Trwa ładowanie...
d3f0svl
18-03-2008 20:25

Nieśmiertelność ze strzykawki

Żyć tak długo jak biblijny Matuzalem – albo jeszcze dłużej. Pokonać śmierć, a przynajmniej starość. To marzenie większości ludzi, zarówno odznaczających się wysoką religijnością, jak też ateistów czy agnostyków. Istniało zawsze, jednak obecnie rozwój nauki sprawił, że ów odwieczny cel, za którym uganiali się mędrcy, alchemicy i filozofowie, wydaje się teoretycznie dostępny. Zdołano odczytać kod genomu człowieka, pojawiły się próby klonowania zwierząt, a rzekomo także i ludzi, każdy dzień przynosi kolejne przełomy z dziedziny biochemii i genetyki.

d3f0svl
d3f0svl

Na razie uczeni nie są w stanie porozumieć się co do tego, jak długo jest w stanie żyć organizm zwany człowiekiem. Czy istnieje jakaś z góry ustalona granica, której nikt nie jest w stanie przekroczyć, czy też kres naszej egzystencji przynosi po prostu kumulacja uszkodzeń i schorzeń, które można wyeliminować i żyć dalej, zachowując młodość i sprawność. Większość uczonych uważa, że granica ta istnieje i znajduje się około 120. roku życia. Najdłużej żyjącym człowiekiem na ziemi, przynajmniej jeśli chodzi o przypadki udokumentowane, była Jean Calment, która zmarła w domu spokojnej starości w 1997 r., przeżywszy 122 lata i cztery miesiące. Ostatnio, do 24 stycznia tego roku, tytuł światowego nestora przysługiwał Portorykaninowi, Emiliano Merkado del Toro, który zmarł tego dnia, przeżywszy 116 lat.

Życie bez limitu

Według uczonych, którzy twierdzą, że istnieje granica ludzkiej zdolności do życia, dla nielicznych osób wynosi ona obecnie 122 lata, dla większości zaś określana jest rozmaicie – na 95, 85, a nawet na 75 lat. Zdaniem innych naukowców, przypadki takie jak Jean Calment dowodzą, że 120 lat nie musi być granicą nie do pokonania, a ponadto istnieją dowody na to, że granica rekordowego wieku nadal się przesuwa i być może limit nie istnieje. Co więcej, brak granicy długości życia może sugerować przyroda – np. ryby żyjące po 140 lat, zachowujące wszystkie funkcje życiowe i rozmnażające się z powodzeniem, lub sosna z gór Nevady, będąca najstarszym stwierdzonym organizmem wielokomórkowym na ziemi, licząca obecnie 4862 lata. Prof. John Wilmouth z Uniwersytetu Kalifornijskiego twierdzi wręcz, że za limitami długości życia nie stoją żadne wyniki naukowe, a granica 115 czy 120 lat to „legendy kreowane przez naukowców, którzy cytują siebie nawzajem”. Według niego granica długości życia ludzkiego stale się przesuwa, a od
lat 70. XX wieku trend ten wyraźnie się nasila i nic nie wskazuje, żeby miał się zatrzymać. W krajach zurbanizowanych wpływ na to ma lepszy poziom higieny, lepsza opieka medyczna i bezpieczniejsze źródła wody pitnej niż w przeszłości.

Obecnie w krajach uprzemysłowionych status stulatka osiąga jeden na 10 000 mężczyzn i jedna kobieta na 2500. Przez większość historii ludzie żyli znacznie krócej niż obecnie, a w istocie przez 99 procent czasu istnienia człowieka na Ziemi średnio dożywali wieku ok. 20 lat. Trzeba jednak przyznać, że nie miało to wiele wspólnego z teoretycznym limitem życia, ale raczej było wynikiem niewielkich możliwości radzenia sobie z zagrożeniami ze strony środowiska i olbrzymią umieralnością niemowląt. Ślady wykopaliskowe świadczą o tym, że nawet w paleolicie istniały pojedyncze jednostki dożywające 60 lat i więcej. Badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego przeprowadzili analizę udokumentowanych przypadków śmierci i narodzin w Szwecji – od kilkuset lat omijanej przez wojny, uchodzącej za przykład kraju uprzemysłowionego i słynącego z dobrze zachowanych archiwów.

