"Niesłusznie lekceważono al-Sadra"
Władze okupacyjne Iraku niesłusznie
lekceważyły Muktadę al-Sadra, który wyrasta na bohatera. Zapowiedź
szturmu na jego milicję w Nadżafie może tylko zaognić sytuację -
ocenia prof. Marek Dziekan z Katedry Badań nad Bliskim Wschodem
Uniwersytetu Łódzkiego.
18.08.2004 14:55
Praktycznie nie ma dobrej metody na zachowanie wobec al-Sadra, bo jest już trochę za późno. Już zyskał wielkie poparcie w społeczeństwie i wypada się pogodzić z tym, że jest postacią ważną - powiedział arabista.
Rebelia radykalnego przywódcy szyickiego Muktady al-Sadra trwa od 5 sierpnia. W środę w Nadżafie od rana dochodziło do starć. Iracki minister obrony Hazem Szalan zapowiedział w środę szturm na pozycje szyickiej milicji, dając sadrystom kilka godzin na poddanie się i złożenie broni.
Prof. Dziekan powiedział, że nie jest do końca przekonany, iż Sadr był outsiderem wśród szyickich przywódców. Próbowano go tak przedstawiać, zdecydowanie pomniejszając jego rolę w społeczeństwie irackim. Prawdopodobnie to było wygodne dla tych, którzy się wypowiadali o sytuacji w Iraku, ponieważ Sadr bardzo nie pasował do tego, co w Iraku chciano widzieć - uważa Dziekan.
Teraz okazuje się, że chcąc nie chcąc trzeba się pogodzić z tym, że jest on przywódcą znaczącego ruchu w Iraku, ruchu nie tylko religijnego, ale ze znacznym zapleczem religijnym, co jest istotne. Od początku nie należało go lekceważyć, należało mieć jakiś plan wobec niego. Takiego planu nie było, stąd teraz problem. Jak go rozwiązać, nie wiem. O tym powinny zadecydować władze irackie wspólnie z Amerykanami - dodał.
Zdaniem Dziekana, zapowiedź szturmu może doprowadzić tylko do dalszego zaognienia sytuacji lub co najmniej do zwiększenia grupy jego zwolenników. Al-Sadr wyrasta na męczennika walki z okupantem, podobnie jak jego ojciec stał się męczennikiem walki z reżimem Saddama. Nic dobrego chyba z tego nie będzie - powiedział Dziekan.
Z otoczenia al-Sadra docierają sprzeczne sygnały. Jeden z jego rzeczników zapowiedział, że bojownicy będą walczyć do końca. Nieco później ten sam rzecznik oświadczył, że al-Sadr przyjął propozycje pokojowe.
Według dowództwa USA, w walkach w Nadżafie od 5 sierpnia zginęło kilkuset sadrystów, ośmiu żołnierzy amerykańskich i 40 irackich policjantów.