Nieprawidłowości wykryte w szpitalu w Świnoujściu
Nieprawidłowości w działaniu oddziału ginekologiczno-położniczego w Świnoujściu stwierdziła przeprowadzona tam kontrola. Została ona wszczęta po tym, jak do ministerstwa zdrowia wpłynęły dwie skargi na działanie oddziału.
21.03.2014 | aktual.: 21.03.2014 19:36
Konsultant wojewódzki w dziedzinie ginekologii i położnictwa prof. dr hab. n. med. Zbigniew Celewicz mówił w Szczecinie, że skargi na działanie oddziału wpłynęły poprzez ministerstwo zdrowia do Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. Celewicz przyznał, że na oddziale stwierdzono "pewne nieprawidłowości".
Jak mówił Celewicz, jedna ze skarg dotyczy kobiety, która zgłosiła się do szpitala w styczniu br. w 24. tygodniu ciąży i urodziła martwe dziecko.
Celewicz mówił, że poród rozpoczął się 8 stycznia rano. Lekarz kierujący oddziałem zdecydował o zakończeniu ciąży "drogami natury". Pacjentka dwie godziny po podjęciu tej decyzji urodziła nieżywe dziecko - dodał.
- Pytanie, jaki był nadzór nad pacjentką w przebiegu porodu - kontynuował Celewicz. - Z przykrością muszę powiedzieć, że tego nadzoru stosownego chyba nie było - powiedział. Z informacji zawartych w dokumentacji medycznej wynika m.in., że poród odbył się na sali chorych. Według Celewicza, rodząca kobieta powinna być na sali porodowej pod nadzorem położnej.
Jak mówił Celewicz, w skardze pacjentka zawarła również informacje o stosowanych u niej lekach, które nie znalazły potwierdzenia w dokumentacji medycznej. Zwróciła także uwagę na "niestosowne zachowania" personelu medycznego, co - według Celewicza - nie powinno w ogóle mieć miejsca.
W sprawie postępowanie wyjaśniające prowadzi rzecznik odpowiedzialności zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie i Prokuratura Rejonowa w Świnoujściu.
Drugi przypadek dotyczy kobiety, która rodziła w świnoujskim szpitalu w kwietniu ub. r. Została przyjęta z ciążą bliźniaczą trzy dni przed porodem zakończonym cesarskim cięciem.
Jak mówił Celewicz, pierwsze dziecko urodziło się martwe, drugie żywe, ale zmarło po kilku tygodniach. Jego zdaniem, kobiecie nie zrobiono dokładnego badania ultrasonograficznego i nie przekazano do ośrodka na wyższym poziomie referencyjności.
Postępowanie wyjaśniające w tej sprawie ma przeprowadzić rzecznik odpowiedzialności zawodowej w okręgowej izbie lekarskiej, do którego zwrócił się Celewicz. Jak mówił, nieprawidłowości te powinny być wyeliminowane i jest to rola dyrekcji szpitala i osoby kierującej oddziałem.