Niewidomy dysydent otrzymał zaproszenie od uniwersytetu w USA
Chiński dysydent Chen Guangcheng otrzymał propozycję zatrudnienia od uniwersytetu w USA - podała rzeczniczka Departamentu Stanu USA. USA liczą na to, że Chiny niezwłocznie załatwią formalności związane z wyjazdem aktywisty za granicę - dodała.
- Pan Chen otrzymał propozycję zatrudnienia na jednym z amerykańskich uniwersytetów, obejmującą także jego żonę oraz dwójkę dzieci - powiedziała Victoria Nuland.
Stany Zjednoczone liczą na to, że Chiny niezwłocznie zatwierdzą wniosek Chena o pozwolenie wyjazd za granicę. Następnie rząd USA "potraktuje wnioski wizowe Chena i jego bliskich jako sprawę priorytetową" - zaznaczyła.
Chiński prawnik i obrońca praw człowieka Tang Jitian, cytowany przez Reutera, ostrzegł, że władze w Pekinie mogą po prostu spowolnić procedury, aby opóźnić wyjazd Chena z kraju. - Komunikat (chińskiego) ministerstwa spraw zagranicznych to dobra wiadomość, ale nie wiemy, jako to się skończy. Aby uzyskać zgodę na wyjazd, trzeba pokonać wiele przeszkód - podkreślił.
Sekretarz stanu USA Hillary Clinton z zadowoleniem przyjęła wcześniejsze oświadczenie Pekinu, że niewidomy dysydent Chen Guangcheng będzie mógł starać się o wyjazd na studia zagraniczne. Zapewniła, że USA będą utrzymywać kontakt z aktywistą.
- Tu chodzi nie tylko o znanych aktywistów, ale o poszanowanie prawa człowieka i nadzieje 1,3 mld mieszkańców Chin - podkreśliła. - USA będą traktowały te kwestie jako priorytety swojej dyplomacji - dodała.
Chen, zagorzały krytyk rządowej polityki jednego dziecka, po ucieczce z aresztu domowego w ubiegłym tygodniu schronił się w ambasadzie USA w Pekinie. Opuścił ją sześć dni później, w środę, a obecnie przebywa w jednym ze stołecznych szpitali, gdzie leczy złamaną nogę.
Kilka godzin po opuszczeniu ambasady Chen mówił, że obawia się o życie swoje i swojej rodziny. W piątek dodał, że w Chinach grozi mu wielkie niebezpieczeństwo, a amerykańscy dyplomaci od dwóch dni nie mogą się z nim spotkać. Kilkakrotnie powtórzył, że chce wyjechać z kraju.
Agencja AP pisze, że deklaracja Chin o możliwym wyjeździe Chena może okazać się furtką do zakończenia dyplomatycznego sporu na linii Waszyngton-Pekin. Wcześniej Państwo Środka wyraziło niezadowolenie z faktu, że ambasada USA udzieliła schronienia aktywiście.