Nieoczekiwane spotkanie Hollande-Putin w sobotę po południu w Moskwie
Prezydent Francji Francois Hollande spotka się nieoczekiwanie w sobotę po południu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, aby rozmawiać o kryzysie ukraińskim - podał rano Pałac Elizejski. Informację potwierdził też Kreml.
Szef państwa francuskiego wyląduje w Moskwie w trakcie powrotu do kraju po wizycie oficjalnej w Kazachstanie.
Hollande zaapelował w piątek w stolicy Kazachstanu Astanie do Putina, by patrzył w przyszłość, a nie koncentrował się na przeszłości oraz by pomógł zmniejszyć napięcie wokół Ukrainy. Zasugerował, że rosyjski przywódca powinien w tym zakresie współpracować z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką i kanclerz Niemiec Angelą Merkel.
- Napięcie, presja nigdy nie stanowią rozwiązania - podkreślił Hollande. Według niego powinna nastąpić deeskalacja, najpierw werbalna, a następnie "ruchów wojskowych" na Ukrainie.
- Musimy starać angażować się w proces deeskalacji, nie eskalacji - zaznaczył.
Sytuacja na Ukrainie prawdopodobnie nie będzie jednak jedynym tematem francusko-rosyjskiego szczytu w Moskwie. Putin będzie zapewne chciał usłyszeć od Hollande'a, co dalej z budowanymi we Francji dla Rosji supernowoczesnymi okrętami klasy Mistral. Wczoraj francuski minister obrony Jean-Yves Le Drian ostrzegł, że okręty mogą nigdy nie trafić do Rosjan - jeśli Moskwa nie przestanie angażować się w konflikt na wschodzie Ukrainy.
W czwartek w orędziu do dwóch izb parlamentu Putin przywoływał lekcje wynikające z historii, by obarczyć Zachód winą za wiele problemów Rosji; oskarżył "wczorajszych przeciwników" o próbę odseparowania Rosji nową żelazną kurtyną.
Sytuacja na Ukrainie
Tymczasem w ciągu ostatniej doby ukraińskie pozycje były atakowane 45 razy. Według sztabu operacji antyterrorystycznej, ożywienie separatystów nastąpiło w związku z kolejnymi dostawami broni z Rosji. Ukraińcy twierdzą, że broń została przywieziona w ramach tak zwanego "konwoju humanitarnego".
Trwają ataki w okolicach Doniecka, Ługańska i Debalcewa. Donieckie lotnisko jest atakowane jedynie z dużej odległości. Ukraiński sztab twierdzi, że separatyści i Rosjanie boją się zbliżać na odległość mniejszą niż strzał z broni automatycznej - po tym, jak na początku tygodnia ponieśli w walkach bardzo duże straty. Strona ukraińska mówi nawet o trzystu zabitych Rosjanach. Fakt ten pośrednio potwierdza obserwowane od wtorku ożywienie rozmów pokojowych. Według przedstawicieli obu stron, od 9 grudnia ma obowiązywać kolejne zawieszenie broni. Jeśli będzie ono przestrzegane separatyści i ukraińscy żołnierze mają wycofać ciężki sprzęt wojskowy na 15 kilometrów z każdej strony linii frontu. Jeśli Ukraińcy nadal będą kontrolować lotnisko, będzie to oznaczać, że separatyści będą musieli wycofać taki sprzęt z większej części Doniecka.