Stwierdzili oni powolny, ale stały trend powiększania się maksymalnej długości życia. Najstarszy spośród Szwedów urodzonych w 1756 r. dożył 101 lat, a spośród urodzonych w 1884 r. – już 109 lat.

d3f0svl

Przepis na długowieczność

W kwestii naturalnej długowieczności uczeni dopracowali się pewnej liczby uniwersalnych recept, będących jednak raczej zbiorem pobożnych życzeń, ponieważ w badaniach prowadzonych na stulatkach trudno dopatrzeć się ewidentnych prawidłowości. Są wśród nich tacy, którzy jedzą bardzo skromnie, i tacy, którzy cenią rozkosze stołu, są prowadzący niemal ascetyczny tryb życia i tacy, którzy do późnej starości raczyli się tytoniem i alkoholem. Jedni żyją w górskich wioskach, inni w wielkich miastach. Z badań prowadzonych nad długowiecznością Kubańczyków wynikało między innymi, że stulatków łączyło oszczędne jedzenie, umiarkowane ilości rumu, palenie cygar i bujne życie erotyczne. Dopracowano się jednak kilku ogólnych zaleceń, które sprzyjają długowieczności:

  • Należy urodzić się w rodzinie posiadającej tradycje długowieczności – czyli po prostu odziedziczyć odpowiedni garnitur genów.
  • Należy jeść umiarkowanie i utrzymywać wagę zbliżoną do zalecanej.
  • Warto przestrzegać zróżnicowanej diety, bogatej w niskoprzetworzone substancje odżywcze, warzywa i owoce, zwłaszcza obdarzone jasnymi kolorami.
  • Należy unikać stresu i wszelkiego rodzaju negatywnych emocji.
  • Trzeba regularnie ćwiczyć i dobrze się wysypiać.
  • Kobiety powinny unikać przedwczesnej ciąży.
d3f0svl

Są to zalecenia, które łatwiej sformułować niż wprowadzić w życie, zwłaszcza że niczego nie gwarantują. Ktoś, kto przeżyje zgodnie z nimi kilkadziesiąt lat, otrzymawszy przedtem jako dar od losu odpowiedni garnitur genów, może dożyje sędziwej starości – a może nie. Jednak ludziom szukającym źródła wiecznej młodości chodzi o coś innego. O zatrzymanie zegara biologicznego. O powstrzymanie wpisanego w geny procesu starzenia według takiej samej logiki, jak powstrzymuje się rozwój choroby.

Żyjemy w czasach, gdy nauka potrafi – albo przynajmniej twierdzi, że potrafi – sięgnąć do najgłębszych tajemnic życia, wielu więc oczekuje, że oprócz skutecznych leków przeciwko nowotworom albo chorobom neurodegeneratywnym zdoła znaleźć też klucz do zablokowania procesów starości i śmierci.

Medycyna uzurpuje sobie obecnie funkcje społeczne niegdyś zarezerwowane wyłącznie dla religii – głosi nauki i przykazania, piętnuje odstępstwo od nich jak grzech, straszy wiecznym potępieniem w postaci starości, chorób i śmierci i obiecuje życie wieczne dla kroczących ścieżką Zdrowego Stylu Życia. Budzi więc też oczekiwania, że pokona i śmierć.

d3f0svl

Są ludzie, którzy nie zamierzają czekać na to w nieskończoność. Uważają, że pojawienie się odpowiedniej technologii lub leku, pozwalających pozostawać w dobrej kondycji kilka razy dłużej niż obecnie, jest kwestią kilkudziesięciu lat, a już teraz dostępne są środki, których można użyć na własną rękę. Ich zdaniem wiadomo, że działają, ponieważ zastosowano je z powodzeniem u zwierząt laboratoryjnych. Długowieczność dla muszek, myszy i robaków

