Niewolnica Izaura a sprawa Polska
Kochany wnuku! Gdy jeszcze Ciebie nie było na świecie w polskiej telewizji leciał serial brazylijski „Niewolnica Izaura”. Cała Polska Ludowa lała łzy nad losem biednej niewolnicy. Matki Polki nadawały imiona Izaura swym córkom. Socjologowie zastanawiali się nad źródłem tego ogólnonarodowego ogłupienia. Wnioski „socjalistycznych naukowców” były różne, lecz zawsze musiały być zgodne z „klasowym interesem społecznym”. Być może powód był prosty; my obywatele totalitarnego państwa intuicyjnie czuliśmy, że jesteśmy czerwonymi niewolnikami, oczywiście nawet wypowiedzenie takiej hipotezy było w owym czasie nie do pomyślenia. Jako standardowy obywatel PRL-u również oglądałem to „arcydzieło kinematografii”. Po latach czas zamazał w pamięci fabułę, lecz ciągle powraca, szczególnie w obecnej rzeczywistości wolnej Rzeczypospolitej, jedna scena i skojarzenia z nią związane.
Wolność
W ostatnim odcinku jedno z ostatnich ujęć ukazuje wybuch radości i entuzjazmu wśród czarnoskórych niewolników po ogłoszeniu zniesienia niewolnictwa w Brazylii. Kamera zostaje skierowana na daleką perspektywę polnych dróg, którymi ciągną tłumy byłych niewolników. Porzucili swoje nędzne domostwa. Swoich byłych panów. Nie nauczeni samodzielnego życia. Przekonani, że wolność raz dana załatwi wszystkie problemy, a byli właściciele zobowiązani są nakarmić, ubrać i dać kąt do spania. Idą. Idą, idą... Przejeżdżając przez „Harlem” w Halifaksie w latach siedemdziesiątych miałem wrażenie jak by ten marsz trwał nadal. Śledząc obecne wybory prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki, możemy powiedzieć, ze właściwie ich marsz się zakończył.
Socjalizm – jako forma „szczęśliwego” niewolnictwa
Kochany wnuku, w państwie socjalistycznym, jakim był PRL człowiek miał żyć w kolektywie. Już kilko miesięczne dziecko kolektywnie sikało w pieluchy w sieci żłobków. Tak rozpoczęty marsz socjalistycznej szczęśliwości poprzez okres szkoły wakacyjnych koloni i obozów trwał aż do późnej starości. Państwo miało zaspakajać potrzeby „czerwonych niewolników”. Dostarczało mu mieszkanie, zaopatrywało przez system kartkowy w żywność i odzież, zapewniało opiekę zdrowotną, dzieciom wykształcenie, stwarzało możliwości wypoczynku i uczestnictwa w kulturze. Niewolnik zaś świadomy swych obowiązków pełen wdzięczności miał dawać w pracy z siebie wszystko. Podmiotowość, niechęć do kolektywu, indywidualizm były niemile widziane. Właściwe zachowania i postawy były kontrolowane i monitorowane poprzez cały system tworów jak organizacje partyjne, egzekutywy, komisje pracownicze, aktywy robotnicze. Odchylenia od pożądanych zachowań były przez kolektyw „korygowane”.
„Kłamstwo powtarzane tysiące razy staje się prawdą”
Ta goebbelsowska maksyma była podstawową socjotechniką w tworzeniu społeczeństwa „czerwonych niewolników”. Jednym ze „zjawisk” promowanych przez propagandę przy pomocy tej maksymy było kształtowanie poczucia różnych „odcieni” awansu: awans społeczny polegający na przejście z klasy robotniczo - chłopskiej do inteligencji poprzez zdobycie wykształcenia. Przyjmując za prawdziwą zasadę konstytucji PRL-u, że klasą rządzącą są robotnicy i chłopi to opuszczenie tej klasy i przejście do klasy niższej – inteligencji, według praw logiki, jest przeciwnością awansu. Awans zmiany miejsca zamieszkania - ze wsi do miasta. Porównując budownictwo mieszkaniowe do roku 1990 w byłych państwach socjalistycznych i wolnego świata można zaobserwować charakterystyczną prawidłowość. Oprócz bylejakości i tandetności cechą podstawową było skoncentrowanie budynków na małej przestrzeni tak, aby sąsiad kontrolował sąsiada a obywatel miał poczucie, że jest ciągle obserwowany. Wsie polskie był zaniedbywane w zakresie inwestycji socjalnych.
Przy braku samochodów i zaopatrzenia w podstawowe artykuły w sklepach GS ucieczka do miasta traktowano jak awans. Można te prawidłowości zauważyć w każdym mieście. Mieszkańcy sąsiednich bloków w upalną letnia noc przy otwartych oknach mogą usłyszeć nawet nocne spełnianie obowiązków małżeńskich. Budowane sporadycznie osiedla domków jednorodzinnych były tak zagęszczone, że sąsiad zaglądał w okna sąsiada.
Marsz czerwonych wyzwoleńców
Wnuku zapytasz. Co ma wspólnego „Niewolnica Izaura” z naszą obecną rzeczywistością? Czasami wydaje się, że łączymy w jedno naszą wolność narodową z wolnością od systemu totalitarnego. Wyzwolona została nasza Ojczyzna, ale czy został wyzwolony „umysł zniewolony” naszego pokolenia? Transformacja gospodarcza przypomina „marsz” amerykańskich niewolników. Tłum wyzwoleńców ruszył z okrzykami - „WOLNOŚCI” na drogi transformacji. Co sprytniejsi zarządcy i bardziej butni niewolnicy uzurpowali sobie prawo własności do niewolniczych baraków obozu socjalistycznego i narzędzi pracy, często wykorzystując podstawową cechę „umysłu zniewolonego” - lęku i strachu przed wszechmogącą władzą. Próbują zahamować transformacje umysłów i przedłużyć chocholi marsz.
Dokarmianie wyzwoleńców
Wolny świat Europy pośpieszył z pomocą maszerującym czerwonym wyzwoleńcom popłynęły kredyty pożyczki. Radośni wyzwoleńcy kupowali stare samochody, magnetowidy, zjadali zadłużone fabryki i kopalnie. Rosły długi w bankach zachodu. Często szukamy winnych za taki stan. Sami sobie zgotowaliśmy ten los. Jesteśmy bogatym krajem, zdolnych i ambitnych ludzi. Mamy jedną wadę rezygnujemy z własnej podmiotowości i pozwalamy na poniewieranie naszej godności przez tych, których sami wybraliśmy nie zależnie od barw partyjnych.
Złudne nadzieje?
Zamotani w pajęczynę duszącej nas patologii życia codziennego z nadzieją i niepewnością oczekiwaliśmy majowego przystąpienia do Unii Europejskiej. Sadziliśmy, rozumowaniem umysłu zniewolonego, że Europa zrobi u nas porządek. To nie UE stworzy normalność w naszym kraju tylko my sami możemy to zrobić przy pomocy praw UE.
Wnuku, nie pytaj, co zjednoczona Europa może ci dać. Pytaj jak może ci pomóc zapracować na godne życie.
Dziadku, babciu nie opowiadaj wnukom głupot, że za „komuny” było lepiej. Pomóż im dziś żyć godnie i uczciwie.
Edward Bernatowicz, Internautka wp.pl
Ze specjalną dedykacją dla wnuka Mikołaja