PolskaNietykalny sędzia w komitywie z gangsterem

Nietykalny sędzia w komitywie z gangsterem

Kamera, drobne sumy w gotówce, wizyta w agencji towarzyskiej. Przez lata za takie prezenty wałbrzyski sędzia sprzedawał wyroki. Jest nietykalny, bo sąd dyscyplinarny nie uchylił mu immunitetu - pisze "Rzeczpospolita"

Dziennik informuje, że sędzia Józef Zdobylak przez lata sądził w Wydziale Karnym Sądu Okręgowego w Świdnicy. W czerwcu 2002 roku wypuścił z aresztu Marka N. ps. Jaguar, niebezpiecznego bandytę, który od lat terroryzował mieszkańców Wałbrzycha. "Jaguar" był wcześniej karany m.in. za rozboje i wymuszenia.

Legnicka prokuratura podejrzewa, że w zamian za przychylność przestępca opłacił wizytę sędziego w agencji towarzyskiej. Zaraz potem zapadł się pod ziemię. Sędzia Zdobylak w liście do redakcji przyznał się do kontaktów ze środowiskiem Marka N. i potwierdził wizytę w agencji. "Nie potrafię odtworzyć przebiegu pobytu w owym przybytku" - pisze. Twierdzi, że został tam sprowadzony podstępem, prawdopodobnie po dodaniu do napoju środków psychotropowych. "Jest mi niezmiernie wstyd, że swoim zachowaniem naraziłem na szwank własną reputację i sprawiłem przykrość rodzinie i znajomym" - pisze.

Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że Zdobylak nie wypuściłby gangstera, gdyby kilka lat wcześniej sąd dyscyplinarny uchylił mu immunitet sędziowski. W 1999 roku domagała się tego wrocławska prokuratura, która chciała mu postawić zarzuty korupcji i wyłudzenia pralki oraz odkurzacza.

Sąd dyscyplinarny zaatakował prokuraturę. Podważył wiarygodność zeznań świadków, uznając, że ich opowieści są odwetem za surowe wyroki wydawane przez sędziego. Nie uwierzył także w zarzuty wyłudzenia. "Cała sytuacja jest zresztą na tyle niewiarygodna, że aż absurdalna (doświadczony sędzia świadomie wyłudza przedmioty w sklepie ze z góry powziętym zamiarem niespłacenia rat)" - napisał w uzasadnieniu. Przesłuchanie córki sędziego uznał za niedopuszczalne i nietaktowne, podobnie jak przeszukanie mieszkania Zdobylaka i jego domku na działce.

- Owszem, nie uważaliśmy Zdobylaka za kryształowego człowieka. Ale wszystkie wątpliwości, jakie się pojawiały, tłumaczyliśmy na jego korzyść- mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" sędzia Antoni Kapłon, który przewodniczył sądowi dyscyplinarnemu.

Kontakty sędziego z półświatkiem wyszły na jaw przypadkiem. We wrześniu 1995 roku patrol policji podjął próbę schwytania poszukiwanego listem gończym wałbrzyskiego przestępcy. W mieszkaniu, w którym miał się ukrywać ścigany, policjanci zastali Józefa Zdobylaka. Razem z nim dwóch miejscowych opryszków wielokrotnie karanych za drobne przestępstwa.

Dlaczego powszechnie szanowany sędzia zadawał się z mętami? - Kiedyś zwierzył się jednemu z kolegów, że źle się czuje w świecie prawników, sędziów. Że prawdziwy świat jest tam, na ulicy - mówi jego dawny znajomy.

Próbując odnaleźć sędziego, który od niedawna jest w stanie spoczynku (na emeryturze), dziennikarze "Rz" zapytali grupkę drobnych pijaczków pod sklepem na największym osiedlu w Wałbrzychu. - Józek? Kiedyś tutaj razem rządziliśmy- stwierdził jeden z nich. I z pamięci podał dokładne namiary mieszkania sędziego. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)