Nikt jej nie chciał, wszyscy potrzebowali. O konstytucji II RP

17 marca mija sto lat od uchwalenia konstytucji marcowej. Pierwsza ustawa zasadnicza II RP wzorowana była na francuskiej. Jej głównym celem było ograniczenie władzy Józefa Piłsudskiego.

Przewrót Majowy był początkiem końca konstytucji marcowej
Przewrót Majowy był początkiem końca konstytucji marcowej
Źródło zdjęć: © Narodowe Archiwum Cyfrowe

17.03.2021 12:42

Do tego jak ważnym dokumentem jest Konstytucja, nikogo nie trzeba przekonywać. Przez ostatnie sześć lat to słowo było odmieniane przez wszystkie przypadki. Część polityków dokument traktuje jako świętość, część z dużą dozą swobody dopuszcza jego interpretacje, czy nawet wprost mówi, że nie zamierza go respektować, bo nie brała udziału przy jego uchwalaniu. W dyskursie medialnym można było usłyszeć, że konstytucja była „łamana”, „deptana”, „nierespektowana” i publicznie odczytywana. Zainteresowanie dokumentem zdecydowanie wzrosło, mimo że wielu obywateli miało go od lat na półkach. W 1997 roku ustawa zasadnicza została wysłana do wszystkich dorosłych obywateli pocztą.

Czy Konstytucja III Rzeczpospolitej jest przestarzała? Taki argument podnoszą ci, którzy podkreślają, że pisana była przeciwko Lechowi Wałęsie, a lidera Solidarności w polityce nie ma przecież od dawna. To prawda, ale warto do tego dodać, że Konstytucje niemal zawsze powstają z bieżących pobudek politycznych. Obchodząca dziś setne urodziny konstytucja marcowa pisana była przeciwko wszechwładzy Józefa Piłsudskiego, ustanowiona 14 lat później konstytucja kwietniowa cofała jej założenia.

Konstytucja marcowa ciosem w Piłsudskiego

Komu zależało na ograniczeniu uprawnień Marszałka? O ostatecznym kształcie dokumentu zadecydował Sejm Ustawodawczy, w którym prym wiedli wówczas narodowi demokraci i ludowcy. Państwo było kruche i dopiero odzyskiwało siły po odparciu bolszewickiej nawałnicy. Wygrana Bitwa Warszawska tylko umocniła pozycję krytycznie nastawionego do endeków „naczelnika”. Prawicowcy obawiali się, że Piłsudski ma ochotę, żeby zostać prezydentem, dlatego praktycznie wykluczyli taką możliwość.

Konstytucja ustanawiała dwuizbowy parlament, który łączył się, tworząc Zgromadzenie Narodowe i dopiero wtedy wybierał głowę państwa. Najmocniejszym organem państwa stał się Sejm i wyłoniony w toku rozmów koalicyjnych rząd. To te organy posiadały inicjatywę ustawodawczą. Senat mógł pochodzące stamtąd pomysły co najwyżej wetować. Władza prezydenta także była mocno ograniczona. Jego decyzje musiały być zatwierdzane przez rząd i pełnił on głównie funkcję reprezentacyjną. Konstytucja wprowadzała trójpodział władzy, uwzględniający powstanie obok władzy ustawodawczej i wykonawczej także niezależnej władzy sądowniczej.

Zalety i mankamenty konstytucji marcowej

Konstytucję marcową trzeba uznać za – jak na tamte czasy – naprawdę progresywną. Gwarantowała ona pełnię praw wyborczych kobiet, równość obywateli (znosiła tytuły szlacheckie), tajność korespondencji i brak cenzury. Autorski stempel konserwatywnych endeków na tym dokumencie wyrażał się w zapisie o przewodniej roli Kościoła Katolickiego.

Największą bolączką konstytucji marcowej okazała się ordynacja wyborcza, na skutek której Sejm stawał się rozproszony na wiele ugrupowań i trudno było zbudować trwałą koalicję. Kolejne rządy upadały z dużą regularnością. Uderzało to w projekt unifikacji łączącego się po zaborach państwa i utrudniało przeprowadzanie reform. Mimo tego kilka wielkich projektów udało się przeprowadzić. Za przykład może posłużyć reforma monetarna przeprowadzona przez Stanisława Grabskiego.

