"Niewielki poślizg w beatyfikacji Jana Pawła II nie będzie tragedią - świat się nie zawali"
Beatyfikacja Jana Pawła II w tym roku jest coraz mniej prawdopodobna. Z wydaniem orzeczeń lekarskich zwlekają lekarze, a ich opinie są konieczne, aby uznać cud dokonany za wstawiennictwem polskiego papieża. Emerytowany prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych kardynał Jose Saraiva Martins, skomentował, że w sprawie beatyfikacji "niewielki poślizg nie będzie tragedią".
10.04.2010 | aktual.: 10.04.2010 07:50
W Polsce będą sprawowane w sobotę msze św. w intencji beatyfikacji Jana Pawła II. Liturgiczne obchody 5. rocznicy śmierci papieża przeniesiono na sobotę poprzedzającą Niedzielę Miłosierdzia Bożego, gdyż w tym roku rocznica ta przypadła w Wielki Piątek, gdy Kościół katolicki nie odprawia mszy św.
Proces beatyfikacyjny Jana Pawła II wkroczył w ostatnią fazę w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych - postępowanie kanoniczne w sprawie wybranego przypadku domniemanego cudu uzdrowienia francuskiej zakonnicy Marie Simon-Pierre z zaawansowanej, raptownie postępującej choroby Parkinsona. Prace potrwają co najmniej kilka miesięcy. Niemal pewne jest, że do beatyfikacji nie dojdzie w tym roku.
Istotna część procesu beatyfikacyjnego papieża Polaka zakończyła się po czterech i pół roku 19 grudnia 2009 r., gdy Benedykt XVI podpisał dekret o heroiczności jego cnót.
Co powiedzą lekarze?
Dochodzenie w sprawie przypadku nagłego wyzdrowienia francuskiej zakonnicy, przypisywanego wstawiennictwu Jana Pawła II, otoczone jest tajemnicą. Zaangażowane w nie osoby mają zakaz kontaktów z mediami i informowania o jego przebiegu; stąd na temat postępów prac wiadomo tylko nieoficjalnie.
Pierwsi sprawą siostry z Francji zajęli się współpracujący z kongregacją lekarze, poproszeni o przedstawienie swych opinii. Mieli przedstawić je do końca marca, by zaraz po Wielkanocy mogło się odbyć posiedzenie komisji lekarskiej, która jako pierwsze gremium do zbadania cudu wypowie się w głosowaniu na ten temat.
Jednak, jak poinformowało "Il Giornale", do tej pory nie wyznaczono daty posiedzenia komisji lekarzy, gdyż dwóch z nich nie złożyło jeszcze swych ekspertyz. Według włoskiej gazety jedna z ekspertyz, która nie została jeszcze złożona, jest negatywna. Oznacza to, że jej autor nie sądzi, aby wyleczenie zakonnicy było niewytłumaczalne z punktu widzenia medycyny. Właśnie z tego powodu - ujawnił dziennik - kongregacja powołała trzeciego eksperta, który musi przedstawić swą opinię.
Ale negatywna opinia na tym etapie postępowania w sprawie cudu nie jest niczym nowym, gdyż w tej fazie liczyć się będzie stanowisko 7-osobowej komisji lekarskiej, na której czele stoi osobisty lekarz Benedykta XVI, kardiolog Patrizio Polisca.
Dziennik twierdzi, że powodem trudności nie jest tylko problem postawienia z absolutną pewnością diagnozy co do tej choroby, lecz deklaracja jednego z lekarzy zakonnicy, który najpierw stwierdził postępującą chorobę Parkinsona, a potem, po jej wyzdrowieniu, oświadczył: jeśli objawy zniknęły, to znaczy to, iż pomyliłem się w diagnozie. Ale są inni neurolodzy, którzy potwierdzili, że to była choroba Parkinsona - podkreślono w artykule.
