003 18:59

Większość wypowiadała się w podobnym duchu co polski minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz, który wyraził oczekiwanie, że Francja będzie respektowała prawo Polski do wyrażania swoich opinii, tak jak Polska respektuje takie prawo Francji.

Premier Słowenii Anton Rop przyznał jednak, że Słowenia może się spodziewać równego traktowania dopiero, gdy wejdzie do Unii. "Dopóki nie przystąpimy, będziemy narażeni na tego rodzaju traktowanie" - powiedział dziennikarzom.

Prezydent Jacques Chirac zaatakował kandydatów na poniedziałkowej konferencji prasowej w Brukseli, zarzucając im, że zbyt szybko przyłączyli się do twardego stanowiska USA wobec Iraku. Wyraził opinię, że nie są "dobrze wychowani", bo nie konsultowali się ze wszystkimi państwami Unii (w domyśle - nie pytali o zdanie Francji).

Szef rządu czeskiego Vladimir Szpidla świadczył, że "nie zgadza się ani z formą, ani z treścią" wypowiedzi Chiraca, ale "uważa sprawę za zamkniętą".

Premier Węgier Peter Medgyessy powiedział, że jest "wystarczająco dobrze wychowany, żeby nie odpowiadać na takie oświadczenia. Wszyscy mają prawo się wypowiadać, także pan Chirac".

Sugerował, że wpływ na zachowanie prezydenta Francji miało zmęczenie po długiej wieczornej dyskusji przywódców Piętnastki na szczycie poświęconym Irakowi. "To była opinia wyrażona po dość trudnym wieczorze. To się zdarza" - powiedział Medgyessy.

Nie wierzy on, iżby - jak ostrzegał Chirac - postawa kandydatów mogła osłabić poparcie opinii publicznej w krajach Unii dla poszerzenia i zablokować proces jego ratyfikacji.

Zarówno Cimoszewicz, jak i minister spraw zagranicznych Łotwy Sandra Kalniete zwrócili uwagę, że wypowiedź prezydenta Francji nie odzwierciedla stanowiska całej Unii.

"Głos Francji to oczywiście głos zawsze ważny ze względu na znaczenie tego państwa, ale głos Francji to nie jest głos Unii" - powiedział szef polskiej dyplomacji.

"Każdy kraj ma prawo wyrażać poglądy, ale to nie znaczy, że ta wypowiedź jest stanowiskiem Unii" - wtórowała mu Kalniete.

Cimoszewicz apelował, żeby Polacy nie sugerowali się wypowiedzią prezydenta Francji, kiedy będą głosować w czerwcowym referendum.

"My będziemy rozstrzygali o członkostwie Unii w naszym referendum i należy odnosić się do oficjalnych stanowisk, prawa i procedur funkcjonujących w Unii, a nie do poglądów wyrażanych przez nawet najpoważniejszych polityków, reprezentujących poszczególne kraje członkowskie" - mówił. (and)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)