Nikt nie odebrał ciała zamachowcy w Berlinie. Wystawiono rachunek za przechowywanie zwłok
Rachunek w wysokości 2160 euro otrzymały od zarządu Mediolanu władze miasta Sesto San Giovanni za przechowywanie w kostnicy przez pół roku zwłok sprawcy grudniowego zamachu w Berlinie. Terrorysta Anis Amri został tam zastrzelony przez włoską policję.
- To jest szaleństwo, jestem zaszokowany - oświadczył burmistrz Sesto San Giovanni, Roberto Di Stefano, cytowany przez agencję ADNKronos. Zapowiedział, że nie zapłaci rachunku.
Ciało terrorysty z Tunezji, który 19 grudnia zeszłego roku zabił 12 osób - w tym polskiego kierowcę - a cztery dni później, po ucieczce do Włoch został zastrzelony podczas rutynowej kontroli policyjnej koło dworca w Sesto San Giovanni, przechowywane było do końca czerwca w miejscowej kostnicy. Dopiero wtedy odesłano je do Tunezji; wcześniej rodzina nie chciała odebrać zwłok.
Jak zachować się w czasie ataku terrorystycznego. Zobacz wideo:
Teraz rachunku za miejsce w kostnicy domaga się zarząd pobliskiego miasta metropolitalnego - Mediolanu. Na mocy obowiązujących przepisów, wydatkami poniesionymi po śmierci osoby, której ciała nikt nie chce odebrać, obciąża się władze gminy, gdzie umarła.
Oburzony burmistrz Sesto San Giovanni powiedział: "Będę sprzeciwiał się w każdy możliwy sposób tej haniebnej i obraźliwej prośbie". Dodał, że nigdy nie przeznaczy pieniędzy mieszkańców swego miasta, by opłacić ten rachunek.
- Tu chodzi o potwora, który nie zasługuje na żadną litość - stwierdził Di Stefano. Ogłosił, że zawiadomi premiera Włoch Paolo Gentiloniego, szefa MSZ Angelino Alfano i burmistrza Mediolanu Giuseppe Salę, że nie zapłaci rachunku.
Z Rzymu Sylwia Wysocka, PAP