Jednym z najbardziej zastanawiających był eksperyment Michaela Rose’a z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine, przeprowadzony w 1980 r. na muszkach owocowych. Zwykle owady te przeżywają kilka tygodni. Rose wybierał żyjące najdłużej i krzyżował je ze sobą, chcąc stworzyć rasę „nieśmiertelnych” muszek. Udało mu się. Dwadzieścia cztery lata później pojedyncze egzemplarze „matuzalemów” wciąż żyły i miały się dobrze, odznaczały się wigorem i mogły się rozmnażać. Według Rose’a, po przekroczeniu pewnego punktu procesy starzenia cofały się, a przyrost śmiertelności w populacji zaczynał się obniżać. – Wyniki badań były tak radykalne, że bardzo wielu ludzi, w tym ja sam, nie mogło w nie uwierzyć – twierdzi Rose. Według niego, czemu dał wyraz w książce „Methuselah Flies: A Case Study in the Evolution of Ageing” (Muchy Matuzalema: Studium przypadku ewolucji starzenia), istnieje możliwość stworzenia „eliksiru młodości”. Według niego jest to kwestia nie jednego kluczowego, ale raczej koktajlu wielu enzymów, w połączeniu
z ingerencją na poziomie DNA.

Dalsze badania z udziałem myszy, nicieni i innych zwierząt laboratoryjnych wskazały na kolejne substancje i zabiegi, mogące znacząco przedłużać długość życia. Zablokowanie u nicieni genu stymulującego powstawanie enzymu zwanego IGF1 (Insuline Growth Factor) spowodowało przedłużenie ich życia do 6 tygodni – kilkakrotnie więcej, niż zwykły żyć w normalnych warunkach. U myszy laboratoryjnych cuda sprawiła głodówka – u tych, które otrzymywały specjalnie zbilansowane posiłki, jednak na granicy wygłodzenia, długość życia wzrosła o 50 procent.

d3f0svl

Kolejne rewelacje dotyczyły składnika obecnego w niektórych tłuszczach, zwłaszcza pochodzących od ryb – kwasu tłuszczowego Omega-3. Jest on silnym przeciwutleniaczem – substancją wiążącą i likwidującą tzw. wolne rodniki, czyli pojawiające się z wiekiem w coraz większych ilościach wysoce destruktywne półprodukty procesów metabolicznych, które powodują uszkodzenia komórek i zmiany nowotworowe. Podobne działanie okazała się mieć substancja zawarta w czerwonym winie – resveratrol, oraz witamina określana jako koenzym Q-10.

Wszystko to są jednak wstępne wyniki badań laboratoryjnych. Nikt nie wie, czy to, co okazało się przedłużać życie nicieni lub myszy, będzie działać u ludzi, a jeśli tak, to w jaki sposób.

Szczególnie zastanawiające jest dobroczynne działanie głodówki. W historii ludzie głodowali lub byli głodzeni wystarczająco często, by można było zauważyć, że – odmiennie od myszy – nie tryskają potem zdrowiem i niekoniecznie odznaczają się niezwykłą długowiecznością.

d3f0svl

Podziemie długowiecznych

To jednak nie zraża coraz liczniejszej grupy wykształconych i zamożnych ludzi, którzy chcą skorzystać z najnowszych osiągnięć, zanim zostaną one zweryfikowane w długotrwałej i żmudnej procedurze badania ich wpływu na organizm człowieka. Ludzi takich jak Stuart Cracraft, dobiegający obecnie pięćdziesiątki naukowiec zajmujący się komputerami. W wieku 45 lat został ojcem bliźniaczek i nagle zaczął się obawiać, że na ich wychowanie może mu nie wystarczyć czasu. Zaczął więc pracować nad jego przedłużeniem. Najpierw podporządkował się wszelkim zaleceniom dotyczącym długowieczności – zmienił dietę, zrezygnował z cukru, a zaczął jeść ryby (tłuszcz Omega 3), pić herbatę (źródło przeciwutleniaczy, wiązane z długowiecznością mieszkańców Okinawy), faszerować się witaminami i kapsułkami z tranem. Od kiedy opublikowano wyniki badań, dowodzących, że resveratrol – skoncentrowany przeciwutleniacz z czerwonego wina przedłuża życie laboratoryjnych myszy, Cracraft zażywa go codziennie w dawce 50 miligramów. Według niego i wcale
licznej grupy innych zapaleńców, stosowanie tych specyfików, zwłaszcza resveratrolu, ma przedłużyć życie o dodatkowe 30 procent, więc oczekiwanie na potwierdzenie działania specyfiku przez dekadę oznaczałoby realną stratę w latach, które zamierza „zarobić”.

