Nieznany proszek w przesyłce okazał się barwnikiem
Nieznany proszek, który wysypał się podczas
stemplowania przesyłki w urzędzie pocztowym w centrum Łodzi,
okazał się barwnikiem do ciasta. Policja ustaliła nadawcę i
adresata przesyłki - były to dwie szwagierki.
26.04.2006 17:20
Również badania przeprowadzone przez sanepid wykluczyły obecność drobnoustrojów w proszku - poinformowała Powiatowy Inspektor Sanitarny w Łodzi Urszula Jędrzejczyk.
W poniedziałek po południu podczas stemplowania przesyłek przez pracownicę urzędu pocztowego przy ul. POW z jednej z kopert wysypał się proszek, który spowodował powstanie u kobiety reakcji skórnej na dłoniach. Pracownica poczty, która miała kontakt z substancją, została przewieziona do Instytutu Medycyny Pracy; tam lekarze wykluczyli, że była to substancja żrąca, uznając, że mogła to być reakcja uczuleniowa.
Zgodnie z procedurą obowiązującą przy zetknięciu się z niebezpieczną substancją, poczta została zamknięta. Przesyłkę zabezpieczył do badań sanepid.
Jak poinformował PAP rzecznik łódzkiej policji nadkom. Mirosław Micor, policjanci ustalili nadawcę i odbiorcę. Okazały się nimi dwie kobiety, szwagierki. Z ich relacji wynika, że jedna drugiej przesłała w kopercie barwnik do ciasta - powiedział Micor.
Według Jędrzejczyk, badania przeprowadzone w pracowni wąglika w stacji sanepidu w Piotrkowie Trybunalskim wykluczyły obecność w proszku jakichkolwiek drobnoustrojów. Prawdopodobnie barwnik w połączeniu z potem na dłoniach urzędniczki spowodował zabarwienie jej skóry na czerwono - dodała.