Nieprawdziwa informacja o śmierci prof. Romualda Dębskiego. Lew Starowicz komentuje

We wtorek media obiegła informacja o śmierci prof. Romualda Dębskiego. Okazała się nieprawdziwa, mimo że w artykułach powoływano się na słowa prof. Lwa Starowicza. Skontaktowaliśmy się z nim, by wyjaśnić, jak do tego doszło.

Nieprawdziwa informacja o śmierci prof. Romualda Dębskiego. Lew Starowicz komentuje
Źródło zdjęć: © East News | Andrzej Hulimka/REPORTER
Anna Kozińska

12.12.2018 | aktual.: 12.12.2018 11:09

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Nie żyje prof. Romuald Dębski. Potwierdził to Lew Starowicz" - napisała we wtorek "Gazeta Wyborcza", a za nią wiele redakcji. Rodzina profesora zdementowała te informacje. Ustaliliśmy, jak doszło do tej koszmarnej pomyłki.

W rozmowie z Wirtualną Polską prof. Lew Starowicz powiedział, że skontaktował się z nim dziennikarz "GW" i zapytał: czy wie pan, że prof. Romuald Dębski nie żyje, prosząc o komentarz.

Starowicz przyznał, że taką informację przekazali mu znajomi ginekolodzy. - Trudno nie wierzyć profesorowi - podkreślił. Co więcej, podali mu szczegóły. Reanimacja miała trwać 40 minut, a po niej odłączono prof. Dębskiego od aparatury.

Jak dodał, dziennikarz "GW" zadzownił do niego ponownie z pytaniem, czy prof. Dębski zmarł w szpitalu Bielańskim w Warszawie. Wtedy prof. Starowicz zaznaczył, że nie ma takich informacji.

Niedługo potem skontaktowała się z nim żona prof. Dębskiego i dyrektor szpitala, by sprostować informację.

"GW" przeprosiła za podanie nieprawdziwej informacji.

Rodzina profesora wierzy w cud

Wątpliwości rozwiała żona prof. Dębskiego, której oświadczenie pojawiło się na facebookowym profilu Dębski Clinic. "Szanowni Państwo, Drodzy Przyjaciele, Kochane Pacjentki, profesor Dębski jest w szpitalu, walczy o życie. Dziękujemy za słowa wsparcia, które dostajemy zewsząd, ogromnie dużo dla nas znaczą. Profesor nie wierzył w cuda. On je po prostu robił. Wierzymy, że taki cud przydarzy się i jemu. W pełni na to zasłużył" - brzmi komunikat.

Romuald Dębski to specjalista położnictwa, ginekologii i endokrynologii, kierownik II Kliniki Położnictwa i Ginekologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, do roku 2007 również kierownik I Kliniki Położnictwa i Ginekologii CMKP w Szpitalu im. Orłowskiego w Warszawie. Jeden z założycieli Polskiego Towarzystwa Ultrasonograficznego, dwukrotny wiceprezes Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, były prezes Polskiego Towarzystwa Menopauzy i Andropauzy. Redaktor naukowy kilkunastu podręczników z zakresu położnictwa, ginekologii, endokrynologii i ultrasonografii. Wykładowca, organizator szkoleń i kongresów naukowych dla lekarzy. Współautor książki "Bez znieczulenia. Jak powstaje człowiek".

O zdrowie lekarza modli się między innymi ksiądz Wojciech Lemański. "Słyszałem o panu tyle dobrego od kobiet, którymi się pan opiekował. Niektóre mówiły wprost, że żyją one i ich dzieci, tylko dzięki Panu. Dobry człowiek, dobre ślady zostawia na swej drodze. Dziękujemy. Jutro stanę przy ołtarzu w Pana intencji. Niech Pan zostanie z nami. Bardzo nam potrzeba takich ludzi" - napisał na Facebooku.

W zupełnie innym tonie stan zdrowia profesora skomentowała Kaja Godek. Zamieściła oburzający post: "Prowadził w Szpitalu Bielańskim w W-wie oddział ginekologiczno-położniczy, na którym zabijano ponad 100 dzieci rocznie".

Wirtualna Polska rozmawiała z profesorem między innymi przy okazji protestu rezydentów. Wówczas Romuald Dębski podkreślał, że choć mógłby prosić i negocjować z rezydentami, żeby nie wypowiadali klauzuli opt-out, nie ma moralnego prawa tego robić. - Proszę pamiętać, że oni walczą nie o siebie, a o cały system i robią to także własnym kosztem, bo nie biorąc dodatkowych dyżurów świadomie, znacznie obniżają własne dochody. Jeśli celem ma być poprawienie całego systemu opieki zdrowotnej, to nie pozostaje mi nic innego, jak uznanie, że ci młodzi podejmują jedyną słuszną decyzję - mówił.

Komentował też temat wskaźników umieralności okołoporodowej. Nie zgadzał się z dotyczacymi jej stereotypami. W rozmowie z WP mówił: - Jak przeczytałem, że na początku XXI wieku strach rodzić w Polsce, to myślałem, że piany dostanę. Polska jest krajem najbezpieczniejszym, jeśli chodzi o porody, tylko nikt nie ma interesu politycznego, żeby to przekazać opinii publicznej.

Komentarze (251)