Nieważne co mówią kandydaci, ważne jak wyglądają
Według różnych ocen, 2-3% głosujących Polaków wybiera prezydenta tylko na podstawie jego wyglądu. To oznacza, że w skrajnym przypadku to właśnie esteci mogą zdecydować o tym, kto wprowadzi się na najbliższe lata do pałacu na Krakowskim Przedmieściu - mówi dziennikowi "Polska The Times" prof. Jacek Wódz, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.
19.05.2010 | aktual.: 19.05.2010 11:11
Jak więc powinien wyglądać modelowy prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej? Zdaniem większości Polaków dokładnie tak, jak Andrzej Olechowski. Bo już Bronisław Komorowski jest zbyt "tatuśkowaty" i by podobać się większej liczbie Polaków, powinien zgolić wąsy - uważa socjolog.
A co z Jarosławem Kaczyńskim? W jego przypadku estetyka jest sprawą drugorzędną. Chroniczny brak cech, które przypisujemy zwykle dystyngowanym mężom stanu, zdaje się - paradoksalnie - działać na korzyść tego kandydata. Nikt nie oczekuje od szefa PiS, że będzie błyszczał na salonach i imponował manierami. Przeciwnie: jego nieporadność i szorstkość jest tym, co najwidoczniej podoba się coraz większej liczbie wyborców - zauważa prof. Wódz.
Według niego, liczba Polaków, którzy w głosowaniu mogą się kierować względami estetycznymi, zewnętrznymi, może jednak 20 czerwca wzrosnąć ponad wspomniane 2-3%, bo choć kampania prezydencka w pełni, nie widać, by kandydaci walczyli na programy, organizowali debaty i głośne medialnie spotkania. Unikanie publicznych wystąpień staje się niemal cnotą, a wygłaszanie sądów i opinii może bardziej zaszkodzić, niż pomóc w wyborczym sukcesie - pisze "Polska The Times".