Niewinny, choć zabił
Wyrok uniewinniający 46-letniego Franciszka J. od zarzutu śmiertelnego pobicia mężczyzny, który przystawił mu pistolet do głowy, potem - odepchnięty - rzucił się na niego z pięściami utrzymał we wtorek Sąd Apelacyjny w Łodzi.
25.02.2003 18:38
Tym samym utrzymano wyrok Sądu Okręgowego z października zeszłego roku i odrzucono apelację prokuratury, uznając ją za bezzasadną.
Zdaniem sądu, reakcja Franciszka J. na sytuację, w której się znalazł, była usprawiedliwiona, tym bardziej że oskarżony został zaatakowany bronią palną. Według sędziego, nie można więc dziwić się reakcji napadniętego - za plecami Franciszka J. stał jego 14-letni syn.
W październiku 2000 roku Franciszek J. został nagle zaatakowany przez Józefa U., który znienacka przystawił mu do głowy pistolet. Były bokser Franciszek J., obawiając się o siebie i syna, uderzył napastnika pięścią w głowę i rzucił na stojący w pobliżu samochód.
Józef U. wypuścił broń, ale dalej próbował atakować, rzucił się na oskarżonego z pięściami. Ten pchnął napastnika na stojącą przy ulicy lawetę, a następnie rzucił nim o ziemię. Nieprzytomny Józef U. trafił do szpitala, gdzie w kilka dni później zmarł.
Prokurator uznał, że Franciszek J. przekroczył granice obrony koniecznej, bo nie mógł czuć się zagrożony po tym, gdy wytrącił napastnikowi broń, tym bardziej że przewyższał go siłą.
W październiku zeszłego roku Sąd Okręgowy w Łodzi nie podzielił zdania prokuratora i uznał, że J. nie przekroczył granicy obrony koniecznej. Z wyrokiem sądu nie zgodził się oskarżyciel i złożył apelację. We wtorek Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok uniewinniający. (an)