Nie jest zatem wykluczone, że kiedy komisja się zbierze, zatwierdzi ten przypadek. Ale możliwe jest i to, że poprosi postulatora procesu, księdza Sławomira Odera, o przedstawienie innego przypadku. Według informacji uzyskanych przez PAP w źródłach kościelnych, nie wiadomo, kiedy lekarze złożą ekspertyzy, gdyż nie wyznaczono im żadnego terminu, w jakim mają to zrobić.
Jeżeli komisja lekarska uzna, że wybranego do beatyfikacji przypadku nie można wyjaśnić z punktu widzenia medycyny, odbędzie się drugi etap prac, czyli posiedzenie komisji teologów. Na zakończenie dokumentacją zajmą kardynałowie, a potem wniosek o uznanie cudu zostanie przedłożony Benedyktowi XVI.
Beatyfikacja niemożliwa "z przyczyn technicznych"
Gdy wszystkie te etapy zostaną pozytywnie zakończone, istnieje wciąż niewielka szansa na to, że papież podpisze dekret o uznaniu cudu w lipcu, czyli przed wakacyjną przerwą.
Lecz nawet wtedy beatyfikacja w tym roku jest już praktycznie niemożliwa, i to wyłącznie z powodów technicznych - zauważyło wiarygodne źródło w rozmowie z PAP. Zastrzegło jednocześnie, że nie jest to jeszcze przesądzone. Nie bez wpływu na termin beatyfikacji pozostają aspekty logistyczne takiej ceremonii z udziałem setek tysięcy ludzi. To uważa się obecnie wręcz niekiedy za ważniejsze od tempa postępowania kanonicznego.
Nadzieje na wyniesienie papieża na ołtarze w październiku tego roku, podsycane przez niektóre media, przekreśliło wyznaczenie na 17 października daty wielkiej kanonizacji błogosławionych, między innymi księdza Stanisława Kazimierczyka z Krakowa, który żył w XV wieku.
"To nie będzie tragedia"
Emocje starał się niedawno ostudzić emerytowany prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych kardynał Jose Saraiva Martins, który powiedział, że "niewielki poślizg nie będzie tragedią".
"Świat się nie zawali" - zauważył kard. Martins. Były papieski wikariusz dla diecezji rzymskiej kardynał Camillo Ruini, który w 2005 roku tuż po śmierci Jana Pawła II i po konklawe zwrócił się w imieniu kilkudziesięciu kardynałów do Benedykta XVI o wyrażenie zgody na otwarcie procesu beatyfikacyjnego, uważa, że w odpowiedzi na niecierpliwe oczekiwanie na jego zakończenie trzeba przypomnieć, że zgodnie z prawem kanonicznym mógłby się on rozpocząć dopiero po 2 kwietnia tego roku. Wtedy bowiem minęło pięć lat, jakie musi upłynąć od śmierci kandydata na ołtarze.
Metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz w niedawnych wywiadach dla włoskich gazet zapewniał, że nikt nie zamierza ponaglać Benedykta XVI w sprawie terminu beatyfikacji.
Zapytany o to, czy oczekiwanie na beatyfikację nie jest zbyt niecierpliwe, kardynał Dziwisz powiedział, że pragnienie wyrażone okrzykiem "Santo subito!" podczas pogrzebu "nie stoi w sprzeczności z poszanowaniem procedur i czasu wymaganego przez proces kanoniczny".
- Ja zawsze mówiłem: nie zamierzamy absolutnie ponaglać Benedykta XVI, do którego należy ostateczna decyzja. Kiedy ją ogłosi, będziemy bardzo szczęśliwi. Ale wybór daty i sposób zależy tylko od papieża, który cieszy się opieką Ducha Świętego - dodał.
Ponadto zauważył: mamy sygnały o bardzo wielu uzdrowieniach i łaskach za wstawiennictwem Jana Pawła II. - Oczywiście to jeszcze bardziej wydłużyłoby czas, jeśli konieczne okazałoby się zbadanie innego przypadku - stwierdził.
- Ale to jest hipoteza, której nie chcę brać pod uwagę. Trzymajmy się faktów, jestem pełen ufności - dodał osobisty sekretarz polskiego papieża.