Koordynowana przez Cracrafta grupa, nazywająca się Resveratrol Users Group, gromadzi głównie pracowników naukowych, zajmujących się komputerami. Niektórzy z nich, jak twórca teorii sztucznej inteligencji Ray Kurzwell, dają wyraz swemu przekonaniu o dostępnej długowieczności człowieka w książkach („Live Long Enough to Live Forever” – „Żyć tak długo, by żyć wiecznie”), albo jak inny uczony programista Peter Thiel – są hojnymi sponsorami fundacji badawczej Methuselah Foundation (Fundacji Matuzalema), założonej przez kolejnego guru informatyki Aubreya de Greya, przekonanego, że ludzie mogą dożywać 1000 lat (Thiel przekazał fundacji ponad 3,5 mln dolarów). W wywiadzie dla magazynu „Wired” zachowujący anonimowość kolejny użytkownik resveratrolu przyznaje, że sam stosuje radykalną głodówkę, wzorowaną na tej, jaka przedłużyła życie laboratoryjnym myszom. Tłumaczy też, dlaczego samowolną krucjatę przeciwko śmierci prowadzą głównie informatycy. Otóż traktują oni osiągnięcia biochemii tak jak opracowanie programu, za
jaki uważają DNA, a jego zdaniem żaden porządny informatyk nie zniesie w nim błędów, bez względu na to, czy program ten to jego narzędzie pracy, system operacyjny, czy własne DNA. Starzenie się zaś i śmierć to z ich punktu widzenia błędy programu, które należy czym prędzej naprawić.

Resveratrol chronił zwierzęta laboratoryjne przed chorobami serca, nowotworami, chorobą Alzheimera i Parkinsona. Wyniki opublikowanych w listopadzie 2006 r. dwóch niezależnych badań wskazywały, że karmione nim zwierzęta żyły dłużej i były zdrowsze od pozostałych, ale uczeni na razie nie wiedzą, czy ma on jakiekolwiek znaczenie dla przedłużenia życia ludzi.

d3f0svl

Kolejny programista, zażywający środek na własną rękę – Dominique Vocat z Bazylei w Szwajcarii – sądzi wręcz, że nawet jeśli resveratrol pozwoli im przeżyć tylko kilka dodatkowych lat, nauka w tym czasie rozwiąże problem i technologie przedłużania życia nawet do 200 lat staną się powszechnie dostępne.

Według biologa komórkowego Stevena Austada, badającego zagadnienie długowieczności na Uniwersytecie Teksańskim, jest to rozumowanie typowe dla technokratów. Są oni przekonani, że wszystko może załatwić odpowiednia technologia, a myszy laboratoryjne to tacy mali ludzie pokryci futrem i z ogonkami, ale na poziomie fizjologicznym nie ma między nimi większej różnicy. Programiści patrzą na starość własnych rodziców, więc czytając o postępach medycyny, zamierzają z nich skorzystać, by zatrzymać czas. Ludzie to nie myszy

Tymczasem stosowanie substancji, które wywarły jakiś pozytywny efekt jedynie w badaniach na zwierzętach laboratoryjnych, a u ludzi wywoływały ciężkie skutki uboczne, zdarzało się w przeszłości dosyć często. Istniała na przykład dieta zwana Fen-phen, której stosowanie okazało się podwyższać ciśnienie krwi i prowadzić do zaburzeń pracy serca, czasem nawet śmiertelnych. Podobnie było z lekiem zwanym Ephedra, który uznano na podstawie bardzo wstępnych badań za stymulujący układ odpornościowy i w zasadzie za remedium, po czym opinia publiczna została wstrząśnięta serią wylewów krwi do mózgu i nagłych zgonów zażywających go ochotników. Podobna sytuacja zdarzyła się z ludzkim hormonem wzrostu, który stosowany ochotniczo, acz ryzykownie przez poszukiwaczy cudownych leków okazał się wywoływać cukrzycę i bóle o podłożu neurologicznym.

