Nieprawidłowości w Biedronce. Inspekcja Pracy wzięła dyskont pod lupę
Problemy z zaplanowaniem urlopu i skorzystaniem z 15-minutowej przerwy w pracy, krzyki, groźby, narzucanie terminu wykorzystania wolnego na opiekę nad dzieckiem. Takie przypadki nieprawidłowości w sklepach sieci Biedronka wykazała kontrola, którą przeprowadziła Państwowa Inspekcja Pracy. Właściciel Biedronki przyznaje, że przy takiej skali działalności trudno gdzieś nie popełnić błędu, ale zapewnia, że stara się jak najszybciej rozwiązywać problemy.
Inspekcja wzięła pod lupę 17 sklepów z różnych części Polski, które skontrolowała w okresie od lipca do września tego roku. Wniosek o to złożył na ręce inspektorów Piotr Adamczak, przewodniczący "Solidarności" w spółce Jeronimo Martins Polska, która jest właścicielem sieci. W trakcie kontroli przesłuchanych zostało 104 pracowników, w dwóch sklepach dodatkowo przeprowadzone zostały anonimowe ankiety.
Wyniki kontroli pokazują, że nieprawidłowości jest sporo. Począwszy od kwestii urlopów, a na zasadach bhp kończąc. Okazuje się, że niektórych skontrolowanych sklepach dość dowolnie podchodziło się na przykład do kwestii ustalania grafików. Chodzi między innymi o zmiany w grafikach bez informowania o tym pracowników. Zdarzało się też, że osobom będącym na zwolnieniu lekarskim firma oddawała w tym samym czasie dni wolne. Natomiast rodzicom, którzy mają prawo do 2 dni wolnych na opiekę nad dzieckiem, odgórnie ustano, kiedy te dni wykorzystają.
Szefostwo jednego ze sklepów nierzetelnie prowadziło ewidencję czasu pracy, wpisując ją do "pamiętnika sklepu". Problem był też z oddawaniem wolnego za nadgodziny.
Zobacz też: Walki w dyskontach. Oto ulubiony sport Polaków
Zdarzało się też, że pracownicy nie mogli decydować, kiedy wykorzystają swój urlop. W sklepie w Chełmnie w lecie można było wziąć jedynie urlop 5-dniowy, natomiast dwutygodniowy trzeba było wykorzystać w zimie. W Wejherowie i Okonku to kierownik wybierał pracownikom terminy urlopów. Również w Wejherowie wnioski urlopowe były podpisywane dopiero po powrocie z wakacji.
W Redzie kierownicy planowali załodze jedno- lub dwudniowe urlopy bez wniosków urlopowych. W Pile był natomiast problem z wybraniem się na nieprzerwany dwutygodniowy urlop.
W kilku sklepach Inspekcja ujawniła też, że atmosfera pracy daleka była od normy. Zdarzało się, że kierownik sklepu poniżał pracowników, krzyczał i poganiał. W sklepie w Rawiczu przełożeni krzyczeli i wulgarnie odnosili się do kierownika sklepu, używając przy tym między innymi zwrotu "jesteście bagnem". W Poznaniu kierownik sklepu nękał pracowników telefonami, groził zwolnieniem albo przeniesieniem do innego sklepu. Odmawiał też prawa do 15-minutowej przerwy w pracy.
Inspekcja dopatrzyła się też "znikomych znamion mobbingu" w sklepie w Pile. Pracownicy skarżyli się tam na złą atmosferę w pracy i poniżanie. W części sklepów nie były też przestrzegane zasady bezpieczeństwa - drogi ewakuacyjne były zastawiane paletami. Niektórzy pracownicy byli też dopuszczani do obsługi wózków elektrycznych mimo że nie przeszli odpowiedniego szkolenia.
"Jesteśmy świadomi, że pojedyncze nieprawidłowości, wynikające ze zwykłego błędu ludzkiego bądź błędnego zinterpretowania przepisów, przy naszej skali działalności mogą się zdarzyć" - odpisało biuro prasowe Jeronimo Martins Polska na naszą prośbę o komentarz. "Nasza firma dokłada wszelkich starań w celu zapewnienia ścisłej zgodności z przepisami prawa pracy we wszystkich swoich placówkach oraz zawsze, niezwłocznie reaguje w przypadku wątpliwości. W ostatnich miesiącach nasza firma również na bieżąco dokonywała takich analiz wystąpień PIP i natychmiast wprowadzała zasadne zmiany, o czym informowała pisemnie Inspekcję" - dodał właściciel Biedronki.