Na Konstytucję sarkali jednak wszyscy. Nie podobała się ona ani socjalistom, ani ludowcom, ani endekom. Każde z tych ugrupowań forsowało swoją – dość rewolucyjną – wizję państwa i żadne nie doceniało wartości wypracowanego kompromisu. Najsilniej swoje niezadowolenie z tzw. sejmokracji, jak pogardliwie wyrażali się o tamtym systemie sprawowania władzy, akcentowali piłsudczycy. Wśród socjalistów szybko wytworzył się podział na tych, którzy, pomimo że konstytucję krytykowali, to chcieli strzec i przestrzegać jej zapisów (jak prezydent Stanisław Wojciechowski) oraz tych, którzy chcieli ją jak najszybciej zmienić.

Zmierzch polskiej demokracji pierwszej połowy XX wieku

Ostatecznie, przekonany o swojej zbawczej roli Józef Piłsudski nie wytrzymał i obalił konstytucje marcową siłą. Do przewrotu, w wyniku którego zmarło ponad 300 osób, doszło w maju 1926 roku, ale środowisko skupione wokół marszałka marzyło o zbrojnym przejęciu władzy już co najmniej trzy lata wcześniej. Nowy porządek sprawowania rządów cofał prawie wszystkie osiągnięcia dokumentu z 1921 roku. Najpierw wprowadzono nowelę sierpniową, dzięki której prezydent mógł rozwiązywać parlament, a jego dekrety nabierały mocy ustawy. Nowa władza rozszerzała swoje uprawnienia w sposób dyktatorski. Przeciwników politycznych wsadzano do więzień, a na straży odpowiedniej interpretacji przepisów postawiono mecenasa Stanisława Cara, który dbał o to, żeby wytłumaczyć zgodność woli Piłsudskiego z konstytucją i obowiązującym prawem.

Ostateczną śmierć polskiej demokracji przyniosła konstytucja kwietniowa. Likwidowała ona trójpodział władzy. Najwyższą władzą został prezydent, który miał prawo do powoływania i odwoływania rządu, a także wszystkich najwyższych urzędników, sędziów i 1/3 senatorów. Z kolei rząd mógł podejmować decyzje we wszystkich sprawach, w których milczały inne organy sprawowania władzy. Obywatelom zabrano prawa wyborcze. Owszem, mogli sobie wybierać posłów, ale ci byli zatwierdzani przez specjalne komisje i przedstawicieli Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Senatorów z kolei mogli wybierać jedynie obywatele co najmniej średnio wykształceni, posiadający zasługi wobec państwa lub zasiadający w samorządzie terytorialnym. Do tego doszedł cenzus wieku. Posłów można było wybierać skończywszy 24. rok życia, a senatorów dopiero po trzydziestce.

W porównaniu z tym co zaproponowali Polakom piłsudczycy, konstytucja marcowa jawiła się więc jako źródło swobód obywatelskich i jedno z największych osiągnięć rodzimej demokracji.

Oczywiście, nie była ona pozbawiona wad, ale też nie da się napisać bezbłędnej konstytucji, bo i nie da się całkowicie przewidzieć trudności, przed jakimi będzie stawać demokracja. Obowiązująca obecnie ustawa zasadnicza stara się utrzymać proporcję pomiędzy uprawnieniami parlamentu, prezydenta i rządu, jednak nie zawsze jej się to udaje. W ciągu ostatniego trzydziestolecia kluczowe dla państwa decyzje takie jak wzięcie pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego czy udział w wojnie w Iraku podjęte były przez wąską grupę egzekutywy. Dla porównania w Niemczech, decyzje tego kalibru musiałyby zostać omówione przez komisję parlamentarną, zatwierdzone przez Bundestag i Trybunał Konstytucyjny.

Paweł Kukiz rozmawia z Kaczyńskim i Gowinem. Włodzimierz Czarzasty komentuje

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)