NIK: Kancelaria Premiera nierzetelnie rozliczyła potężną kwotę. ”Sprawa dla prokuratury”
Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła poważne nieprawidłowości w wydatkach Kancelarii Premiera na akcję "Lot do domu". Chodzi m.in. o nierzetelne rozliczenie ponad 331 milionów złotych. Posłowie Dariusz Joński i Michał Szczerba z PO zapowiadają w WP wnioski do prokuratury.
24.06.2021 12:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rządowy program "Lot do domu" był skierowany do Polaków, którzy w czasie pandemii chcieli wrócić do kraju, ale utknęli w różnych częściach świata. Za bilet podróżni płacili zryczałtowaną stawkę, resztę dopłacało państwo. Kwoty zależały od kierunku, z którego realizowany był powrót. Z programu skorzystało ponad 55 tysięcy osób, które wróciły do Polski z ponad 70 miejsc na 6 kontynentach.
Wirtualna Polska dotarła do szczegółowej analizy przeprowadzonej przez NIK. Wynika z niej m.in., że Kancelaria Premiera za realizację akcji "Lotu do domu" zapłaciła LOT-owi ponad 331 milionów złotych bez weryfikacji wystawionych faktur i za późno wystąpiła do Prokuratorii Generalnej o opinię prawną dotyczącą zasadności wydatków. Uwagi kontrolerów dotyczą szefa KPRM Michała Dworczyka, który odpowiada za realizację budżetu Kancelarii. O sprawie poinformował również fakt.pl.
Posłowie Dariusz Joński i Michał Szczerba z Platformy Obywatelskiej twierdzą, że ustalenia NIK powinny zakończyć się zawiadomieniem do prokuratury. – Mamy tu do czynienia z niedopełnieniem obowiązków. Jeżeli NIK nie złoży zawiadomienia do prokuratury, z pewnością zrobi to opozycja – zapowiadają w Wirtualnej Polsce.
KPRM pod ostrzałem NIK
"KPRM nierzetelnie rozliczyła wykonanie usług na łączną kwotę 331 615 133,93 zł w ramach rządowego programu #LotDoDomu, realizowanego na podstawie umowy zawartej pomiędzy KPRM a LOT S.A." – czytamy w informacji. ”Pomimo możliwości żądania dokumentów do weryfikacji, KPRM nie skorzystała z niej ani razu (…) Nie żądano zmiennej dla poszczególnych lotów kalkulacji ich kosztów” – podkreślono w dokumencie.
W analizie podpisanej przez Mariana Banasia, kontrolerzy podkreślają, że dla rzetelnego rozliczenia, konieczny był wgląd do szczegółowych wyliczeń. "W opinii NIK, rzetelne zweryfikowanie takich indywidualnych i zmiennych kosztów nie było możliwe na podstawie dokumentów zbiorczych" – podkreślają kontrolerzy.
To nie jedyne zarzuty. NIK zwraca również uwagę, że przy tak dużych wydatkach, Kancelaria Premiera - jeszcze przed podpisaniem umowy z LOT-em - miała obowiązek uzyskania opinii prawnej Prokuratorii Generalnej. To instytucja, której zadaniem jest m.in. ochrona interesów Skarbu Państwa. Zgodnie z obowiązującymi przepisami uzyskanie opinii jest konieczne, jeśli kwota transakcji przekracza 100 milionów złotych.
Kontrolerzy podkreślają, że Kancelaria Premiera wystąpiła z wnioskiem o opinię, ale dopiero miesiąc po zawarciu umowy, a nie minimum 4 dni przed zawarciem umowy, jak wymagają przepisy. "Złożenie wniosku było czynnością mocno spóźnioną, bez wpływu na treść umowy jak i aneksu. Po zawarciu umowy opinia Prokuratorii Generalnej stała się de facto bezprzedmiotowa" – podkreśla NIK.
KPRM się broni
Urzędnicy w wyjaśnieniach przekazanych NIK, odpierają zarzuty. Dyrektor Generalna KPRM przekazała kontrolerom, że LOT przedstawił zbiorcze zestawienie kosztów poniesionych w ramach akcji "Lot do domu", a Kancelaria potwierdziła, że wszystkie loty, za które zapłacono, zostały zrealizowane.
Z kolei przedstawiciel Departamentu Prawnego KPRM stwierdził, że wystąpienie o opinię Prokuratorii Generalnej - zgodnie z wymaganym terminem - nie było możliwe ze względu na nagłą decyzję o zamknięciu granic. Podkreślił, że w związku z tym powstała konieczność natychmiastowego sprowadzenia obywateli polskich do domu.
"Nie kwestionując potrzeby pilnego udzielenia pomocy polskim obywatelom w powrotach do kraju w nadzwyczajnej sytuacji epidemicznej, NIK zauważa, że nie zwalnia to z obowiązku przestrzegania przepisów ustawowych i zachowaniu szczególnej staranności przy zaciąganiu zobowiązań finansowych znacznej wartości" – odpowiedzieli kontrolerzy NIK.
Kancelaria Premiera nie odpowiedziała dotąd na przesłane przez nas pytania. Szczegółowych wyjaśnień domagają się posłowie opozycji. - Polacy, którzy skorzystali z akcji "Lot do domu" płacili za bilety. Uważam, że tak duży koszt z budżetu państwa wymaga uszczegółowienia. Zwrócę się w tej sprawie do Kancelarii Premiera. Według mnie to może być zawoalowana forma dofinansowania LOT-u. Tym bardziej, że – tak jak w przypadku zakupu respiratorów – pominięta została Prokuratoria Generalna – mówi WP Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej.
Podobne zdanie ma Michał Szczerba – NIK jednoznacznie przesądza, że faktury wystawiane przez LOT, nie były w odpowiedni sposób weryfikowane. Mamy tu do czynienia z niedopełnieniem obowiązków i to w skali porażającej. To bezpośrednio obciąża szefa KPRM Michała Dworczyka – dodaje poseł PO.