Nieprawdopodobna historia mężczyzny ze zdjęcia dziennikarki AP
Wyjątkowo ciężka zima daje się we znaki mieszkańcom USA. Fotoreporterka AP Jacquelyn Martin ruszyła w miasto, by sprawdzić, jak z uciążliwym atakiem mrozu radzą sobie bezdomni. Nie spodziewała się, że jej zdjęcie pomoże zrozpaczonym rodzicom odnaleźć zaginionego 20-latka.
07.01.2014 | aktual.: 09.01.2014 11:59
Jacquelyn Martin wzięła aparat w ręce i wybrała się do parku Nation Mall w Waszyngtonie. Spacerowała przez chwilę w miejscach, w których zbierają się bezdomni. Jej szczególną uwagę zwrócił młody mężczyzna w niebieskiej kurtce narciarskiej, owinięty kocem. Siedział skulony przy wywietrzniku. W rozmowie z "USA Today" fotoreporterka przyznała, że uderzył ją młody wiek bezdomnego i sposób, w jaki na nią spojrzał.
- Przedstawiłam się i uścisnęłam mu rękę. Powiedział, że nazywa się Nick - relacjonowała spotkanie w wywiadzie dla "USA Today". - Poprosiłam go o podanie również nazwiska, motywując, że może to pozwoli mu wrócić do rodziny. Odpowiedział mi: "nie, jest ok. Pod zdjęciem napisz po prostu Nick - relacjonowała Martin.
W sumie kobieta zrobiła 126 zdjęć. Wróciła do domu i przygotowała wybrane fotografie do publikacji. Zdjęcia trafiły do agencji Associated Press. Następnego dnia pojawiły się w mediach. Fotografię bezdomnego Nicka opublikowała m.in. gazeta "USA Today".
Dziennikarka z tej redakcji skontaktowała się autorką fotografii. Natalie DiBlasio poinformowała, że zgłosiła się do niej siostra młodego mężczyzny. Okazało się, że to 20-letni Nicolas Simmons, który w Nowy Rok wyszedł z domu i od tamtej pory nie nawiązał kontaktu z bliskimi.
Rodzice, rodzeństwo i znajomi od czterech dni prowadzili lokalną akcję poszukiwawczą w Rochester (w stanie Nowy Jork)
, ale nie przyniosła ona efektów. Nie podejrzewali, że ich bliski jest w Waszyngtonie (około 500 kilometrów dalej).
Zgłosili ten fakt lokalnej policji, a ta skontaktowała się z funkcjonariuszami z Waszyngtonu. W niedzielne popołudnie natychmiast ruszyli w miejsce zrobienia fotografii. Niestety, 20-latek znów zapadł się pod ziemię. Policjanci postanowili sprawdzić jednak inne miejsca, w których przebywają bezdomni. Chodzili i pytali, czy ktoś widział ich syna. Po kilku godzinach poszukiwań wrócili w miejsce zrobienia zdjęcia.
Trudno opisać ich radość, jaką wywołał widok Nicolasa przy wywietrzniku. - Nick jest żywy i czuje się nieźle - poinformowała godzinę po jego odnalezieniu. - Zamierzamy zabrać go bezpiecznie do domu. To cud, przykład boskiej miłości, jakiej doświadczyłam - skomentowała. Na razie nie wiadomo, dlaczego Nick wyszedł z domu, zostawiając portfel i telefon. Nie wiadomo też, jak udało mu się dotrzeć do Waszyngtonu i dlaczego nie kontaktował się z rodziną. Bliscy Nicka nie chcą na razie komentować szerzej sprawy.
Jacquelyn Martin z agencji AP przyznała, że te wydarzenia są dla nauką i "przypomnieniem, iż każdy człowiek, którego spotykają, ma swoją historię i nie można wobec niej obojętnym".
mag