Nina Chruszczowa: władze Rosji mogą spać spokojnie
Zamachy terrorystyczne 11 września 2001 roku przyniosły reakcję w postaci uruchomienia "wojny z terrorem". Ale ta wojna to nie tylko przeprowadzone przez USA inwazje Afganistanu i Iraku. Wiele innych krajów także wzmocniło monitoring i inwigilację krajowych mediów i zwykłych obywateli. Rządy państw uznały, że wolność słowa i osobista prywatność muszą zostać ukrócone dla dobra bezpieczeństwa - pisze Nina Chruszczowa. Artykuł w języku polskim ukazuje się wyłącznie w WP Opiniach w ramach współpracy z Project Syndicate.
31.10.2016 | aktual.: 01.11.2016 14:24
Było to szczególnie odczuwalne w Rosji, gdzie regulacje antyterrorystyczne często były używane jako narzędzie do tłumienia głosów oferujących niezależne lub alternatywne poglądy, szczególnie te krytyczne wobec rządu Władimira Putina. Używając bezpieczeństwa jako pretekstu, aby obejść rosyjskie prawo prasowe, które wyraźnie chroni dziennikarzy przed cenzurą, rząd znacząco podważył zasady dziennikarstwa.
Główny problem z ustawami antyekstremistycznymi
Prawo prasowe było oparte o prawo europejskie i międzynarodowe i symbolizowało zwycięstwo demokracji w Rosji. Ale ulegało też stopniowej erozji na skutek kolejnych poprawek ograniczających wolność słowa i swobodę pracy dziennikarzy a także za sprawą nierównego stosowania przepisów.
Weźmy na przykład "ustawę na rzecz przeciwdziałania działalności ekstremistycznej", która ogranicza prawo do wypowiedzi, do zrzeszania i do zgromadzeń. Wprowadzona w 2012 roku w czasie ogólnokrajowych protestów przeciwko fałszowaniu wyborów, była stosowana najczęściej przeciwko dziennikarzom i blogerom.
Galina Arapowa, dyrektor Centrum Obrony Mass Mediów (przeciwko któremu prawo również było używane) zauważyła, że ustawa może być stosowana w przypadku każdej krytyki skierowanej przeciwko całym grupom lub systemom. To pokazuje główny problem z ustawami antyekstremistycznymi: "ekstremizm" jest zdecydowanie zbyt szerokim terminem, by mieć pewność że takie prawa są rzeczywiście używane do ochrony przeciwko zamachom terrorystycznym.
Podobnie jest z niejasnymi znaczeniami innych powiązanych terminów, takimi jak "zniesławienie" czy "mowa nienawiści". Zniesławienie - definiowane szerszymi określnikami jak "pomówienie" czy "szkoda dla reputacji" - zostało przywrócone jako przestępstwo w 2012, za sprawą ustawy która mówi że "pomawianie sędziów, przysięgłych, prokuratorów i przedstawicieli służb" jako czyn zasługujący na srogą karę. Takie prawa czynią śledztwa dotyczące korupcji urzędników znacznie trudniejszymi dla niezależnych dziennikarzy, którym urzędnicy często wytaczają procesy choćby za donoszenie o ich luksusowym stylu życia.
Ale w ostatnich latach popularność takich pozwów się zmniejszyła, kosztem oskarżeń o ekstremizm i nawoływanie do nienawiści. Teraz przyglądanie się korupcji w lokalnej policji jest równoznaczne z nawoływaniem do nienawiści przeciwko tej "grupie społecznej", zaś "eksperci" od lingwistyki potrafili znaleźć wiele przypadków dziennikarskiego podżegania przeciwko pracownikom regionalnej administracji, sędziom i innym przedstawicielom władzy.
Czasami takie prawa mogą być stosowane w naprawdę kuriozalny sposób, jedynie po to, by przeszkodzić mediom. Jedna z gazet na przykład może zostać oskarżona o rozprzestrzenianie nienawiści za publikację nazistowskiej flagi obok artykułu o II wojnie światowej.
