Nizieński przesłuchany jako świadek w prokuraturze
Były Rzecznik Interesu Publicznego Bogusław
Nizieński zeznawał jako świadek w sprawie
prowadzenia w jego biurze kartoteki osób zarejestrowanych przez
służby specjalne PRL - z pominięciem kancelarii tajnej RIP, mimo
że były tam dane "ściśle tajne".
26.06.2006 | aktual.: 26.06.2006 15:38
Ani wchodząc na przesłuchanie w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, ani wychodząc z niego, Nizieński nie chciał się wypowiadać, powołując się na tajny charakter sprawy.
"Życie Warszawy" podało, że były Rzecznik będzie przesłuchiwany jako świadek - co potwierdził rzecznik prokuratury Maciej Kujawski. Według "ŻW", śledztwo będzie umorzone - tego Kujawski nie chciał komentować. Nie ujawnił też żadnych szczegółów przesłuchania.
Według Kujawskiego, zebrany dotychczas materiał dowodowy nie dawał podstaw do postawienia komukolwiek zarzutu w całej sprawie. Prokurator powiedział, że z zeznań Nizieńskiego może wynikać konieczność przesłuchania dodatkowych osób (dotychczas słuchano głównie pracowników biura RIP).
Ostatnio śledztwo przedłużono do 21 lipca, kiedy zapadnie decyzja co dalej z tym postępowaniem.
W sprawie chodzi o prowadzoną w latach 1999-2004 w biurze RIP "listę Nizieńskiego" (jak ją nazwały media) z ok. 600 nazwiskami osób publicznych podlegających lustracji, których nazwiska są w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej z zaznaczeniem, że mogły współpracować z tajnymi służbami PRL, ale brak jest dowodów dla Sądu Lustracyjnego, by uznać ich agenturalność. Na liście miała być m.in. Zyta Gilowska.
Zawiadomienie do prokuratury złożył w 2005 r. obecny Rzecznik Włodzimierz Olszewski. Latem 2005 r. pismo "Głos" Antoniego Macierewicza opublikowało fragmenty tzw. listy Nizieńskiego. Olszewski uznał, że "za wysoce niepokojące posiadanie przez osoby nieuprawnione dostępu do informacji objętych klauzulą 'tajne', a nawet 'ściśle tajne'".
Sprawozdanie Olszewskiego dla Sejmu powołuje się na notatkę pracowników biura RIP o "założeniu i prowadzeniu poza kancelarią tajną w latach 1999-2004 kartoteki zawierającej informacje dotyczące osób lustrowanych zaopatrzone klauzulą 'ściśle tajne'". Według sprawozdania, kartoteka prowadzona na papierze, w 2004 r. przybrała postać elektroniczną, "jednakże bez wymaganej akredytacji bezpieczeństwa teleinformatycznego służby ochrony państwa".
Olszewski skierował "stosowne pisma" do ABW oraz prokuratury, po czym funkcjonariusze ABW przeprowadzili kontrolę w biurze RIP. Prokuratura w październiku 2005 r. wszczęła tajne śledztwo w sprawie "ujawnienia tajemnicy państwowej oraz niedopełnienia obowiązków służbowych co do przestrzegania ustawy o ochronie informacji niejawnych i ustawy o ochronie danych osobowych".
Za ujawnienie tajemnicy państwowej grozi kara więzienia od 3 miesięcy do 5 lat. Funkcjonariusz publiczny za przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie ich podlega karze do 3 lat więzienia. Do 2 lat grozi zaś za złamanie ustawy o ochronie danych osobowych.
Ja się wstrzymuję od wszelkich komentarzy, bo żeby cokolwiek skomentować, to muszę znać bardzo dokładnie stan faktyczny. Trudno mi się ustosunkować do strzępów informacji - powiedział dziennikarzom Nizieński, odnosząc się do pytania, czy w przypadku Zyty Gilowskiej można mówić o "szantażu lustracyjnym". To są za poważne sprawy- dodał.