ŚwiatNiezależne media: Rosja grozi NATO pięścią z Białorusi

Niezależne media: Rosja grozi NATO pięścią z Białorusi

• Alaksandr Łukaszenka nie chce być wciągnięty w konflikt między światowymi graczami i będzie musiał lawirować
• To komentarz internetowej gazety "Biełorusskije Nowosti" na słowa ministra Siergieja Szojgu o tym, że Rosja z Białorusią "odpowiedzą na wzrost aktywności NATO"

Niezależne media: Rosja grozi NATO pięścią z Białorusi
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Viktor Drachev/TASS

"(Minister obrony Rosji - przyp. red.) Siergiej Szojgu nawrzucał kamyków do natowskiego ogródka i przypomniał gospodarzom o zobowiązaniach sojuszniczych. (Prezydent Białorusi - przyp. red.) Alaksandr Łukaszenka, z którego w tym roku zdjęto sankcje i który wzmacnia zachodnie skrzydło swojej polityki, nie chce zostać wciągnięty w spór między wielkimi graczami" - pisze niezależny politolog Alaksandr Kłaskouski w komentarzu, który ukazał się w tej internetowej gazecie po środowym oświadczeniu Szojgu.

"Nawrzucał kamyków do natowskiego ogródka

Rosyjski minister zapowiedział w Mińsku, że przyszłoroczne manewry wojskowe Rosji i Białorusi Zapad-2017 "uwzględnią zwiększenie aktywności NATO w pobliżu granic Państwa Związkowego", które tworzą oba kraje. Według Szojgu, "na zachodnich granicach Państwa Związkowego USA i inni członkowie NATO aktywnie zwiększają swój potencjał ofensywny, otwierając nowe bazy i rozwijając infrastrukturę wojskową", a Rosja "jest zmuszona do reakcji w postaci działań obronnych, w tym także na zachodnim kierunku strategicznym".

Określając wypowiedź Szojgu jako "utrzymaną w najlepszych tradycjach zimnej wojny", autor komentarza zwraca uwagę, że rozmieszczenie czterech batalionów NATO w Polsce i państwach bałtyckich to "symboliczny krok", odpowiedź na wezwania natowskich sąsiadów Rosji, których przestraszyły jej działania na Krymie i w Donbasie. "Najpierw - uwaga! - były Krym i Donbas, a dopiero potem decyzja o batalionach. Ale rosyjscy przywódcy i propagandyści tę kwestię pomijają" - zwraca uwagę Kłaskouski.

Przypomina też niedawny wywiad białoruskiego szefa dyplomacji Uładzimira Makieja dla "Rzeczpospolitej" i jego słowa, że Białoruś nie traktuje zwiększenia obecności NATO jako bezpośrednie zagrożenie, lecz ewentualne wyzwanie.

Zdaniem innego politologa Jauhena Prejhermana, którego opinię przytacza autor w komentarzu, chodzi o to, aby "nie stać się narzędziem rozgrywki, prowadzącej do eskalacji napięcia w regionie". Z kolei Andrej Parotnikau, szef projektu Belarus Security Blog, ocenia, że władzom Białorusi nie pasuje obecnie "bycie częścią rosyjskiej odpowiedzi dla NATO". "Co więcej, nie ma takich planów" - uważa ekspert. Według niego "na jakiekolwiek oświadczenie Moskwy o konflikcie z NATO Mińsk odpowie publicznym milczeniem na poziomie politycznym i gorączkowymi wyjaśnieniami dla Zachodu na poziomie nieoficjalnym".

"Groźny, ale nienowoczesny"

Ogłoszona jako sukces informacja Szojgu o zakończeniu remontu przekazanych wcześniej za darmo Mińskowi rakiet S-300PS zdaniem autora komentarza "rodzi pytania", bo jest to sprzęt wprawdzie "groźny, ale nienowoczesny". Jego zdaniem pomimo deklaracji o ścisłym sojuszu Rosja niechętnie dzieli się z Mińskiem najnowszym sprzętem wojskowym. Wolałaby za to umieścić na terenie Białorusi swoją bazę lotniczą, co z kolei spotyka się z kategoryczną odmową sąsiadów.

Parotnikau ocenia, że oprócz kwestii finansowych przyczyną wstrzemięźliwości Moskwy może być "brak zaufania".

"To właśnie deficyt zaufania zdaniem wielu analityków skłonił Rosję do rozmieszczenia swoich jednostek w pobliżu granicy z Białorusią, w Klincach w obwodzie briańskim i Jelnie w obwodzie smoleńskim" - pisze autor komentarza. I chociaż rosyjski ambasador "uspokajał", że wojska te są skierowane przeciwko Ukrainie, "nie ma gwarancji, że ta pięść nie zostanie wykorzystana przeciwko Białorusi, jeśli, powiedzmy, władza zmieni się tu kiedyś na bardziej proeuropejską" - ostrzega.

"Współpraca polityczno-wojskowa Moskwy jest pełna ukrytych problemów, a interesy w polityce zagranicznej obu państw są mocno rozbieżne" - oceniono w komentarzu. Moskwa dąży do wzmocnienia kontroli na przestrzeni poradzieckiej, tkwi w sporze z USA. "Z kolei władze Białorusi chociaż autorytarne, są pozbawione ambicji imperialnych" - uważa Kłaskouski.

"W czasie manewrów z Rosjanami Białorusini będą strzelać do natowskiego potwora w postaci papierowych tarcz, ale w rzeczywistości postarają się uniknąć niewdzięcznej roli pionków w cudzej rozgrywce politycznej" - podsumowuje Kłaskouski.

Źródło artykułu:PAP
rosjabiałoruśnato
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)