„Reveratrol Users” uważają jednak, że warto ryzykować. Są wykształceni, śledzą wyniki badań, konsultują się na listach dyskusyjnych. Dawki również ustalają na własną rękę – swoje 50 miligramów Cracraft wydedukował, przeliczając dawkę, którą podawano myszom, na wartości odpowiednie dla ludzkiego ciała, odpowiadającego mu masą. Zamierza jednak podnieść ją do 400 miligramów.

– Ci ludzie prowadzą na sobie niekontrolowane doświadczenia – twierdzi epidemiolog i ekspert od długowieczności z Uniwersytetu Illinois Stan Olshansky. Jego zdaniem łatwo może się okazać, że nie uzyskają żadnych efektów, albo, co gorsza, zrujnują sobie zdrowie.

W kwestii długowieczności istnieje jeszcze problem natury logicznej. Jeśli nawet powstanie substancja, która znacząco przedłuży ludzkie życie, trudno będzie potwierdzić jej działanie, ponieważ prowadzący badanie umrą ze starości, zanim uda się potwierdzić wyniki. Ewentualny lek dający nieśmiertelność z definicji nie zostanie natomiast potwierdzony nigdy.

Jest natomiast raczej nieprawdopodobne, by została odkryta jedna substancja, która uczyni ludzi długowiecznymi. Podczas prowadzonych w Danii badań z udziałem bliźniaków stwierdzono, że związek z długością życia ma aż 70 procent wszystkich genów. Sam proces starzenia się i śmierci jest bardzo złożony i wieloetapowy, w gruncie rzeczy toczy się stopniowo od zakończenia okresu dojrzewania. Sens starości

Istnieje kilka teorii, tłumaczących, dlaczego tak się dzieje – dlaczego starzejemy się i umieramy.

Teoria błędów zakłada, że DNA nie jest w stanie się regenerować, a wszystkie błędy powstające w toku niezliczonych podziałów kumulują się przez całe życie, w efekcie ich liczba narasta, aż przekracza zdolności naprawcze organizmu.

Teoria oksydacyjna mówi, że za proces starzenia się odpowiadają wolne rodniki. Będące półproduktem procesów metabolicznych związki, zawierające wysoce reaktywne formy tlenu, z wiekiem przestają być kontrolowane, ponieważ mechanizmy odpowiedzialne za ich eliminacje słabną z wiekiem. W efekcie organizm wystawiony na działanie wolnych rodników podlega stopniowej degeneracji na poziomie komórkowym. Działalność wolnych rodników wiąże się z rozmaitymi chorobami, pojawiającymi się w okresie starości – nowotworami, miażdżycą, zawałami, jaskrą, chorobą Parkinsona, reumatoidalnym zapaleniem stawów, rozedmą płuc i chorobami neurologicznymi.

Według innej teorii, śmierć na poziomie komórkowym ma chronić przed pojawianiem się zmian nowotworowych, ponieważ komórki rakowe przede wszystkim likwidują granicę możliwej liczby podziałów komórki i mogą się dzielić w nieskończoność, przy czym liczba błędów i uszkodzeń materiału genetycznego nie ma dla nich znaczenia. Stwierdzono także, że w każdym chromosomie znajduje się element zwany telomerem, który skraca się przy każdym podziale, limitując liczbę możliwych podziałów. Podczas badań na nicieniach zdołano czasowo zablokować ten mechanizm, sprawiając, że robaki żyły znacznie dłużej. Jest to jeden z mechanizmów, który uczeni szukający sposobów na przedłużenie życia człowieka usiłują wykorzystać do odsunięcia śmierci komórkowej.

Z kolei teorie ewolucyjne zakładają, że starzenie się i śmierć mają głęboki sens z punktu widzenia ewolucji genów. Według teorii „samolubnego genu” przedmiotem ewolucji są pojedyncze geny, dążące do wyprodukowania możliwie wielkiej liczby swoich kopii. Kiedy organizm przeżyje czas, w którym mógł się rozmnażać i odchować potomstwo, przetrwanie genów zostało więc zapewnione – staje się zbędnym balastem, starzeje się i umiera.