Tymczasem uchwalane są coraz to nowe prawa. W ostatnich dwóch dekadach wprowadzono 20 nowych ustaw i regulacji dotyczących mediów - większość z nich wprowadzała restrykcje. Te działania nie tylko ograniczają liczbę tematów, którymi dziennikarze mogą się bezpiecznie zajmować, ale ograniczają też finansowanie dla niezależnych mediów poprzez wprowadzenie restrykcji dotyczących zagranicznych inwestycji i reklam. Takie ustawy zmusiły wiele organizacji medialnych do przeniesienia się do internetu lub do całkowitego zamknięcia.
Prawa dziennikarzy są gwałcone w Rosji dziesiątki razy
Tradycyjne media nie są w tym cierpieniu osamotnione. Aby skierować ostrze prawa przeciwko publikacjom online, w tym blogom, władze Rosji wprowadziły nowe regulacje dotyczące użytkowania internetu. Każda strona notująca ponad 3 tysiące odwiedzin dziennie - nie jest to szczególnie wysoka liczba - jest teraz uznawana za "medium" podlegającym przepisom restrykcyjnych ustaw. Co więcej, blogerzy nie mogą być już anonimowi, a media internetowe mogą być blokowane bez uprzedniego ostrzeżenia.
Tak zwany "pakiet Jarowej" podpisany ostatniego lata przez Putina, podnosi poziom represji jeszcze kilka poziomów wyżej. Prawo zobowiązuje m.in. operatorów telefonii komórkowej i dostawców internetu do archiwizowania wszystkich komunikacji przez sześć miesięcy i wszystkich metadanych przez trzy lata. Firmy te muszą też pomagać służbom wywiadowczym w odszyfrowywaniu zakodowanych wiadomości. Pakiet wprowadza też ostrzejsze kary za "ekstremizm" (czytaj: krytykę) oraz "masowe zakłócenia" (czytaj: protesty).
Jedyne prawo, które stosuje się rzadko to artykuł 144 kodeksu kryminalnego, który ma za zadanie ochronę dziennikarzy przed nękaniem i innymi działaniami, które przeszkadzają im w ich "prawowitej działalności zawodowej". W rezultacie, według Fundacji Obrony Jawności, każdego miesiąca prawa dziennikarzy są gwałcone w Rosji dziesiątki razy.
Dziennikarze zmagają się z groźbami, atakami, niszczeniem sprzętu, niesprawiedliwymi karami, zwolnieniami, zakazami i innymi formami cenzury, często niezwłocznie po publikacji jakiejś formy krytyki regionalnych władz, służb czy bogatych biznesmenów. Wiedząc że żadne próby podjęcia kroków prawnych przeciwko przedstawicielom władz i innych wpływowych ośrodków, nie przyniosą skutków, wielu dziennikarzy dokonuje autocenzury.
Atak rosyjskich władz na niezależne media w praktyce zakazuje głębokiej analizy i dziennikarstwa śledczego, które jest niezbędne dla funkcjonowania demokracji. Ale wszelkie reakcje na te działania były przytłumione. W rzeczy samej, niewiele jest osób które chcą na temat represji dyskutować. A o to przecież właśnie chodziło: brak publicznego zaangażowania - nie mówiąc o braku odpowiedniej solidarności i współpracy zawodowej - oznacza, że władze Rosji mogą spać spokojnie.
Nina Chruszczowa
Nina Chruszczowa - profesor stosunków międzynarodowych na uniwersytecie The New School w Nowym Jorku. Autorka książek Imagining Nabokov: Russia Between Art and Politics oraz The Lost Khrushchev: A Journey into the Gulag of the Russian Mind. Jest wnuczką Nikity Chruszczowa, przywódcy ZSRR.
Copyright: Project Syndicate, 2016