Niemowlę będzie mogło zostać ojcem
Być może już za 30 lat problem niepłodności zniknie - czytamy w "Rzeczpospolitej". Za pomocą technik sztucznego zapłodnienia rodzicem będzie mógł zostać każdy: zarówno stulatek, jak i niemowlę – na łamach „Nature” zapowiadają naukowcy.
17.07.2008 | aktual.: 17.07.2008 11:37
Przyszła na świat na sali porodowej jednego z brytyjskich szpitali. Ważyła niewiele ponad 3 kg. Była upragnionym dzieckiem swoich rodziców. Zrobili niemal wszystko, na co pozwalała medycyna, by zapewnić córce dobry start. Wybrali najlepszy embrion z gromadki, jaka powstała za pomocą zapłodnienia in vitro. Zdecydowali się na ten, który zapewniał największe szanse na szczupłą sylwetkę, poczucie szczęścia i małe zagrożenie rozwojem raka. Na pamiątkę zostawili egzemplarz gazety wydanej w dniu urodzin córki. Widniała na niej data: 25 lipca 2038 roku. To nie science fiction, ale wizja przyszłości, jaką w raporcie poświęconym rozwojowi pozaustrojowego zapłodnienia nakreśla „Nature”.
Okazją są
30. urodziny pierwszego dziecka poczętego za pomocą metody zapłodnienia in vitro. Louise Brown przyszła na świat 25 lipca 1978 roku w brytyjskim Oldham General Hospital. Do dziś urodziło się 4 mln dzieci z probówki, a Louise doczekała się własnego potomstwa.
Nie przewidywaliśmy, że technika ta tak bardzo się rozwinie – przyznaje Alan Trounson, pionier metody zapłodnienia in vitro, dyrektor California Institute for Regenerative Medicine w San Francisco.
A co będzie możliwe za następnych 30 lat?
Wybitni naukowcy przepytani przez „Nature” są zgodni: w przyszłości gamety – komórki jajowe i plemniki – będzie można uzyskiwać z komórek macierzystych, które mają zdolność przekształcania się w dowolną tkankę organizmu. Ich źródłem mogą być zwykłe komórki skóry, czego niedawno dowiedli uczeni.
To oznacza, że każda osoba bez względu na wiek będzie mogła zostać rodzicem – przekonuje Davor Solter, biolog ewolucyjny z Institute of Medical Biology w Singapurze. Zarówno noworodki, jak i stulatki. Może za 20 – 30 lat przeczytamy w gazecie, że któryś z naukowców wyhodował 20 tys. embrionów w celu śledzenia ich rozwoju – snuje swoją wizję Solter. I uznamy, że to jest w porządku.
W rezultacie zwiększy się zapotrzebowanie na genetyczną selekcję zarodków, a więc wybór do zapłodnienia tego z najlepszą wersją DNA. Już dzisiaj niektóre kliniki leczenia niepłodności proponują podobną usługę. Nazywa się ona diagnostyką preimplantacyjną. Używana jest do wykrywania pojedynczych mutacji, które mogą skutkować poważną chorobą genetyczną.
Uczona uspokaja, że nie grozi nam zjawisko tworzenia idealnych dzieci na zamówienie. Po pierwsze dlatego, że za kolor włosów, szczupłą sylwetkę czy wysoki wzrost nie odpowiada wyłącznie jeden gen. Na wiele cech wpływają też warunki życia. Po drugie, nie ma superembrionów, tak jak wśród żyjących nie ma superludzi. Wybór potencjalnych rodziców będzie się ograniczał do tego, co udało się stworzyć z ich gamet.