Z kolei według teorii altruistycznego samobójstwa organizm, który wyprodukował już odpowiednią liczbę potomków, a w każdym razie czas rozmnażania już dla niego minął, starzeje się i umiera, by oszczędzić zasoby środowiska dla młodszych członków grupy, mających wciąż możliwość rozmnażania. Groźny świat długowiecznych

Wynika z tego, że starzenie się i śmierć jest nie tylko procesem skomplikowanym, ale i potrzebnym w środowisku. Jednak historia ludzkości – od nagiej bezbronnej małpy, niemal skazanej na rolę gatunku będącego ślepą uliczką ewolucji, do dzisiejszej postaci – jest historią przeciwstawiania się prawom przyrody. Zarówno uczeni, jak i ludzie czekający niecierpliwie na wyniki ich pracy mają nadzieję, że będzie to dotyczyło także procesu starzenia się i umierania. Jest możliwe, że granica długości życia istotnie stopniowo się przesunie i osiąganie wieku 100 lat stanie się za kilkadziesiąt lat powszechne. Może się też zdarzyć, że rozwój medycyny i biochemii zaowocuje rzeczywiście środkiem medycznym lub zabiegiem, który w znaczący sposób przesunie granicę starości i sprawi, że będziemy żyć 200 lat lub więcej. Trudno przewidzieć, co wtedy nastąpi, ale jest pewne, że świat ulegnie nieodwracalnym zmianom.

Być może też, że sposób na przedłużenie życia i młodości pojawi się, ale będzie drogi i trudno dostępny. Konsekwencje rozwarstwienia ludzkości na elitę półboskich istot, które stać na życie przez kilka wieków w ciągłej młodości, i resztę, która musi zestarzeć się dobiegłszy sześćdziesiątki i wkrótce umrzeć, podczas gdy remedium istnieje, trudno sobie wyobrazić. Podobnie przewartościowaniu ulegnie cały system społeczny i emerytalny. W dobie medycznej długowieczności dzisiejsze biadolenie na temat starzenia się społeczeństw będzie można uznać za dobry żart. Ludzie sukcesu nie będą już odchodzić ze swoich stanowisk na emeryturę i nie zrobią miejsca młodszym, natomiast będą trwać na swoich stołkach przez dziesięciolecia, a nawet setki lat, pozbawiając pozostałych szansy na osiągnięcie sukcesu – który zarazem oznacza długowieczność. Z kolei jeśli zabiegi takie będą powszechnie dostępne, światu grozi dramatyczne przeludnienie i wyczerpanie zasobów. Taka sytuacja może równie dobrze zaowocować ekspansją w kosmos i
założeniem kolonii na Księżycu i Marsie, jak krwawą wojną. Nie wiadomo także, jaki wpływ na psychikę może mieć znaczne przedłużenie życia. Czy ludzie przystosowani do radzenia sobie z odcinkiem czasu mniejszym niż sto lat będą w stanie funkcjonować kilka razy dłużej i zachować zdrowie psychiczne? Świat długowiecznych może się zaludnić pogrążonymi w depresji frustratami, masowo popełniającymi samobójstwa, lub zachowawczymi, przerażonymi istotami, patologicznie unikającymi wszelkiego ryzyka. Długowieczni ludzie nie będą przecież niezniszczalni, być może obawa przed jakimkolwiek wypadkiem, który może przerwać ich życie, sprawi, że psychicznie staną się do tego życia niezdolni.

Nie można też wykluczyć, że zakończy się to niebywałym zaostrzeniem konfliktu pomiędzy religijną częścią ludzkości, widzącą w ograniczonej w czasie wędrówce po ziemskim padole etap eschatologicznego rozwoju, w którym jest miejsce na życie, śmierć, odkupienie i dalszy los w sferach boskich – a częścią materialistyczną, kontentującą się szafowaną medycznie sztuczną nieśmiertelnością.

Pokusa jest jednak tak silna, że trudno byłoby ją odrzucić. Możemy mieć pewność, że uczeni będą poszukiwać sposobów na wydłużenie życia człowieka, bez względu na to, czy odbędzie się to na dobre, czy na złe.

Jarosław Grzędowicz

d3f0svl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3f0svl
Więcej tematów